Obrona przed senatem w Petersburgu w sprawie sukcesorów Józefa Więczkowskiego o testament

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Suligowski
Tytuł Obrona przed senatem w Petersburgu w sprawie sukcesorów Józefa Więczkowskiego o testament
Pochodzenie Z ciężkich lat (Mowy)
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Obrona przed senatem w Petersburgu w sprawie sukcesorów Józefa Więczkowskiego o testament.
(Tłomaczenie z rosyjskiego).

Zmarły bezpotomnie właściciel dóbr ziemskich Rożniszewa i Anielina w guberni radomskiej, Józef Więczkowski, pozostawił testament, mocą którego poczynił różne zapisy na cele dobroczynne, przyczem przeznaczył sumę 300.000 złotych, czyli rb. 45.000 pod dożywocie pozostałej po nim wdowy. Co do tej ostatniej sumy, zmarły orzekł, że po ustaniu dożywocia egzekutorowie jego testamentu rzeczoną sumą zarządzą. Nadto na wypadek, gdyby ponad uczynione zapisy i powyżej wspomnianą sumę rb. 45.000 okazała się jaka reszta, takową również oddał do dyspozycyi egzekutorów testamentu z tą wzmianką, że egzekutorowie rozdzielą ją na szpitale, instytuta, towarzystwa nauk, jak będą za najpożyteczniejsze uważali.
W trzy miesiące po śmierci Więczkowskiego egzekutorowie testamentu, nie czekając na likwidacyę spadku, aktem z d. 7 (19) maja 1865 roku, z sum oddanych do ich rozporządzenia, przeznaczyli rb. 6.000 dla szpitala św. Kazimierza w Radomiu, resztę zaś na fundusz publiczny edukacyjny powiatu radomskiego dla wydawania stypendiów uczniom biednym w szkołach powiatu radomskiego, przelewając opiekę nad funduszem na trybunał cywilny w Radomiu, zaś rozdawanie stypendiów na kolegium, złożone z nauczycieli przy udziale prokuratora trybunału cywilnego. Rada dobroczynności publicznej w Radomiu z dnia 12 (24) kwietnia 1872 r. zatwierdziła zapis 6.000 rb. na szpital, zaś ministerium oświaty decyzyą z d. 5 lutego 1883 r. zatwierdziło zapis na fundusz stypendyalny, lecz obie te władze odrzuciły wszystkie zastrzeżenia i warunki co do zabezpieczenia, kontrolowania i dysponowania funduszami.
Zanim to nastąpiło, powstały dwa procesy sądowe: jeden ze strony prokuratoryi w Królestwie Polskiem przeciwko sukcesorom Józefa Więczkowskiego o wydanie legatów dobroczynnych, drugi ze strony sukcesorów Józefa Więczkowskiego przeciwko prokuratoryi o unieważnienie ustępów 6 i 16 testamentu, oraz aktu egzekutorów testamentu z dnia 7 (19) maja 1865 r. W toku pierwszego prokuratorya pozyskała wyrok zaoczny trybunału cywilnego w Warszawie dnia 20 stycznia (1 lutego) 1875 r., zobowiązujący sukcesorów do wydania i pokrycia wszystkich zapisów, na zasadzie testamentu i aktu egzekutorów, przy czem izba sądowa w Warszawie apelacyę sukcesorów Więczkowskiego, wyrokiem również zaocznym z d. 20 stycznia (1 lutego) 1879 r., jako niepopieraną odrzuciła, druga zaś sprawa po długich wstępnych przejściach, przyszła pod osądzenie sądu okręgowego w Radomiu, który wyrokiem z dnia 28 lutego (11 marca) 1884 roku powództwo sukcesorów Więczkowskiego oddalił. Wyrok ten jednak nie utrzymał się, izba sądowa w następnym roku uchyliła go, a zarazem unieważniła ustęp 6 i 16 testamentu, oraz akt egzekutorów z d. 7 (19) marca 1865 r.

Na skutek skargi kasacyjnej ze strony prokuratoryi sprawa przyszła pod ostateczne osądzenie senatu w tych zasadniczych punktach. Poniżej zamieszczona mowa stanowi obronę, wypowiedzianą na korzyść sukcesorów Józefa Więczkowskiego, w usprawiedliwieniu ich powództwa i wyroku izby sądowej.

Panowie Senatorowie!

