Pamiętnik (Brzozowski)/30.XII.1910

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Brzozowski
Tytuł 30.XII.1910
Pochodzenie Pamiętnik
Redaktor Ostap Ortwin
Wydawca Anna Brzozowska, E. Wende i S-ka
Data wyd. 1913
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


30. XII.
Czy Byron tylko pozował, przeciwstawiając Pope’a swojej generacyi poetów? Aby na to pytanie odpowiedzieć — trzeba przedewszystkiem znać Pope’a, a znać, nie znaczy to czytać, jak miałem to niedawno sposobność zanotować w tym dzienniku, pisząc o historycznym i krytycznym sposobie czytania. Wogóle pewien pseudoklasycyzm i banicya umysłowa związane z nim, ustąpić muszą i ustępują wszędzie prócz głów niedobitków radykalizmu jeszcze pasożytujących na naszej nędzy. Kogo n. p. dziś obchodzi, czy Swift był pseudo-klasykiem. Z prawdziwą niecierpliwością czekam chwili, gdy w Everymans Library zostanie wydrukowana i stanie się przez to dostępna dla mnie proza krytyczna Drydena. Szczególniej, właśnie pewna grupa umysłów, pisarzów pozostających niejako na pograniczu, jak Dryden, jak Monti nawet, nie mówiąc już o Alfierim, bezwzględnie stawiają w mej myśli opór przeciwko szematycznemu klasyfikowaniu i przechodzeniu do porządku. Więc i Pope. Ale pomijam już to, pomijam, że powinniśmy nauczyć się odnajdywania osobistości poza przedmiotowymi nieosobistymi sposobami wypowiadania. Przecież taki Swift, poprostu wibruje namiętnością, przeraża skoncentrowaniem i intenzywnością osobistości. Jakim przepysznym okazem ludzkiej natury, jaką wspaniałą indywidualnością jest Dr. S. Johnson, dzięki nieocenionemu Boswellowi[1], który w rzeczy samej ma prawo do mojej przynajmmej wdzięczności, nie o wiele mniejsze niż Saint-Simon — mówię o ducu. — jak Cellini, Gozzi, i w każdym razie, choć zdala tegoż rzędu co Balzac. Ale tu o Byronie. Otóż: czy Byron był w tem samem znaczeniu romantykiem, co np Shelley, lub Coleridge. Nie. Shelley jest blizki Coleridge’owi. Byron prawie całkowicie obcy. Również Blake’owi. Byłoby dobrze doprowadzić do jasności to określenie romantyzmu, które teraz zarysowało się którejś nocy w moim umyśle. Ma ono analogię z Paterowskim — ale jest inne. Jest inne, ponieważ kwestyonuje w tych punktach, które dla Patera były stałe. Pater podkreśla interes treści, pierwiastek ciekawości, jako moment rozstrzygający. Sądzę, że intelektualizuje on. Nie w tym stopniu, w jakim mogą mniemać ludzie nie zdający sobie sprawy z tego, jak życiowym, w jakie doświadczenia wnikającym jest intelektualizm Paterowski, co dla niego jest faktem, elementem doświadczenia. Niewątpliwie faktami są dla niego, nie tracąc swego żaru, swej chemicznej, silnie działającej na duszę natury, takie przeżycia, jak tęsknoty moralne, nostalgje, wartości poznawcze prawdy, dążenie do niej: wszystko to w charakterze przeżycia jest zarazem faktem i to połączenie bardzo silnej osobistej kultury wzruszeniowej z tego rodzaju stanowiskiem sprawia, że styl Patera jest tak malaryczny, że są w nim dreszcze, gorączka podskórna, błogie pragnienie, niepokojąca duszna rozkosz – słowem, że wszystko tu jest po wierzchu i tylko myślą, w głębi jest to świat chory, gorączkowy, okrutny i zły. Jest tu niewątpliwy dla mnie ten pierwiastek. Benson[2] (biograf W. P.), i zdaje się Shadwell nie umieli ocenić portretu Witteau, nie chcieli zrozumieć. Tu już prawie Dostojewszczyzną pachnie. Istnieje tu sadyzm dziwnej odmiany: w odbarwianiu z krwi i wzruszenia postaci tej, która pisze. Potem Sebastyan Storck. W ogóle jest to serya, którą trzeba analizować inaczej, pamiętając o Dostojewskim lub chociażby o Baudelairze. Chciałem wymienić Nietzschego, ale postanowiłem unikać go, póki nie poddam się nowej konfrontacyi z jego pismami. Jestem w fazie umyślnego, ale pozornie tylko umyślnego krytycyzmu wobec niego. To zjawisko pozornej umyślności jest dla mnie charakterystyczne: zanalizowałem je w jakimś fragmencie Starej kobiety[3], ale właśnie jako nazbyt i całkowicie osobisty, będzie on usunięty. Szczere dążenia i uczucia występują, jako udane i jako takie, zyskują władzę, dostęp, legitymacyę wewnętrzną. Więc, gdy Pater mówi o ciekawości pomnażającej świat treściowo, ma on na względzie i te treści, które zazwyczaj uważane są za coś o tyle głębszego od ciekawości, że gdy tu następuje zmiana, niema czasu i siły psychicznie myśleć, że tu jest coś nowego jako fakt, jako poznanie, bo zmienia się nietylko poznanie, ale sam poznający. Ale Pater chciał żyć w znaczeniu Baudelairowskiem, dajmy na to — i to w sutanie(?) Spinozy. Jak to się może przedstawić? (Strzedz się Mereżkowszczyzny).
Otóż romantyzmem jest dla mnie twórczość zainteresowująca przeważnie tożsamość twórcy: klasycyzm nie kwestyonuje tej tożsamości.
Z tego punktu widzenia Byron wyrażał stan duszy, umożliwiający romantyzm — kwestyonował to, co stawiało opór indywidualnym procesom i nadawało raz na zawsze określone znaczenie życiu ludzkiemu — ale poza tem, samego procesu romantycznego, twórczości zmieniającej w nim samą treść człowieka, życie ludzkie, nie można odnaleźć w tem znaczeniu co np. u Blake’a, Coleridge’a, nawet Wordswortha, nawet Lamba. Romantycznym był jego temat, on sam, ale twórczość jego podobniejsza była do procesów umysłowych Pope’a, Montiego, Alfierego, potem Włochów XVI stulecia, niż do współczesnych. Co myśleć o tem powiedzeniu Norwidowskiem: Sokrates poetów[4]? Nie pozwolić, by w umyśle moim Norwid stał się martwą, frazeologiczną fikcyą. Analizować. Tu jest obecnie jedno z dojrzałych moich zadań.





