Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom V/Przejrzysty letniej nocy cień

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Przejrzysty letniej nocy cień
Podtytuł Na starym cmentarzu
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom V
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
I. PRZEJRZYSTY LETNIEJ NOCY CIEŃ...


Przejrzysty letniej nocy cień
Pada na cmentarz stary,
Mdlejących kwiatów słodką woń
Mogilne tchną opary.

Strawiła ziemia proch i kość
I ukojeniem dyszy,
A wkoło słychać szepty brzóz,
Co pacierz mówią w ciszy...

Miesięczna pełnia drżący blask
Po starych grobach śnieży
I srebrnym snopem u mych nóg
Na wązkiej ścieżce leży...

Splątanych liści błędna sieć
Wskróś jasnej pada smugi,
A na jej białość rzuca się
Cień krzyżów czarny, długi...

Jeden przy drugim stają w rząd
Nad senną ścieżką razem,
I skrzypią, jakby skarżąc się,
Wyżartem rdzą żelazem...

I leci skrzyp ten, leci zgrzyt
I wstrząsa groby lękiem,

I brzmi, jak dziwny jakiś śmiech,
Urwany nagłym jękiem.

— »Te czarne krzyże, jest ich sześć —
Stara mi babka prawi —
Na grobach stoją sześciu żon,
Niech Bóg ich dusze zbawi!

Rycerz tu jeden sławny żył,
Co roku sprawiał gody;
Jedna po drugiej, żon miał sześć,
A zwał się Sinobrody[1].

Gadają ludzie tak i tak —
Boże, zachowaj grzechu! —
A to wiadomo, że na śmierć
Łaskotał je do śmiechu.

Na ślubne łoże panią wiódł
I szyjkę gładził białą;
Całował usta, trefił włos,
Aż wszystko się w niej śmiało.

Więc się jej do stóp giął, jak wąż,
Łaskocząc nóżki bose;
Pani się śmiała, śmiała wciąż,
A w oczach miała rosę.


I coraz głośniej buchał śmiech,
Zwyczajnie, jak w kochaniu...
Aż rankiem leżał świeży trup
Na łożu, na posłaniu.

Jednę po drugiej, sześć ich miał —
Boże, uchowaj grzechu! —
A każdą w pierwszą ślubną noc
Na śmierć łaskotał w śmiechu.

Różnie tam o tem prawił lud,
I wtenczas i za laty,
Aż wszystko wydał młody paź,
Co sypiał u komnaty«.

Mówi, a z jej bezzębnych ust
Cichy się śmiech odzywa,
I z głębi czarnych, wdowich chust
Chwieje się głowa siwa.

W zapadłych oczach płomyk tli,
Twarz jej się barwi blada;
Sto lat już ma, lecz śmierci tej
Byłaby jeszcze rada.

I śmieje się i patrzy w dal
I wyschłą czaszką trzęsie;
I jakiś dawny, dawny żal
Drży łzami na jej rzęsie...

A stary cmentarz mogił tchem
Na twarz jej zwiędłą dyszy,
A u wrót szkielet kosę swą
Wydłuża ku niej w ciszy...








  1. Sinobrody (z franc. Barbe bleue) — przydomek bohatera w bajce Karola Perrault (ur. 1628, um. 1703), który wystawiając na próbę ciekawość niewieścią, powierza, niby wyjeżdżając w podróż, żonie klucz do pokoju, do którego wchodzić nie wolno; próba się nie udaje i żona ponosi śmierć. Sztukę powtarza rycerz jeszcze kilkakrotnie, aż wreszcie bracia ostatniej żony, wykrywszy zbrodnię, zabijają potwora i w ten sposób ratują siostrę od śmierci. Baśń o rycerzu Sinobrodym (Ritter Blaubart) znana jest również w różnych okolicach Niemiec.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.