Przyszłość przemysłu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Abramowski
Tytuł Przyszłość przemysłu
Pochodzenie Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej.
Tom I
Wydawca Związek Polskich Stowarzyszeń Spożywców
Data wyd. 1924
Druk R. Olesiński, W. Merkel i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Całe Pisma ekonomiczne
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


PRZYSZŁOŚĆ PRZEMYSŁU.[1]

Od lat już kilkunastu pojawiają się na zachodzie Europy i Ameryki, a nawet i w Rosji, olbrzymie związki przedsiębiorców, tak zwane kartele lub inaczej trusty. Ze względu na to, że nabierają one coraz większego znaczenia w przemyśle, będzie rzeczą ciekawą zastanowić się bliżej nad ich znaczeniem i wyjaśnić ich naturę i dążności.
Niejednemu z czytelników zdarzało się zapewne słyszeć o związku cukrowników rosyjskich, o naftowym związku w Ameryce, lub o niemieckim — fabrykantów żelaza. Fakty te, napozór może dość obojętne, w gruncie rzeczy mają olbrzymią doniosłość dla postępu społecznego, są one bowiem zwiastunami nowego urządzenia produkcji i zcentralizowania przemysłu i wysiłków ludzkich. Lecz przedewszystkiem, w jaki sposób tworzą się kartele?
Oto naprzykład, właściciele statków w Ameryce, z powodu wzajemnej konkurencji, zniżali ciągle cenę biletów jazdy, bo każdy z nich chciał tym sposobem przyciągnąć do siebie jak największą liczbę pasażerów. Przekonawszy się zaś, do jakiego stopnia takie wyścigi źle wpływają na ich interesy, łączą się oni tu i ówdzie w związek i tworzą jedno wielkie przedsiębiorstwo komunikacji wodnej. Skutkiem tego konkurencja zostaje usunięta, ceny uregulowane, a oddzielni przedtem i współzawodniczący przedsiębiorcy zmieniają się w współwłaścicieli tego samego przedsiębiorstwa żeglugi. Podobnie postąpiły towarzystwa akcyjne kolei żelaznych w Stanach Zjednoczonych Ameryki.
Jeszcze ciekawszy przykład daje nam przemysł żelazny reńsko-westfalskiego okręgu w Niemczech. Przedtem istniało tam kilkudziesięciu fabrykantów żelaza, którzy prowadzili swoje przedsiębiorstwa oddzielnie i współubiegali się z sobą nawzajem. Ponieważ żaden z nich nie porozumiewał się z innymi, nie wiedział przeto dokładnie, jaką ilość towarów trzeba mu wyprodukować i dostarczyć na rynek, ażeby nie było ani zanadto, ani za mało. Konkurencja pchała każdego przedsiębiorcę do tego, żeby produkował jak najwięcej i nie dał się wyprzedzić swoim współzawodnikom. Skutkiem tego zdarzało się często, że dostarczano na rynek więcej towarów, niż można było sprzedać. Powstawał kryzys; towary, w wielkich ilościach nagromadzone, leżały bezużytecznie w magazynach, nie mogąc doczekać się kupujących, a tymczasem fabryki zawieszały swoją czynność i tysiące robotników pozostawały bez zarobku. Tym sposobem w produkcji żelaza panował zupełny bezład, szkodliwy dla wszystkich. Tak samo i pod względem technicznym, pojedyncze siły przedsiębiorców nie wystarczały. Nie każdy z nich bowiem miał odpowiednie kapitały, żeby móc stosować do fabrykacji nowe wynalazki i ulepszenia, przez co produkcja rozwijała się powoli, nie odpowiadając wymaganiom nauki i kultury. Te właśnie różne niedogodności skłoniły fabrykantów żelaza do związania się w kartel. Kilkadziesiąt oddzielnie dotychczas istniejących przedsiębiorstw złączyło się w jedno olbrzymie, obejmujące w sobie cały prawie okręg reńsko-westfalski. Wybrano wspólny zarząd, który kieruje czynnościami wszystkich firm, należących do kartelu, przyjmuje zamówienia i wyszukuje odbiorców, prowadzi ścisłą kontrolę nad produkcją każdej fabryki i rozporządza ich zbiorowym kapitałem, nadto za zbiorowe pieniądze kupuje wynalazki, aby je potem zastosować. Skutkiem tego, przedsiębiorstwo żelazne wstfalskie weszło na zupełnie nową drogę gospodarstwa społecznego. Zamiast istniejącego poprzednio bezładu w produkcji i różnych niedomagań technicznych, zamiast konkurencji i samowolnego postępowania każdego przedsiębiorcy, zapanowała teraz zupełna planowość, porządek i zależność wzajemna. Kartel prowadzi produkcję z całą świadomością warunków i z obszernem stosowaniem wiedzy technicznej. W każdym okresie czasu stara się poznać sumiennie, jak wielkiemi są zapotrzebowania rynkowe na produkty żelazne, i według zebranych wiadomości oznacza ilość towarów, których fabryki należące do kartelu powinny w danym czasie dostarczyć.
Tym sposobem usuwa się niepewność sprzedaży i unika zbytniej produkcji. Poznawszy np. że w danym czasie żądają nie więcej niż 100 pudów sztab żelaznych, kartele dbają już o to, ażeby fabryki złączone tę tylko ilość wytworzyły i żeby nie było nadmiaru, niedającego się sprzedać i powodującego zwykle zastój w przemyśle. Rzecz jasna, że takie uregulowanie produkcji było rzeczą niemożliwą, dopóki przedsiębiorstwa istniały oddzielnie, bez wzajemnego porozumiewania się i kontroli.


