Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cemu ty nie zawiésis torby, jako sie patrzý na sęku — na smreku — wysoko — haj — tak, coby nie spadowała. — Cemu sęków hrubyk nie wbijos, hę?
Jaz święty Pieter Pàniezusowi tak padá:
Panie Jezusicku! jakoz jà torbe màm wiésać, kieby trza sęki więkse wbijać.
Na cos bedem wbijàł, kié hnetki jom wziąść musem i dalej niéść.
Pàniezus mu zaś tak pedziàł:
Widzem, ze Paweł téz nie zagrzéba dołków, jako sie patrzy, ino coby sie zbyć.
A Paweł Pàniezusowi tak padà:
Na cos jà màm dobrze siémie grzébść, kié jak bedzie rosło, to se weźnié i dziure zrobi, coby wysło — haj.
Cekojcies — pedziàł se Pàniezus. Pokiwał nad nimi ręcami i pedziàł:
Teràz juz zàden ze świątyk nie bedzie wiedział nic, co sie jutro bedzié robić — haj.
A ludzie nie bedom wiedzieć dnia, ani godziny śmierzci swojéj, ani nicego.
Temu to wej cłek nie bedzie Panu Bogu bez rozumy przehodził i nie bedzie wiedziàł, co bedzie jutro — haj. To pràwda — prosem piéknie ik miłości. Oni widzieli moze, ze w lesie som jest do dzisiàk sęcki na smrekàk, co ik święty Pieter nawbijàł i torbe z siémiéniem na nik wiésàł, haj.