Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wychowana w zasadach instytutu, Zena za nic nie przyznałaby się do ubóstwa matki, ale pan Ałarin zrobił na niej wrażenie takiego dobrego, życzliwego człowieka, że można było przed nim otworzyć serce.
— A więc uśmiecha się pani konserwatojum? — pytał Ałarin.
— O tak! uśmiecha... Przyjaciółka moja Pośnikowna, także Zeina jak ja, — wstąpiła już. Ma głos zwykły, estradowy, ale sama śliczniutka... więc jej nietrudno... — Ostatnie — słowa Zeny brzmiały nietajonym naiwnym smutkiem. — Musiałam więc przyjąć miejsce, jakie się trafiło. Nie wiem nawet, na jakie jadę warunki. Może pan zna tego pana... nazyiwa się Kaszpierow.
Ałarin, który w R. mieszkał już dwa lata nie mógł nie znać Kaszpierowa.
— Niechże mi pan powie, jaki to człowiek, co to za jeden? Czem się zajmuje? Czy dużo ma dzieci? — zasypywała pytaniami Zena.
— Niech się pani tak nie śpieszy, nie wiem sam, na które pytanie mam naprzód odpowiedzieć. Kaszpierow, o którego pani pyta, jest wdowcem, ma małą córeczkę — strasznie kapryśna mucha. Ugryzła mię kiedyś w palec. Kaszpierow jest bardzo przyzwoitym człowiekiem, a przystojny tak dalece, że kobiety uganiają się za nim. Niech pani sobie wyobrazi siwe włosy i czarną brodę. Jaki tryb życia prowadzi? Oczywiście taki, jaki prowadzić może człowiek bogaty, zwłaszcza wdowiec. Bo on ogromnie jest bogaty, ale nie marnuje pieniędzy i dużo dobrego robi. Wogóle