Strona:Artykuł o Zofii Rogoszównie, Bluszcz (1924) R57 nr21-24.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten pierwszy okres głębokiego cierpienia, który przeorał dziecięcą dotąd glebę jej duszy, znalazł wyraz w niedrukowanym dotąd nigdzie wierszu o wysokiej artystycznej wartości, który jako taki znaleść winien miejsce w zbiorach pierwszorzędnych utworów poezji kobiecej:


Miłość dłonie swe kładzie promienne
na kwitnących drzew szaty wiosenne,
pocałunków upojny szept płynie
i gdzieś w rosie perlącej się ginie
— i gdzieś w rosie perlącej się ginie.

W białem świetle miesięcznej poświaty
rozemdleniem rozkosznem tchną kwiaty,
gdzieś z oddali srebrzysty śmiech leci,
to w sadzawce pluskają się dzieci,
— to w sadzawce pluskają się dzieci.

— — — — — — — — — — — — — — —
— — — — — — — — — — — — — — —

Pod pachnącą jabłoni koroną
czyjeś usta drżą skargą tłumioną,
załamują rozpacznie się ręce
czyjejś duszy w tęsknoty udręce.
— czyjejś duszy w tęsknoty udręce,

Ściele jabłoń wiośniane kobierce,
w pustce rwie się i łka czyjeś serce,
czyjeś serce tam kona boleśnie
za młodością, — że nigdy nie wskrześnie,
— za młodością, że nigdy nie wskrześnie.

Chłodno kwiaty strącają jabłonie
na splecione kurczowo dwie dłonie
tej, co goniąc miraże wiosenne,
zatraciła swe życie wiosenne, —
— zatraciła swe życie wiosene.

Zakopane 30-XI. 1906 r.