Przejdź do zawartości

Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pod jej wejrzeniem w twarzach żołnierskich przebija się poprzez zachwyt i krzepnie skupienie myśli. Zgadują... Eva Evard, mistrzyni niemej sztuki, nie potrzebuje słów, umie całą duszę własną wywołać najaw, w jednem spojrzeniu, w jednym uśmiechu, w jednym ruchu ręki — każdy ją zrozumie. Żołnierze za szybą stoją zapatrzeni.
Nagle zgasły latarnie, świat odmienił się, w szarym zmroku stał się ponury i beznadziejnie wrogi. Rozpacz...
Przez wywalone okno do „bistro“ pchają się żołnierze, już po ulicy krążą z rąk do rąk butelki, wśród tryumfalnych wrzasków po chodniku toczy się baryłka, za nią druga i trzecia. Z ambulansów wyłażą francuscy sanitarjusze z czerwonemi krzyżami na rękawach i wnet cała ich gromada rozpycha się w tłumie pod „bistro“, Francuzi porywają baryłkę — bijatyka, Kanadyjczycy walą potężnie, już trzech łapiduchów leży w błocie, reszta uciekła. Ale jej żołnierze stoją wiernie, żaden się nawet nie odwróci na zgiełk i gwałt w stronę, gdzie naumór idzie pijatyka.
...Żandarm już wrócił, ale nie może się przepchać przez żołnierzy, którzy i z drugiej strony oblepili okna samochodu... Teraz waży się wszystko. Teraz trzeba śmiało. Evo Evard — nie trać ani jednej chwili!
Głowa żandarma w oknie, oficer spuszcza szybę.
— Rien à faire, mon lieutenant — nie dojedziemy... Wjazd zawalony bagażem, workami... W bra-