Przejdź do zawartości

Pamiętnik dr Cz. Gawareckiego/Trzy ruble

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Czesław Gawarecki
Tytuł Pamiętnik
Pochodzenie Pamiętniki lekarzy
Wydawca Wydawnictwo Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia Gospodarcza Władysław Nowakowski i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały pamiętnik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Trzy ruble.

Za parę tygodni czeka mnie konkursowy egzamin do gimnazjum. Nie byłem jeszcze nigdy w szkole. Wyobrażam sobie klasę jako dużą, szaro ponurą salę zastawioną czarnymi ławkami i wypełnioną pochylonymi sylwetkami skupionych chłopców w czarnych uniformach. Niepokoję się koniecznością wejścia w nowe życie, tak odmienne i pełne wyrzeczeń. Rozpocznie się wspinanie po szczeblach i ciągłe, trwające długimi latami, borykanie się z trudem przebywania przeszkód i zagród. Pierwsza przeszkoda, jaką mam pokonać, nie należy do łatwych. — Na czterdzieści miejsc zgłoszono już około trzystu kandydatów.
Żyję w lęku zwartego przewrażliwionego oczekiwania.
Siedzę przy stole i mozolnie kaligraficznie wypisuję pytania i działania arytmetyczne, rozwiązując zadanie o wypełnieniu zbiornika za pomocą trzech rur. W drugim pokoju leży chora matka, mój jedyny przyjaciel i powiernik. Matka swą mocną wolą i pokładaną we mnie nadzieją kieruje mym przyszłym losem i służy moralnym wsparciem w wytrwałym ślęczeniu nad książkami.
Uwaga moja rozdziela się między zadaniem a siostrą, kręcącą się od pokoju matki do kuchni. Siostra starsza ode mnie o dwa lata, zarozumiała dziewczyna, traktuje mnie lekceważąco. Jestem zbyt nieśmiały, by pytać ją o stan matki. Chwytam skrycie z podełba zmienną treść wyrazu jej twarzy i ruchów. Dostrzegłem krew na przenoszonej pościeli. Zakołatało mi serce.
Zaraz ma przyjść doktór.
W lękliwym oczekiwaniu zaczynają drgać mi ręce, odczuwam kurcz w gardle. By nie wybuchnąć łkaniem, pochylam się bardziej nad zeszyłem i mocno zaciskam pióro.
Dzwonek.
Zciszona rozmowa w przedpokoju. Nadzieja skutecznej pomocy dla matki rozjaśnia mi duszę. Ślę w stronę doktora entuzjastyczne uczucia wdzięczności i uwielbienia.
Za doktorem zamknęły się drzwi od pokoju matki. Pochylony nad stołem zamieniam się w słuch. Poprzez drzwi przebijają się niewyraźnie od czasu do czasu stłumione dźwięki rozmowy. Później słychać przesunięcie krzesła, szurgnięcie którego utonęło w długotrwałej, szarpiącej niepokojem ciszy.
Milczenie przerwał niespodziewanie i brutalnie opryskliwy głos niezadowolenia:
„Daje mi Pani trzy ruble? Mnie więcej kosztuje wejście na czwarte piętro“.
Dokuczliwie, długo, przez wiele lat prześladowało mnie wspomnienie opryskliwego głosu o rublach i piętrze. Marzyłem, że będę w przyszłości doktorem i nie sprawię o honorarium przykrości choremu ani jego rodzinie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Czesław Gawarecki.