Pieniny (Maniewski, 1866)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Konstanty Maniewski
Tytuł Pieniny
Pochodzenie Tatry
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1866
Druk Drukarnia O. O. Mechitarystów
Miejsce wyd. Wiedeń
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Indeks stron
Pieniny[1].
Drobne łacniej myślą zmierzyć.
Prędzej w sercu się pomieści
Co o pięknie gwarzy, wieści....
Że to Boże, to już wierzyć.

Piękne są góry kiedy ponad niemi
Błękitne nieba jaśnieją w około,
Stokroć piękniejsze jeźli szczyptą ziemi
Stwórca opruszył skaliste ich czoło.

Ta skąpa ziemia od wieków spłużona
Na drobnych grzędach ma bujna roślinność,
Swiéżuchna zieleń nieprędko tam kona,
U Władcy świata znalazła gościnność.

Dziewicze kwiecie i skromne i miłe
Z wysmukłą jodłą w przecudnej tam zgodzie,
Choć kwiatek wątły, a jodła ma siłę,
Wespółek rosną w tym Bożym ogrodzie.

Pienińskie góry, o jakie wy szczytne
Tą myślą Bożą, co was tu wyniosła!
Niebo nad wami wciąż jaśnie błękitne,
Zielonym włosem głowa wam porosła.

Zioła i kwiaty, jodły wymuskane,
Rozrosłe świerki, krzewy na ramieniu;[2]
A u stóp waszych wody rozespane
Błogo spoczęły w rozdartym kamieniu.[3]

Gdzie oko spojrzy; wszędzie tryska życie,
I wszędzie piękność wśród życia rozlana;
A tyle wdzięków na cukrowym szczycie,[4]
Ze tam być musi już mieszkanie Pana.

O wiem ja czemu Dunajec swawolny,
Skoro się wtuli w rozkoszne Pieniny,
Taki posępny i w biegu powolny,
I nie rad ciągnie w rozległe równiny!

Pienin to krasa więzi go przy sobie,
Od gór dziewiczych nie chce być daleki,
On się rozkochał w tej górskiej podobie,
I tęż podziwiać pragnął-by na wieki. —




  1. Ile ważą Pieniny, niech mi wolno będzie przytoczyć słowa szanownego Dra. Józefa Dietla w r. 1858 napisane: Pieniny! któż je opisać zdoła! Jest-to barczysta dziatwa olbrzymich Tatrów, ka­mienne stróże niepowstrzymanej rzeki. Wśród tego kilkomilowego wąwozu bystry Dunajec, owa resztka pozostała z odwiecznych jezior tatrzańskich szumiąc i hucząc łoże sobie utorował. Te malownicze gromady olbrzymio piątrzących się skał, te lesiste szczyty gór, te strome urwiska skał, te bezdenne otchłanie nieprzebytych pieczar, te przepaści przybierającenajpotworniejsze kształty i zakręty obok powabnych dolin, niw i lasów, przejmują, okazałością i nieskończoną rozmaitością zdumionego podróżnika, i zmuszają go do wyznania, iż wielki jest Bóg w dzie­łach swoich.
  2. Roślinność w tych okolicah wszędzie bujna a grunta urodzajne: począwszy od żyta i pszenicy aż do owoców, udaje się tu wszystko dobrze, mimo że wzniesienie tych stron nad poziom morza dość znaczne. Pieniny pod względem jakości flory je­dnoczą w sobie rozmaite stosunki. Uważane w całości, przedstawiają najpiękniejszą florę podalpejską, w szczegółach zaś mają reprezentantów aż z najodleglejszego północnego wschodu — w gatunku Jastrunia sybirskiego - Chrysanthemum sibiricum, i Jałowcu Sawiny - Juniperus pseudo - sabina. Obecność tych dwóch roślin nie da się inaczej wy­tłumaczyć jak tylko szczególniejszem położeniem topograficznem i wpływem klimatu, wywołanem podniesieniem geograficznem, a właściwie obecnością w pobliżu Alp Tatrzańskich i otaczającego zewsząd Beskidu. Prócz tego Pieniny odznaczają się następnemi gatunkami, których we florze podalpejskiej Tatrzańskiej zupełnie brakuje, a nawet i w innych okolicach Galicyi dotąd, ich nie wykryto — a te są: Nałęczyk alpejski - Phaca alpina; Ożanka górska - Teucrium montanum; Gorczycznik papawolistny - Erisimum crepidifolium i Piaskownica szczeciolistna - Arenaria setacea. — Tak pisze Feliks Berdau.
  3. W pośrodku Pienin wznosi się ogromna opoka wapienna. Od wierzchu na kilka sążni wgłąb przewiercony otwór, a w samym środku rozległ się mały stawek. Wschód doń przez krągłą, jakby umyślnie wydrążoną jamę, która jednakże nie zawsze stojąco się przebywa. Można jamą tą dostać się aż na drugą stronę opoki, niebezpieczno jednak puszczać się tam, dla nader wązkiego przesmyku, a to na samym środku dosyć znacznego przedziału, który tuż nad stawkiem przeskoczyć wypada. Dziwnie pięknie wydaje się ten w czeluściach skały ukryty stawek, kiedy przez skromny otwór słoneczne nań padając promienie, na krótką chwilę złotem po wodzie rozleją się powabem.
  4. Lud górski nazywa dwa krągłe szczyty nad samym Dunajcem pionowo wyniesione „Głowami cukru.“ Są one też istotnie do tychże podobne, zwłaszcza gdy się zdala na nie popatrzysz.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Konstanty Maniewski.