∗             ∗

Weźmy jeszcze inny przykład: nafciarski kartel Stanów Zjednoczonych Ameryki. Posiada on ogromną ilość rafineryj nafty, cały zastęp agentów handlowych i niezliczone mnóstwo sklepów we wszystkich punktach kraju, a nawet poza jego granicami, i dąży teraz do nabywania źródeł samej nafty. W zakres jego działalności wchodzi dobywanie nafty, lecz głównie rafinerja i sprzedaż. Każde ulepszenie techniczne w sposobach dobywania lub oczyszczania jest zaraz stosowane i upowszechnione we wszystkich zakładach kartelu, a specjalne biuro techniczne zajmuje się tem ciągłem doskonaleniem produkcji naftowej. Kartel ten połączył swoje rafinerje z wielu portami zapomocą naftociągów i w ten sposób uczynił naftę nadzwyczajnie tanią. Ta sieć naftociągów nie pozwoli mu rozpaść się, nawet gdyby przedsiębiorcy tego chcieli, zaś pojedyncze firmy są jakby tylko oddzielnemi częściami tego samego budynku. Skupiwszy w swojem ręku wszystkie prawie przedsiębiorstwa naftowe Stanów Zjednoczonych Ameryki, cały ten kraj uważa on za swój rynek, zgóry oblicza jego potrzeby i do ich wielkości stosuje rozmiary swojej produkcji. Oprócz tego, uregulowaną została także sprzedaż. Zamiast używania całej masy pośredników, kupców, którzyby nabywając naftę od kartelu, sprzedawali ją potem od siebie publiczności, kartel sprzedając ją sam bezpośrednio, — jest zarazem wytwórcą i handlowcem. Magazyny z naftą należą do kartelu, który zapomocą swych subjektów, sam prowadzi handel z publicznością. Skutkiem tego, z handlu naftowego usunięta została konkurencja. Dwa sklepy z naftą, należące do dwóch oddzielnych kupców, muszą współzawodniczyć i odciągać sobie nawzajem kupujących; zaś takie dwa sklepy, należące do tego samego kartelu, konkurować z sobą nie mają potrzeby, a przeto unikają tych wszystkich szwindlów i fałszerstw, na które sili się ciągle drobny sklepikarz w walce spółzawodniczącej z rywalami.
A zatem ciekawa cecha spostrzegać się daje w kartelu nafciarskim, mianowicie to, że łączy on w sobie trzy czynności, należące zwykle do oddzielnych przedsiębiorstw: dobywanie materjałów surowych (nafty), przerabianie tych materjałów (rafinerja) i sprzedaż.
Do takiego wzoru dążą i inne gałęzie produkcji. Zgodnie z tem różne przedsiębiorstwa żelazne połączą się kiedyś z kopalniami żelaza w jedno wielkie przedsiębiorstwo, które obejmie dobywanie żelaza, przeróbkę jego na rozmaite przedmioty użytku i ich sprzedaż. Tak samo utworzy się kartel bawełniany, który połączy w jedno plantowanie bawełny, przerabianie jej na tkaniny i sprzedaż gotowych wyrobów, tak że zamiast oddzielnych przedsiębiorstw plantatorskich, tkackich i handlowych, powstanie jedno wielkie, olbrzymie przedsiębiorstwo bawełniane, posiadające własne plantacje, fabryki i magazyny. Zespolenie się przedsiębiorstw może pójść jeszcze dalej, i do takiego kartelu bawełnianego mogą dołączyć się jeszcze przedsiębiorstwa krawieckie, pończosznicze i inne. Wtenczas kartel nietylko uprawiałby bawełnę, wyrabiał nici i tkaniny, lecz produkowałby gotowe już ubrania, pończochy i t. d. i sprzedawał we własnych magazynach.


