Strona:Anatole France - Wyspa Pingwinów.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mywali za nią sute pensje. Niektórzy z nich zdołali sami założyć wielkie przedsiębiorstwa: ciągły wzrost bogactwa publicznego i niestałość majątków prywatnych upoważniały najinteligentniejszych i najśmielszych do wszelkich nadziei.
Bezwątpienia, w tym wielkim tłumie urzędników, inżynierów, rachmistrzów znalazłaby się pewna liczba niezadowolonych, zbuntowanych; ale społeczeństwo tak potężne, wycisnęło silną swą dyscyplinę nawet na umysłach swych przeciwników. Nawet anarchiści byli tam pracowici i systematyczni.
Co zaś do robotników, pracujących w fabrykach w okolicy miasta, to upadek ich fizyczny i moralny był okropny; tworzyli oni typ biedaka, ustanowiony przez antropologję.
Choć rozwój niektórych muskułów, zależny od natury zajęcia, łudzić mógł co do ich sił, wykazywali jednak nieomylne znaki chorobliwe go niedorozwoju. W zrost niski, głowa mała, piersi wąskie. Prócz tego odróżniali się jeszcze od klas zamożnych mnóstwem anomalji fizjologicznych, mianowicie częstą niesymetrycznością głowy lub członków. I skazani byli na ciągłe i stopniowe zwyrodnienie, bo z najsilniejszych pośród nich Państwo tworzyło żołnierzy, którzy swe zdrowie niedługo mogli skutecznie bronić przed rozpustą i pijaństwem, szynki bowiem gęsto otaczały koszary. Umysłowe siły i zdolności proletarjuszów słabły coraz bardziej. To stałe osłabianie zdol-