Strona:Bohdan Dyakowski-Z puszczy Białowieskiej 1908.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wrotem na „okresową“ kładkę, ale i tym razem ułamek był „czysty“, tylko również nieskończony.
Podziękowawszy gospodarzowi i odpocząwszy nieco, gromadka nasza ostrym krokiem pomaszerowała do Białowieży. A następnego dnia powolny i ciężko sapiący pociąg uwoził ze sobą czterech chłopców, zbiory botaniczne, klisze z widokami i wspomnienie puszczy, które nie prędko i nie łatwo się zetrze.
— Gdy staniemy w domu, — mówił Janek, — uporządkujemy rośliny i zobaczymy, jak udały fotografie Julkowi.
— A na przyszłe lato urządzimy znów wspólną wycieczkę!
— Koniecznie! koniecznie!