Przejdź do zawartości

Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od dwóch przyjaciół, odwiedzających mnie w niedzielę, dowiedziałem się, że jest to bardzo zagadkowa para, która zwróciła na siebie uwagę policji nadzwyczaj szerokim i wspaniałym trybem życia. Żadnych poszlak bezpośrednich nie było, lecz policja śledziła ich, jeżdżąc po świecie za tą bardzo ruchliwą parą. Wreszcie pierwszy raz potknęli się w Moskwie, gdzie mieszkali w najlepszych hotelach i wydawali ogromne sumy pieniężne. Raz jeden tylko, płacąc olbrzymi rachunek za brylanty, tajemniczy arystokrata zaproponował akcje jakiegoś zagranicznego przedsiębiorstwa. Kupiec przyjął akcje, lecz, sprawdziwszy na giełdzie, dowiedział się, że są one oddawna wycofane z obiegu. Tymczasem bogata para ulotniła się z Moskwy, a wtedy rozpoczął się pościg. Zatrzymano tajemniczych miljonerów w Charbinie. Przy nich, oprócz stosów przeróżnych bagaży, znaleziono dwie duże walizy skórzane, wypchane akcjami. Ich właściciel ze zdumieniem przyjął wiadomość o areszcie i żądał sprawdzenia realności posiadanych przez niego akcyj.
Śledztwo miało trwać bardzo długo, gdyż sąd powołał ekspertów z petersburskiej i zagranicznych giełd, a elegancka para tymczasem z nonszalancką swobodą przebywała w więzieniu. Ta „ruchoma giełda“, jak nazywano tajemniczych więźniów, miała paszporty cudzoziemskie, wydane, zdaje się, w Meksyku. Elegancki pan i jego towarzyszka biegle mówili wszystkiemi językami, byli dowcipni i zawsze weseli. Zagadkowe walizy leżały w biurze więzienia, opieczętowane i strzeżone.
Pewnego razu w więzieniu zjawił się urzędnik w towarzystwie policjanta i doręczył naczelnikowi pismo, żądające natychmiastowego wysłania „cudzoziemców“ do prokuratora. Po chwili wsadzono ich do powozu i ra-