∗             ∗

Cóż z tego wyniknie? Jak się przedstawi przyszłość społeczeństw, gdyby kartele doszły do swego najwyższego rozwoju i objęły całą produkcję?
Przedstawmy sobie kraj, w którym wszystkie gałęzie przemysłu zostały zorganizowane w kartele. W tym razie rozszerzamy na cały kraj i na wszystkie fachy to, co już istnieje dzisiaj w formie zarodków. Przedsiębiorstwa pojedyńcze, oddzielne, zniknęłyby zupełnie i wszystkie zakłady tego samego fachu połączyłyby się w olbrzymie związki wytwórcze, obejmujące dobywanie materjałów, przeróbkę i sprzedaż. Tak np. jedno olbrzymie przedsiębiorstwo uprawiałoby bawełnę, robiłoby z niej nici i tkaniny, z tkanin ubrania, pończochy i inne wyroby, które sprzedawałoby wszędzie; tak samo inne dobywałoby z własnych kopalni żelazo, a zarazem przerabiało je na przedmioty użytku i sprzedawało w magazynach; jeszcze inne piekarskie, uprawiałoby zboże na własnych gruntach, posiadałoby spichrze, młyny, piekarnie. Każde z tych przedsiębiorstw prowadzi swoją produkcję według wszelkich wymagań nauki, stosując ciągle nowe ulepszenia i wynalazki techniczne; każde z nich będąc wyłącznym panem swej gałęzi przemysłu i nie mając żadnych konkurentów, zgóry znałoby potrzeby społeczeństwa i bezpośrednio je zaspakajało. Przedsiębiorstwo np. bawełniane, mając zebrane wiadomości, że w danym czasie kraj potrzebuje tysiąc ubrań, produkuje tę ilość i dostarcza jej za pośrednictwem swych magazynów. Podobnież postępuje przedsiębiorstwo piekarskie, żelazne i t. d.
Przy każdem przedsiębiorstwie istnieje główny zarząd, który prowadzi statystykę zapotrzebowań, reguluje produkcję, stosuje nowe wynalazki techniczne, prowadzi sprzedaż i t. d. Kilkadziesiąt takich zarządów, porozumiewając się nawzajem prowadziłoby całe gospodarstwo społeczne.
Nasza wyobraźnia może pójść jeszcze dalej. Wystawiamy sobie, że wszystkie te przedsiębiorstwa, prowadzące zosobna różne gałęzie produkcji, łączą się ze sobą w jeszcze większy kartel, w przedsiębiorstwo, obejmujące całą produkcję krajową i mające na celu dostarczanie społeczeństwu wszystkiego, co tylko do jego potrzeb należy, zacząwszy od chleba, mięsa, a skończywszy na ubraniach, dywanach, sprzętach i t. d. Całą produkcję i handel prowadzi jedno olbrzymie przedsiębiorstwo. Jeden zarząd centralny przedsiębiorców połączonych kieruje wszystkiem. Anarchja rynku zanika.
Takiemi są właśnie dążności obecnego przemysłu. Zmierza on szybko do bardzo silnego zcentralizowania środków pracy i wysiłków ludzkich, party zyskami i oszczędnościami, jakie stąd wynikają. Kartele najlepiej uwidoczniają te jego chęci.
Naturalnie nie chcemy powiedzieć, że dojdzie do takiego jednego kapitalistyczno-akcyjnego związku na przestrzeni całego kraju. Lecz w każdym razie takie ześrodkowanie produkcji jest koniecznością postępu i niema wątpliwości, że przyszłość do niego należy — mniejsza o formy podziału wyrobionego wytworu.
Mówiąc o kartelach, poruszyliśmy tylko tę jedną ich dążność — centralistyczną. O innych nie mówimy, np. o wyzysku spożywców, wpływie na zarobki i sprawę robotniczą, na prawodawstwa fabryczne i przemysłowe.







  1. (Przyp. wyd.). — Artykuł drukowany również w „Tygodniku Powszechnym“ w Nr. 4, podpisany Z. Walczewski.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Abramowski.