Bladego złota łuna dogasa i ginie.
Dzień odleciał. Piór jeszcze słychać ciche bicie.
Na szumnego przypływu morze stoi szczycie,
Pełne i zadumane o swojej głębinie.
Naraz blask! Oko tonie w świetnym seledynie,
W czarownych transparentów gubi się rozświcie,
Lazur nieba się odbił w morza malachicie,
Jak czasza turkusowa w złotem Cypru winie.
Tam, jak żywo, jak czarno, niby gagat[2], pała
Jaskółczem skrzydłem żagla pędzona łódź mała!
Jak skróś tego przezrocza przerzyna się, płynie...
Jak jasno się sylweta rybaka odcina,
Co stoi w łodzi, prosty i gibki, jak trzcina...
Jaka gra barw! Gdzie twoja paleta, Böcklinie?[3]
↑Chiaja — Riviera di Chiaja, ulica w Neapolu, ciągnąca się wzdłuż wybrzeża morskiego ku Posilipo.