  1. Dr. S. Johnson dzięki nieocenionemu Boswellowi — patrz przypis do str. 43.
  2. A. C. Benson, pisarz angielski, autor książek o D. G. Rossettim (1904), Walterze Paterze (1906), zbiorku studyów p. t. English Men of Letters (1905) i inn. — Portret Watteau i Sebastyan Storck, dwa rozdziały z „Portretów fikcyjnych“ Waltera Patera.
  3. Stara kobieta, na dłuższy czas przed śmiercią autora planowana pierwotnie p. t. „Mór“ jako odrębna od równocześnie tworzącego się cyklu „Dębiny“ niezależna powieść, której pełny tytuł miał ostatecznie brzmieć „Książka o starej kobiecie“. Z powieści tej w spuściźnie pozostał jedynie fragment, złożony z prologu, dwóch pierwszych rozdziałów, stanowiących pewną zamkniętą dla siebie całość i urywka rozdziału trzeciego. Kilka charakterystycznych wzmianek o tej pracy znajduję w korespondencyi autora ze mną.
    «Powieść pod tytułem Mór zmienia się w dwie, jedną pod tytułem Książka o starej kobiecie a druga w pewien rodzaj polskiego Sartor Resartusa o nieokreślionym na razie tytule«. (2 grudnia 1909). »Mór (Książka o starej kobiecie) może być senzacyjną — gdyż właściwie jest gwałtownym atakiem na idealizm w polityce, na entuzyazm i kult rozpaczy, kultury porażki życiowej — a więc dostaje się wszystkim »świętościom« — a wiele rzeczy »potępionych«, »reakcyjnych« ukazuje swoją rationem essendi. Sądzę, że jest naszym obowiązkiem walczyć całą siłą z tą psychiką klęski i rozbicia; i tworzyć przeciwwagę na gwałt! podnosić choćby brutalnie »pozytywną wartość życia, zdolności do niego«. (List ze stycznia 1910).
  4. „Byron Sokratesem jest poetów, umiał albowiem żywioł poetyczny w życie i w czyn wprowadzić z wiedzą tego, co czyni, a poparł to myślą, pieśnią, energią czynności swojej — owocem, przez nią otrzymanym i śmiercią wreszcie. — Ecce poeta!“ (Cypryan Kamil Norwid. O Juliuszu Słowackim. Kraków. Książnica naukowa i artystyczna. 1909. Lekcya pierwsza. Str. 15).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Ostap Ortwin, Stanisław Brzozowski.