Jak to już senatowi wiadomo ze złożonej przez referenta sprawy relacyi, spór dotyczy dwóch ustępów testamentu Józefa Więczkowskiego, oznaczonych Nr. Nr. 6 i 16 oraz aktu, jaki egzekutorowie testamentu w następstwie rozporządzeń w tych punktach zawartych zeznali i częścią spadku po zmarłym się rozporządzili.
Zwalczając motywa izby sądowej co do nieważności obu tych ustępów, oraz przytoczonego aktu egzekutorów, prokuratorya w długich wywodach skargi kasacyjnej pomieszała na każdym kroku rozporządzenie Więczkowskiego, zawarte w ustępie szóstym testamentu z rozporządzeniem ustępu szesnastego. Przyczynę tego pomieszania łatwo zrozumieć.
Po oddaniu do rozporządzenia wykonawców testamentu pewnych części swego majątku, Więczkowski uczynił to w ustępie szóstym bez jakichkolwiek zastrzeżeń, w ustępie szesnastym zaś zamieścił jakąś ogólnikową wskazówkę, wspominając o szpitalach, instytutach i towarzystwach nauk. W tym ogólniku prokuratorya usiłuje odnaleźć wolę testatora i podłożyć ją pod ustęp szósty, w którym dysponowanie spadkiem przełożono na osoby postronne bez ograniczenia. Jednakże to pomieszanie nie jest właściwe.
Dwa te ustępy nietylko wyrażają oddzielne myśli testatora, wypowiedziane w różnych formach, nietylko zajmują oddzielne miejsca w układzie testamentu, ale nadto dotyczyły różnych zgoła przedmiotów. W istocie, ustęp szósty odnosił się do sumy rb. 45.000, ustęp zaś szesnasty dotyczył przewyżki ponad osobiste zapisy Więczkowskiego i ponad sumę rubli 45.000, o ileby ta przewyżka przy likwidacyi spadku rzeczywiście się okazała.
Pierwszy dotyczył sumy ściśle oznaczonej, drugi sumy nieznanej, która mogła się odnaleźć, ale mogła się i nie odnaleźć. Jakoż likwidacya spadku zawiodła oczekiwania spadkodawcy. Po jej dokonaniu zaledwie wystarczyło na pokrycie zapisów osobistych, oraz sumy rb. 45.000, cokolwiek nawet zabrakło, a o przewyżce nie było nawet mowy. W następstwie tego akt wykonawców testamentowych z d. 7 (19) maja 1865 roku, faktycznie uważać należy za wykonanie polecenia, zawartego w ustępie szóstym, skoro dla wykonania ustępu szesnastego nie znalazło się wcale materyału. Spór co do ważności ustępu szóstego posiada realną podstawę, spór co do ustępu szesnastego, nosi charakter teoretyczny. Jeżeli ten ostatni ustęp został w powództwie zaskarżony, to jedynie dlatego, aby nie zostawić w mocy ustępu, który również jest nieważny i poddać pod ocenienie sądu sprawę w całej pełni, unikając zarzutu rozmyślnego jej ograniczenia.
Niedość na tem, wedle osnowy testamentu, suma rubli 45.000 ulegała rozporządzeniu i wydaniu dopiero po ustaniu dożywocia żony, gdy tymczasem przewyżkę mieli prawo egzekutorowie testamentu zaraz przeznaczyć i po likwidacyi oddać, komuby z ich dyspozycyi wypadło.
Wobec tak różnych warunków, izba sądowa słusznie uznała, że każdy z powyższych ustępów stanowi oddzielną część testamentu, wymagającą oddzielnego ocenienia, i tak ustalone przez izbę podstawy, zdaje się, że nawet nie ulegają rewizyi sądu kasacyjnego.
Po wyjaśnieniu tych szczegółów, pod ocenienie senatu przychodzą trzy pytania prawne:
1⁰ czy spadkodawca miał prawo przelać na swoich wykonawców testamentu rozporządzenie sumą rb. 45.000, która pozostawała pod dożywociem żony?
2⁰ czy spadkodawca miał prawo przelać na tychże wykonawców testamentu rozporządzenie domniemalną resztą majątku po pokryciu sumy rb. 45.000 i osobistych jego zapisów i czy wzmianka o szpitalach, instytutach i towarzystwach nauk wystarcza dla nadania siły temu przelewowi?
3⁰ czy akt egzekutorów testamentu z d. 7 (19) maja 1865 r. może być uważanym za ważny i obowiązujący dla najbliższych krewnych zmarłego, dla jego siostry i siostrzeńców, którzy powództwo wynieśli?
