Przejdź do zawartości

Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego nazwisko w języku angielskim oznacza — wesoły, swawolny. Wyznał, że był takim od urodzenia i nie stracił humoru na wojnie, aż dopóki dla urozmaicenia sobie monotonnej służby w piechocie nie przeniósł się do lotnictwa — wspaniała broń! Ale gdy po wyszkoleniu i wielu lotach wywiadowczych wysłano go po raz pierwszy z bombami na Paryż...
Dnia onego, gdy z dwóch tysięcy metrów tuż przed wschodem słońca ogarnął oczyma ogromną zjawę miasta, zapomniał na długo, chyba na kilka sekund rozkosznych i straszliwych i o swoich bombach, i o wojnie... Opętał go przedziwny sen, a śnił go młody malarz, który śpi w swojej pracowni — o tu, tu właśnie na ulicy Campagne Premiere, którą widać najwyraźniej jak odchodzi wbok od szerokiego pasma bulwaru Montparnasse... To on sam, ten z przed wojny, wesoły i swawolny, zakochany w sztuce, w Paryżu i w swojem rudowłosem anielskiem djablęciu, które śpi teraz w jego ramionach... Widzi siebie i ją, widzi każdy sprzęt pracowni, zasmarowane płótna, na wszystkich ścianach akty, studja, martwe natury, łamigłówki kubistyczne i kartony do wielkiego dzieła „Dziewiąta Symfonja“... Na stole wśród przerozmaitej rupieciarni w bretońskim garnku gałązka kwitnącej jabłoni, powiew poranny wydyma zasłonę okna ciemno zieloną w białe koła i chwieje tekturowym modelem Bregueta, zawieszonym u stropu...
Na huk motoru Nini otwiera szeroko swoje skośne zdradzieckie oczy, zrywa się, podbiega do