Strona:Życie tygodnik Rok I (1897) - Wybór.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wskroś przesyć ciało nie, nerw każdy, każdy rdzeń,
Z tajemnych źródeł swych balsamem we mnie spłyń,
Strumieniem lawy krąż i pal się, wrzej i pień,
Rozkoszy dzikich świt nieznany dla mnie czyń;
Aż kiedy płomień żądz w tajemnem ogniu twem
Na popiół wytli się jak smolne łuczyw drwa,
Ty wtedy czoło me ognistym poraź tchem,
W ostatni ułóż sen, co wieczność całą trwa.

Tłum.: Maciej Szukiewicz.