Strona:Antoni Lange - Dwie bajki.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trzej ci mężni królewicze
Trzy królewne pokochali
Za ich serca i oblicze,
I wnet swatów im posłali.

Lecz królewne niespodzianie,
Gdy ujrzały posłów tych:
— Ach, zabawne to wezwanie! —
I to mówiąc, dalej w śmiech!

— Nie chcę Tura ni Sokoła,
Nie chcę męża Wieloryba! —
Jedna — druga tak zawoła —
— Gdy mię zmuszą, wtedy chyba! —

Rzekną swaty do Kościeja:
— Gdy nie chcecie, więc was zmuszą!
Ach, to sprawa czarodzieja,
Co się zemścił całą duszą!

Mieli siostrę królewicze,
Co na imię miała Lira;
Swaty śle po krasawicę
Straszny karzeł Malakira.

Któryż ojciec chce mieć dziecko,
Czarodzieja — karła żoną?...
Karzeł porwał ją zdradziecko,
Uniósł w ziemię oddaloną.