Przejdź do zawartości

Strona:Adolf Klęsk - Zwierzenia histeryczki.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


MORDERCA
(URYWEK Z PAMIĘTNIKA WDOWCA)


Umarła... moja najdroższa Janka umarła, a ja ją zabiłem — ach, to straszne, bo zabiłem ją, pragnąc gorąco jej życia i kochając ją z całej duszy! Żyliśmy tak szczęśliwie, aż tu nagle zaczęła mi słabować. Poszliśmy zaraz do lekarza, on rozpoznał poważne cierpienie kobiece, zakazał wszelkich wzruszeń i znacząco przytem na mnie spojrzał. Wróciliśmy do domu i ja siadłszy przy niej zacząłem głaskać jej cudne złote włosy, lecz nie zbliżałem się do niej, znając siebie. Ale ona sama przysunęła się do mnie, a całując mnie, zapytała: czy mnie już nie kochasz Olu, może dlatego, że jestem chora? Ależ nie, dziecino. No, więc całuj mnie tak jak dawniej! I ja wpiłem się z jakąś dziwną żarłocznością w jej blade usteczka i ssałem z nich rozkosz wraz z jej życiem! I ciągle było to samo — ogarniała mnie zawsze na jej widok jakaś rzewność, czułość i litość, brałem ją w ramiona i jak wampir wysysałem z niej życie. Stawałem się z dnia na dzień więcej namiętnym a ona więcej słabła.
Raz pamiętam, gdy miałem ją w swych rękach, rzekła cichym głosem: Olu, nie męcz mnie dziś, taka jestem słaba, a ja na to rzekłem szeptem: Janko, tylko dzisiaj... westchnęła i znowu oddała mi się całą duszą.