Pierścień Wielkiej Damy/Akt I/Scena Druga

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Pierścień Wielkiej Damy
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

SCENA DRUGA.

SALOME. (oględnie wchodząc) — O godzinie niezwykłej, tak rano
Wchodzę, ażeby pana uprzedzić,
że właściciel, sędzin Durejko,
Cały dziś dom osobiście zwiedza
Stad dawno jesteśmy już na nogach,
Nieco się lękając o nas samych,
W jakimkolwiek wszystko jest porządku.

(starannie i czule)

— Wiem, że pan z nim teraz ma rachunek
Nieco opóźniony, ale cóż stąd!
Hrabina Harrys, pokrewna pańska
(Istny anioł!), czyliż nie jest główną
Całego tu placu właścicielką?

(oględnie)

— Pan nawet mnie daruje tę wątpliwość,
Iż w rozumie gminnym moim nie wiem,
Dlaczego pan tu mieszka, nic owdzie,
W pawilonie, obok krewnej swojej.
Nie byłożby to panu przyjemnie
Anioła takiego mieć przy sobie?

(spostrzegając wrażenie na twarzy Mak-Yksa)

To, co mówię, niechże pan wybaczy
Starej kobiecie i starej matce,
Która, o synu myśląc rodzonym
(A lat tyle zwłaszcza go nie widząc!),
W każdym młodym człowieku spomina
Macierzyńskie swoje obowiązki.

(po chwili)

— Myślałam też pana i ja prosić
O protekcję do hrabiny Harrys
Dla onego to właśnie jedynaka
(Co jest teraz w Japonji, z okrętem.
Skąd i sam list idzie dwa miesiące!) —
A hrabina, że zna admirałów
I niemało ministrów...

(spostrzegając się)

— lecz, ja to
Mówię panu jedno jako matka,
I więcej nic, tylko jako matka...

(ocierając oczy)

Żeby coś o synu mówić swoim!
MAK-YKS. Ta rzecz druga, którą mi mówicie,
Dobra pani Salome, ta druga
Rzecz jest pierwszą dla mojego serca:
Takbym rad być usłużnym i wdzięcznym.
Ale pierwsza, to jest zapytanie,
Czemu tu mnie spotykasz, nic indziej,
Oświecić winnaby z licznych względów...

(dobitnie)

Hrabina jest aniołem, a jednak
Podejrzewa w ludziach złe języki
I, młodą będąc wdową, chce w domu
Nie mieszkać nikogo, mego wieku.
Zaś pokrewieństwo nasze, to jej wzgląd
Na oddalonego bardzo członka,
To dobroć jej; ja jestem jej niczem —
Męża jej powinowatym. Wreszcie
W interesie własnym mam ją widzieć
I, cokolwiek sama byś pragnęła,
Zrobię...

(podnosząc ramię Salome)

Tylko mnie nie dziękuj, matko,
Nie zrobiłem jeszcze nic a nic!

(poufnie)

Hrabina ma nadto rzecz szczególną!...
Tyle pełni usług miłosiernych,
Obejma tak wiele i tak szybko,
że się jej wydarza zapominać.
Ja to mówię tylko k’temu... tylko,
Żeby błahej nie dać ci nadziei.

(dobitnie)

Nie mówię, że kogo zapomniała...

(donośnie)

Nie! Bynajmniej... Lecz, że się to zdarza
Osobom, pełniącym wiele dobra...

(po chwili)

Podobno, że i cherubin, zbyt szybko
Lecący z pociechą do cierpliwych,
Traci nieraz pióro, które spada,
Wyrzucone z anielskiego skrzydła...
Cny jest pośpiech, lecz powoduje stratę.
SALOME. Ludzie nauczeni lub duchowni
Wiedzą wszystko, nie pytając o nic;
Dlategoż ja pana przeprosiłam
Za me proste słowa starej matki.
Lat niemało służę w tym tu domu
(A panu służyłabym i życie!),
Lecz właściciel nasz, sędzia Durejko,
Zmienić pono chce cały porządek,
Dla kogoś z przyjezdnych oddać wszystko —
Dla pana jakiegoś, z którym chodzi...

(mając się ku oknu)

Oto właśnie oni. Niech pan wyjrzy:
Obrócili się ku schodom — idą...
Wyminąć ich ledwo że pośpieszę.

(wychodzi)


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.