Słońca i złota sympatya

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Potocki
Tytuł Słońca i złota sympatya
Pochodzenie Ogród fraszek
Redaktor Aleksander Brückner
Wydawca Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wyd. 1907
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tom I
Indeks stron
Słońca i złota sympatya.[1]

Jako jasnopromienne słońce na swej sferze.
Wszytkim planetom, wszytkim gwiazdom przodek bierze,
Właśnie tak kruszec złoty, na ziemskiej nizinie,
Srebru, mosiądzu, miedzi, ołowu i cynie.
Prócz, że się często słońce ćmi w jasności swojej,        5
Złoto nigdy; i owszem swoją cenę dwoi.

Nie wiemci jako w którym kraju, lecz u nas, tu,
Pierwej było po sześci, teraz po dwunastu.
Mała jedna w tych bogow różnica jest domu,
Że słońce wszytkim świeci, złoto rzadko komu.        10
Ale i to niech wszytkim ludziom świeci szumnie,
Na kataż mi się przyda, kiedy się ćmi u mnie.






  1. (F.)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Potocki.