Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

największego szczęścia swojego! Wódz po zwycięzkiej bitwie niech śmierć, która śpi w jego mieczu, k’sobie przywoła i król w godzinie, kiedy potęga jego najwyższy stopień osiągła, pierś mu rozkoszą mocy wzdymając! W chwili najwyższego podniesienia ducha i w chwili boskiego zachwytu miłosnego powinniśmy dopełnić to, czego przyroda snadź przez złośliwość uczynić omieszkała, nie dając szczęściu mocy zabijania; powinniśmy własnowolnie kres położyć życiu naszemu! I na cóż nam czekać jeszcze? Dlaczegóż w bólu, w nędzy i we łzach stąd odchodzić, gdy można odejść w weselu i całym młodego życia przepychu? I cóż tracimy? świat ten, który w onej chwili niczem jest dla nas! Mało-ć to jest zaiste!
„Zachwyt wszelki i wszelkie uczucie szczęścia potężne — krótkie jest, jak błyskawica; niechże więc i gromem dla człeka się staje, bo biada temu, kto przeżył swoją godzinę!
„Nie przeto szczęściem gardzić się godzi lub wartość jego obniżać, iż krótkie jest i przelotne: wszakże nie trwaniem ono jest, jak życie, lecz natężeniem życia samego i w potędze jest dlań miara jedyna! — ale bać nam się tego trzeba zaiste, co ono pozostawia po sobie, jeśli już przeszło!