Przejdź do zawartości

Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedzieliśmy, co nam przynosił i jak go uczcić, gdyśmy się zbierali na góralskich konikach i w uroczystym pochodzie wprowadzali go do wsi.
Wiedzieliśmy, czem był dla nas, gdyśmy go zwali »Królem tatrzańskim«, ale zapomnieliśmy o jego dobrodziejstwach tak, jak wszyscy ludzie. Widać nie byliśmy ich godni.
Wstydzić się winniśmy, że prócz skromnego granitu na grobie, nasz »Król tatrzański« nic więcej nie posiada.
Czyż nazwaniem jego imieniem ulicy, lub jakiejś skały, możemy się mu wywdzięczyć za tyle dobrodziejstw, któremi prawie zasypywał wieś naszą i okolicę?
Któż nie wie, że to jego zasługa, iż Zakopane jest tem, czem jest.
A któż z mieszkańców podhalańskich nie doświadczył osobiście jego niewyczerpanej dobroci, czy to podczas choroby, czy innego nieszczęścia!
Niech sobie Zakopianie przypomną, lub każą przypomnieć czasy panowania straszliwej cholery. Wszędzie nastąpiło wyludnienie. U nas, dzięki jemu, obeszło się bez wielkich strat.
Czyż jabym tylko miał pamiętać, jak wszyscy uciekali od zarażonych, tak, że ten mąż musiał sam, oprócz udzielania opieki lekarskiej, chodzić dla chorych do źródła z garnuszkiem po wodę?