Przechodzę do pierwszego pytania. Jak już wiadomo, w ustępie szóstym testator przelał moc dysponowania swoim majątkiem na egzekutorów testamentu, bez jakiegokolwiek ograniczenia, powiedziano tam: egzekutorowie zarządzą i nic zgoła więcej. Z tego skorzystali i rozporządzili tak, jak im się wydawało. Co prawda, rozporządzili na cele publiczne, ale wedle swego rozumienia i wedle swojej myśli.
Czy w podobnem poleceniu można upatrywać ważne rozporządzenie ostatniej woli? Czy można za pomocą podobnego polecenia przelać własność do pewnego majątku od spadkodawcy na rzecz obdarowanego, a jak w tym wypadku na rzecz szpitala w Radomiu i na rzecz funduszu stypendyalnego?
Na pierwszy rzut oka widnieje tu brak wyraźnej woli ze strony testatora, okoliczność, że powstał akt egzekutorów testamentu, stwierdza to tem mocniej, bo gdyby była wyraźna wola zmarłego, nie byłoby potrzeby formułować dyspozycye po jego śmierci. Już rzymscy prawnicy mówili: in voluntatem alienam conferri legatum non protest, jeżeli zaś zwrócimy się do obowiązującego w kraju prawa francuskiego, to dojdziemy tembardziej do przeczącej odpowiedzi.
W istocie, prawo francuskie w rozdziale pierwszym księgi trzeciej (art. 718—872) ustaliło przedewszystkiem ścisły i szczegółowy porządek spadkobrania i rozdziału pozostałych po zmarłych obywatelach majątków, a potem dopiero w następnym rozdziale traktuje ono o darowiznach i testamentach, dopuszczając obok spadkobrania z mocy prawa przechodzenie spadków na zasadzie woli jednostki. Kiedy kodeks Napoleona w ostatniej redakcyi podlegał rozpoznaniu w trybunacie, mówca trybunatu Simeon, tłomacząc dlaczego w projekcie kodeksu jest mowa najprzód o spadkobraniu prawnem, objaśnił, parce que les successions sont reglées et deferées pàr la loi, a następnie dodał: il faut statuer sur ce, qu'elle veut, avant d'en venir à ce, qu'elle permet. Inaczej mówiąc, regułą jest prawo, wyjątkiem wola jednostki. Potwierdza to z całą stanowczością najwybitniejszy komentator, jakiego nauka francuska wydała, Laurent, który formułuje to jasno: la succession deferée par la loi est la règle, la succession deferée par la volonté du defunt est l'exeption. Le legs se fait par permission, par indulgence du legislateur, tandis que la volonté de la loi est que l'héritier du sang recueille les biens. (Tom VIII, Nr. 569).
W tem miejscu przewodniczący przerywa mówcy i oznajmia, że senat zna komentatorów i że wystarczy powołać nazwisko.
Chcąc ocenić należycie znaczenie tego wyjątku, chcąc zrozumieć, dlaczego i na czyją korzyść prawo francuskie wyjątek ten ustanowiło, a tem samem chcąc zrozumieć, kiedy i w jakich warunkach wola pojedyńczego człowieka stworzyć może spadkobranie różne od spadkobrania z mocy prawa, należy zwrócić się do historyi przepisów o darowiznach i rozporządzeniach testamentowych, bo w tej historyi tkwi tajemnica kwestyi.
W tem miejscu mówca przerywa mowę i zatrzymuje się. Przewodniczący zapytuje o przyczynę, mówca tłomaczy, że obawia się, czy będzie mu dozwolone wejść w szczegóły na pozór dalekie, a przecież konieczne dla należytego ocenienia zaskarżonych ustępów testamentu. Przewodniczący daje przyzwolenie, mówca ciągnie dalej.
W epoce układania kodeksu Napoleona we Francyi obowiązywały dwa różne prawodawstwa cywilne, w jednych prowincyach — prawo rzymskie, w drugich — zwyczajowe, tak zwane kutiumy. W kwestyi spadkobrania, a w szczególności w kwestyi rozporządzania za pomocą darowizn i testamentów prawodawstwa te stały na przeciwnych biegunach. Obok zasady rzymskiej, która wychodząc z pojęcia prawa własności, zapewniała obywatelom nieograniczoną prawie swobodę rozporządzania swymi majątkami na wypadek śmierci, życie francuskie w kutiumach zaczęło ustalać odwrotną zasadę dzielenia spadków podług przepisów prawa, odsuwając coraz bardziej wolę jednostek od wpływu w tej mierze. Różne te zasady budziły powszechne zajęcie, odbijały się w nauce i wywoływały sprzeczne zdania i opinie. Największe umysły prawnicze brały w tych sporach udział, że przytoczę takie nazwiska, jak Domat, Montesqieu, Mirabeau.
