I byłem młodym i zestarzałem,
A od zarania lat, w życiu całem
Bogam nad światem znał jak nademną;
To choć się Niebo groźniej zachmurza
I tętni w słuchu gradowa burza,
Bez trwogi patrzę w przestrzeń tam ciemną —
I byłem młody i zestarzałem,
A w zgrozie nawet nie oniemiałem
Sród podgrobowych jęków Narodu;
Lecz z lutnią, bracia! ograną ku wam,
Co przeczuwałem i co przeczuwam,
W pieśniach podaję do serc od młodu.
I byłem młody i zestarzałem —
I pod krwawiącym w piersi zastrzałem
Czuję, że z kaźnią Pan się ociąga;
Niezłomny, w sądach swoich przedziwny! —
Toć musim spłacić zaległe grzywny
I oddać, oddać Mu — do szeląga.
I byłem młody i zestrzałem —
I ze strzelistym zawżdy zapałem
Słucham otrzeżeńostrzeżeń wiary mistrzyni:
«Otoć probuje Pan, a nie karze!
Ojciec — i mocarz, On nad mocarze —
W nieskończonościach Bóg — wie co czyni!» —
I byłem młody i zestarzałem —
I widzę cary, z pogańskim szałem
Wyrokujące o Polskiej winie —
Piekło za niemi, «rakka!» — nam wrzeszczy:
Lecz wierzcie, wyżej sięgnął wzrok wieszczy,
I sprawiedliwość nas nie ominie!
I byłem młody i zestarzałem —
I w łonie zdawna opustoszałem,
Gwarniej — ku słońcom co tuż, tuż wstaną —
Płodneć łzy polskie! krew polska płodna!
Toż pijmy bracia! kielich nasz do dna,
Tryumfatorum tu na przegranę —
I byłem młody i zestarzałem —
I ktoś mi szepcze wciąż, w życiu całem
Że zaczerpniemy moc z prawdy zdroja.
Marność marności potęga świecka! —
To wierzcie bracia! z ufnością dziecka:
Panie mój, święć się — święć wola Twoja!