Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ku sobie jeszcze mocniej.. Połóż mię luby jak pieczęci znamię na twoje serce i na twoje ramię...
— Nie bój się śmierci Sulamito... Jak śmierć jest silna miłość... Jako śmierć... Odegnaj myśli złowrogie!... Chcesz, opowiem ci o wojnach Dawida, o ucztach Faraona Sussakina? Chcesz opowiem ci jedną bajkę, z krainy Othyr? Chcesz opowiem ci o cudach Bakramanditu?
— Tak, królu mój. Wszakże sam wiesz, że gdy cię słucham, serce moje wzbiera radością! Ale chcę cię o coś prosić...
— O Sulamit! Wszystko czego zapragniesz! Proś mię o życie moje, a oddam ci je z zachwytem. I będę tylko żałował, że zbyt niewielką ceną opłaciłem twą miłość.
Wtedy Sulamit roześmiała się w mroku ze szczęścia, a objąwszy rękami szyję króla, poczęła mu szeptać do ucha:
— Błagam cię, skoro nadejdzie świt, pójdziemy razem tam gdzie winnica... Tam gdzie cyprysy i cedry, gdzie koło ogrodzenia z kamieni, wziąłeś w swe ręce mą duszę Błagam cię o to najmilszy... Tam cię pochłoną pieszczoty moje...