Rolla. (Ustęp tłómaczony z Musset’a)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Alfred de Musset
Tytuł Rolla
Podtytuł (Ustęp tłómaczony z Musset’a)
Pochodzenie Wiersze ulotne
Wydawca W. L. Anczyc i S-ka
Data wyd. 1887
Druk W. L. Anczyc i S-ka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz M. z Pleszowic
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rolla.
(Ustęp tłumaczony z Musset’a),

C


Czy żałujesz tych czasów w niepamiętnej dali,
Gdy na ziemi mieszkało samych bogów grono,
Kiedy Wenus Astarte, córka morskiej fali
Łzami matki swej trzęsła, i przyrody łono
Użyźniała z swych włosów wodą wykręconą?
Czy żałujesz tych czasów, gdy nimfy lubieżne
Igrały pośród słońca i kwiatów urodnych,
I śmiechem powtarzanym przez echa nadbrzeżne
Drażniły gnuśnych Faunów, śpiących w trawach wodnych;
Gdy od pieszczot Narcyza, wszystkie źródła drżały,
Gdy z południa na północ przebiegał świat cały
Herkules, niosąc wszędzie sprawiedliwość świętą
Pod krwawą swą odzieżą, z lwiej skóry wyciętą;
Gdy każde drzewo w liściach Sylwana mieściło

Co z niemi się kołysząc, pod wiatru oddechem,
Przechodnia piosnkę świstał tajemniczem echem;
Gdy nawet ludzka boleść, wszystko boskie było;
Gdy to co dziś znieważa, uwielbiała dusza;
Gdy świat miał bogów tysiąc, a ludzkość wierzyła;
Gdy wszystko tchnęło szczęściem, prócz Prometeusza,
Którego, jak szatana, wyższa moc strąciła?
— A gdy z niebem i ziemia zmieniła się cała,
Gdy się kolebka świata grobem jego stała,
Gdy uragan północny, na Rzymu ruiny
Rozciągnął kir żałobny czarnej swej lawiny —
Czy żałujesz tych czasów, gdy w wieku ciemnoty,
Pełny bogactw i piękna zaświtał wiek złoty?
Gdy świat stary z Łazarzem swój kamień grobowy
Roztrzaskał uderzeniem odmłodniałej głowy?
Czy żałujesz tych czasów, kiedy lot swój śmiały
Ballady w czarodziejskie krainy zwracały,
Kiedy nasze pomniki, naszą wiarę młodą
Dziewicza szata śnieżną stroiła urodą,
Gdy dłoń Chrystusa w wszystko nowe wlała życie,
Gdy na pałacu księcia niebotycznym szczycie
Równie jak i na niskiem mieszkaniu kapłana,
Ten sam jasny krzyż został zwycięsko zatknięty;
Gdy Strasburg i Kolonia, Notre-Dame i Piotr święty,
Przyoblekły swe białe kamienne odzieże,
I w obliczu narodów, ugiąwszy kolana,

Zanuciły Hosanna świtającej erze!
Gdy podane historyą toczyły się dzieje;
Gdy na ołtarzach naszych krzyż z słoniowej kości,
Bezskaźne swe ramiona otwierał ludzkości,
Gdy życie znało młodość — śmierć znała nadzieję?

Chryste! Ja nie należę do rzędu tych ludzi,
Których modlitwa wiedzie w świątyń twoich progi,
W których widok twej męki wieczną boleść budzi,
Co pierś bijąc, całują skrwawione twe nogi;
Ja stoję niewzruszony śród nabożnych roi
Kornie pokłon bijących u twoich podwoi
I pod tchnieniem twych psalmów, schylonych jak trzcina,
Którą do samej ziemi wiatr północny zgina;
Ja w twe słowa, o Chryste! nie pokładam wiary:
Bo przyszedłem zapóźno w świat dla mnie za stary;
Wiek bez trwogi jest dzieckiem wieku bez nadziei;
Pustki w niebie utworzył wpływ naszej oświaty;
Dzisiaj krążą bez celu śród życia kolei
Z przesądów swych i złudzeń rozbudzone światy;
Duch przeszłych czasów błądząc pośród ich popiołów,
Strąca w bezdeń wieczności zastęp twych aniołów;...
....................
....................
....................
....................


Więc najmniej wierzącemu z tych dzieci bez wiary,
Których tyle wydała teraźniejsza era,
Niech wolno będzie uznać ogrom twej ofiary,
Ten proch twój ucałować i łzami gorzkiemi
W głos zapłakać, o Chryste! nad dolą tej ziemi,
Która twą śmiercią żyła — bez ciebie umiera!
Kto teraz, o mój Boże! kto w nią życie wleje!
Tyś w niej krwią zbudził młodość, rozniecił nadzieję,
Jezusie! Coś ty zdziałał, który zdziała z ludzi?
W nas starcach z urodzenia, kto młodość rozbudzi?
...Od chwili Twego przyjścia, do dzisiejszej chwili,
Równie tyle pragniemy — więcejśmy stracili;
Dziś bledszy i zimniejszy, śród świata żałoby,
Łazarz w wielkiej swej trumnie drugi raz spoczywa.
A gdzież jest ów Zbawiciel co roztwiera groby?
Gdzie stary święty Paweł co w ślad jego kroczy,
I zatwardziałych Rzymian do pokuty wzywa?
Gdzie lud co się do boskich jego łachman tłoczy?
A gdzież są katakumby? gdzie dawne zebrania?
Kogo dziś aureola wybranych osłania?
Oleje Magdaleny, uświęcone łzami,
Kto teraz, czyje nogi, skrapia jeszcze wami?
W jakiej stronie wszechświata głos nadludzki woła?
Kto z nas, kto z nas się dzisiaj w Boga zmienić zdoła?...
Ziemia jest równie starą, równie zrozpaczoną,
Potrząsa bezustannie równie smutną głową,

Jak kiedy Jan się zjawił, święte głosząc wieści,
A ona, konająca, na to jego słowo,
Uczuła, że jej martwe zadrgało znów łono,
I że w sobie świat nowy, nowe życie mieści.
Ciemne dnie Tyberyusza do nas się wróciły;
Wszystko teraz, jak wtedy, umarłe w ludzkości;
Saturn pożera resztę swego pokolenia;
Ale ludzka nadzieja rodzić nie ma siły
I z piersią całą w ranach z ciągłego karmienia
Znajduje swój spoczynek w swojej bezpłodności.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Szembekowa.