Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet ci spółczeni, którzy nie mogli się zdobyć na reformy, sięgające do najgłębszego dna społecznego. «Brały mocarstwa obce w niewolę szlachcica — pisał Kołłątaj — spoglądał na to miljonowy niewolnik z obojętnością tak właśnie, jak wprawiany do jarzma wół rozwozi ćwierci nieszczęśliwych a podobnych sobie ofiar, jak ptak siedzący na drzewie spokojnie patrzy, gdy chciwy połowu myśliwiec ugania się w kniei za niedźwiedziem lub wilkiem. Niewolnik nie dbał bynajmniej, komu się miał opłacić i komu robić; pomyślał sobie, że się nic nadzwyczajnego nie dzieje, gdy mała część zawsze przewodząca, zawsze niespokojna, do tegoż samego losu przywiedzioną zostanie, który miała za naturalny dla tych miljonów ludzi»[1]. «Czyńcie, co chcecie — woła w innem dziele — odwołujcie się do waszych przywilejów, rozmyślajcie nad prerogatywami waszej feudalności, ja wam śmiało przepowiem, że ziemia, w której jest przeszło 7 miljonów niewolnika, a która jest naokoło despotami otoczona, wolną być nie potrafi»[2].
Podobnie dowodził F. Jezierski: «Jak koń i wół nie dba i nie jest w stanie dbać o to, czy Polska jest polskim narodem na świecie, tak mieszczanin i chłop nie jest w stanie poznać szkodę i zgubę narodu, bo bytność tego narodu nie wyrabia dla niego nic, coby go robiło prawdziwym obywatelem polskiej ziemi»[3].

«Ustanowiliście wojsko — mówi inny publicysta — najważniejsza część jego ze stanu rolniczego ludzi składać się będzie, wymagać od nich będziecie

  1. Listy do St. Małachowskiego, IV, r. XIX.
  2. Ostatnia przestroga dla Polski, Warszawa 1790, s. 27.
  3. Niektóre wyrazy, 138.