Pamiętnik chłopca/Mój ojciec

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund de Amicis
Tytuł Pamiętnik chłopca
Podtytuł Książka dla dzieci
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i Spółki
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Obrąpalska
Tytuł orygin. Cuore
Źródło Skany na Commons
Inne Cały czerwiec
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
MÓJ OJCIEC.
17, sobota.

Nigdy, nigdy, jestem tego pewną, ani twój przyjaciel Koretti, ani Garrone nie odpowiedziałby w taki sposób swemu ojcu, jak ty dzisiejszego wieczora. Henryku! Czyż to być mogło! Niemal uszom moim wierzyć nie chciałam! Musisz mi przysięgnąć, że się to już nigdy, nigdy nie powtórzy, póki ja żyć będę. Za każdym razem, gdy wskutek jakiejś wymówki twego ojca przyjdzie ci na usta zuchwała, niedobra odpowiedź, pomyśl o tym dniu, który kiedyś niechybnie nadejdzie, a w którym on ciebie zawoła do swego łóżka, aby ci powiedziéć: „Henryku, opuszczam ciebie.“ O, mój synu! kiedy usłyszysz głos jego po raz ostatni, a również i potém, przez czas bardzo długi, gdy będziesz płakał sam jeden w jego pustym pokoju, wśród tych książek, których już on nigdy nie otworzy, przypominając sobie, iż czasem mu uchybiłeś, iż czasem go obraziłeś — i ty również siebie zapytasz: „Czyż to być mogło?“ Wówczas zrozumiesz, iż on zawsze był najlepszym twoim przyjacielem, że kiedy zmuszonym bywał ciebie karać, wtedy nad tém cierpiał bardziéj jeszcze, niż tym sam, i że kiedy zniewalał cię do płaczu, było to dla twego dobra; i wówczas pożałujesz win swoich, względem niego popełnionych, i płacząc, całować będziesz ów stół, przy którym on tyle pracował, przy którym wśród trudu dla swych dzieci życie sobie skracał. Teraz rozumiesz mnie: on wszystko, wszystko przed tobą ukrywa, oprócz swojéj dobroci i swojéj miłości. Ty tego nie wiesz, iż nieraz on jest tak pracą znużony, że mu się wydoje, iż niedługo już żyć będzie na świecie, i że w takich chwilach nie mówi o niczém, jak tylko o tobie; nie ma w sercu innéj zgryzoty i innego bólu nad ten, że ciebie biednym i bez opieki zostawi! I ileż to razy, myśląc o tém, wchodzi, podczas gdy śpisz, do twego pokoju i stoi długo ze świecą w ręku przy twojém łóżeczku, patrząc na ciebie, a potém zdobywając się na wysiłek woli, taki znużony i smutny powraca do pracy; i tego nie wiesz, że często on ciebie szuka i przebywa z tobą, bo ma jakąś gorycz na sercu, bo go spotkało jakieś zmartwienie, jakaś przykrość, od których żaden człowiek na świecie wolnym być nie może, — i szuka ciebie jako przyjaciela, aby się pocieszyć, uspokoić, zapomniéć i w twojém przywiązaniu odzyskać pogodę i męztwo. Pomyśl więc, jaką on boleść czuć musi, kiedy zamiast przywiązania, zamiast miłości, natrafia w tobie na obojętność i nieuszanowanie! Nie plam siebie już nigdy tą ohydną niewdzięcznością! Pomyśl, iż nawet gdybyś był dobry jak święty, nie zdołałbyś nigdy dostatecznie nagrodzić tego, co uczynił i czyni dla ciebie. A i o tém myśl również — na życie rachować nie można: — jakieś nieszczęście mogłoby ci wydrzéć ojca teraz, niedługo, gdy jeszcze jesteś dzieckiem, za dwa lata, za miesiąc, jutro nawet. Ach! biedny mój Henryku, spostrzegłbyś, jakby się wówczas wszystko dokoła ciebie odrazu zmieniło, jakby ci się dom nasz pustym i smutnym wydal z tą twoją matką ubraną w żałobę! Idź, synu, idź do twego ojca, jest on obecnie w swoim pokoju, pracuje; idź cicho, na palcach, aby nie usłyszał twego wejścia; idź, połóż mu czoło na kolanach i proś go, aby ci przebaczył i pobłogosławił.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edmondo De Amicis i tłumacza: Maria Obrąpalska.