Strona:Autobiografia Salomona Majmona cz. 2.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez długie wprawianie się w cnoty stoickie zaszedł daleko w sztuce panowania nad sobą. Tak, razu pewnego przyszedł doń młody B. i w przekonaniu, że Mendelsohn uczynił mu krzywdę, jął czynić mu zarzuty i mówił mu jedną impertynencję po drugiej. Mendelsohn stał oparty o krzesło, nie odwracał odeń oczu i wysłuchiwał jego impertynencyj z najgłębszą stoicką cierpliwością. A kiedy już młody człowiek wyszumiał, Mendelsohn podszedł doń i rzekł: Idź-że Pan do domu! Widzisz sam, że tu celu swego nie osiągniesz, nie możesz mnie rozgniewać. Wszelako w tego rodzaju wypadkach nie mógł Mendelsohn ukryć swego smutku z powodu słabości ludzkich.
Ja sam byłem nieraz zbyt zapalny w moich dysputach z nim i wykraczałem z granic czci, którą takiemu człowiekowi jest się winnym, czego dotąd odżałować nie mogę.
Mendelsohn posiadał dużą znajomość człowieka, a ta bynajmniej nie na tem polega, aby pewne nietrzymające się kupy rysy charakteru objąć i wystawić w sposób teatralny, lecz raczej na tem, aby odszukać istotne, główne cechy charakteru i na mocy ich wyjaśnić pozostałe, a nawet w pewnej mierze wydedukować je z góry. Potrafił on podpatrzeć dokładnie sprężyny woli i wszystkie kółka czynne w naturze judzkiej i zgłębił wybornie mechaniką duszy. Ujawniało się to tak w jego obejściu i postępowaniu z innymi, jak i w jego uczonych pracach.
Rozumiał on wybornie pożyteczną a zarazem przyjemną sztukę przenoszenia się w sposób myślenia innych ludzi. Potrafił on wypełnić luki w myślach drugiego człowieka i urywki ich uzupełniać w całość. Nowoprzybywająch żydów polskich, których myśli są po