Ta strona została skorygowana.
— Czas by było. Ej, stary, chciałoby się już odpocząć.
— A mnie!
— Jeszcze raz uścisnęli się mocno na progu. Jeden poszedł na prawo, drugi na lewo i znikli w tłumie. który czarną, zmienną, ruchliwą masą zalewał ulice.
Rozbudzony Paryż już zaczynał huczeć, jak
potworny ul.
KONIEC TOMU PIERWSZEGO