Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jątków i zabezpieczenie plemienia naszego ofiarujemy. Byli nieszczęśliwymi zawsze, ale przecie mniej od nas, bo im zostawała nadzieja pociechy i polepszenia. My przez lat kilkanaście tak zniszczonymi będąc, iż nawet dzieci nasze po 15 lat mające, prócz koszuli jednej, jeszcze ani kawałka sukna dla cieplejszego w zimie okrycia nie mają».
To napisano w skardze do referendarza. Ale referendarz świecki, «zatrudniony materjami sejmowemi», odesłał ich do referendarza duchownego, ten zaś odpowiedział, że to należy do — Stanów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
«Wszyscy — skarżą się dalej po wyliczeniu robót wymuszonych — obróceni jesteśmy na sam i jedyny pożytek dworu a nie mamy sobie czasu zboża z pola zebrać, to nam i tatarki pogniły, a łąki dotąd na pniu stoją, aniśmy mieli czas ugorów podorać, ani przez połowę na zimę zasiać... Odebrano nam po memorjale (do referendarza) ról gromadzkich wygnojonych na folwark 9 a dali nam puste, płonne, i te nie są na zimę zasiane. Pozabierali włóki wójtowskie, łany wybranieckie, pobrali łąki, umniejszyli ogrodów, z których płacimy i powinności odbywamy».
Wójt ich, Paweł Duplicki, wysłany do Warszawy w tej sprawie, nie chciał powrócić do domu, bo mu zagrożono, że będzie zakuty w kajdany i do śmierci bity, a «już córka jego z tej okazji była ćwiczona». Ale Grudzień, komisarz posesora Karnkowskiego, znalazł go w Warszawie, porwał z mieszkania i chciał zakuć w dyby — ale wójt uciekł. Jeśli tak postępowano w Warszawie, o ileż okrutniej na wsi poza obrębem wszelkich magistratur! Walentego Smolarka,