W konsekwencyi stara maksyma rzymska stopniowo upadała i wysuwało się naprzód spadkobranie prawne, oparte na przepisach, w których tkwić miała domniemalna wola ogółu. Kiedy przyszło do ułożenia kodeksu Napoleona powstały w tej kwestyi żywe starcia, gdyż w gronie głównych redaktorów znaleźli się wybitni przedstawiciele przeciwnych kierunków. W styczniu 1803 r. odrzucono pierwotny projekt rozdziału o rozporządzeniach sposobem darmym, ułożony przez Tronchet i powierzono opracowanie tego rozdziału Portalisowi, w marcu tegoż roku odrzucono znowu projekt Portalisa, polecając przerobienie Bigot de Preameneu i dopiero trzeci projekt przyjęty został za podstawę obowiązujących w kodeksie przepisów.
Po ustaleniu spadkobrania prawnego, opartego na związkach krwi i naturalnych obowiązkach człowieka, dopuszczono w tych przepisach wolę indywidualną spadkodawcy, ale pod znacznemi ograniczeniami i zastrzeżeniami. Gdy spadkodawca zostawia zstępnych, lub wstępnych, dozwolono mu swobodnie dysponować tylko cząstką swego majątku, nadając prawo szerszego rozporządzania przy braku tych najbliższych krewnych. Ale co ważniejsza, ustalono dwie formy dyspozycyi: darowiznę między żyjącemi i testament i poddano obie ścisłym przepisom pod rygorem nieważności. Darowizna między żyjącemi musi być zeznana w formie aktu notaryalnego przy udziale obdarowanego i uroczystej z jego strony akceptacyi, testamenta zaś w razie formy urzędowej wymagają obecności dwóch notaryuszów i dwóch świadków, lub jednego notaryusza i czterech świadków, przy formie prywatnej oprócz podpisu muszą być pisane własną ręką testatora i zadatowane również własnoręcznie, a w wypadku tak zwanego testamentu mistycznego, złożonego do depozytu do przechowania u notaryusza, treść testamentu może być pisana inną ręką, lecz akt składu winien być zeznany przed dwoma notaryuszami i trzema świadkami lub jednym notaryuszem i sześcioma świadkami, obejmując uroczyste potwierdzenie spadkodawcy, że złożony akt wyraża jego ostatnią wolę.
Poza temi dwoma formami w ten sposób przez prawo ustalonemi, niema żadnego innego sposobu czynienia rozporządzeń w drodze darmej. Na tych tylko drogach spadkodawca może ustalić porządek spadkobrania odmienny od prawnego i przekazać majątek lub część takowego na rzecz osób fizycznych, lub moralnych, z pominięciem najbliższych krewnych, byleby zastosował się ściśle do formalności prawnych i nie przekroczył granic, jakie prawo dla jego wolnej dyspozycyi oznaczyło.
O ile dotyczy testamentów kodeks w art. 895 uważa je za akta, przez które spadkodawca rozporządza swoim majątkiem, z możnością uchylenia lub zmiany swojej woli aż do śmierci. Są to akta par excellence osobiste, wymagające osobistego działania, w których przez nikogo wyręczonym być nie można, jak to z natury rzeczy i z definicyi art. 895 wynika. Spadkodawcy i tylko spadkodawcy wolno uzupełniać wolę prawodawcy i stawać się poniekąd samemu prawodawcą w rzeczach dotyczących podziału majątku, jaki po sobie pozostawia.
Dla pełności obrazu dodać należy, że testatorowi piszącemu ostatnie rozporządzenie nie wolno naruszać istniejącego porządku społecznego; wedle art. 900 kod. Nap. wszelkie zastrzeżenia przeciwne prawu i dobrym obyczajom są z samego prawa nieważne i poczytują się za nienapisane, zaś wedle art. 910 tegoż kodeksu zapisy poczynione na instytucye publiczne wymagają dla swej mocy potwierdzenia ze strony rządu.
Z powyższego widzimy, że dyspozycye za pomocą testamentu poddane są poważnym ograniczeniom i dopuszczone zostały, jako ustępstwo od ogólnej zasady regulowania spadków za pomocą przepisów prawa. Rozumiano, że prawo nie jest w stanie przewidzieć wszystkich warunków życia i spadkodawcom, świadomym potrzeb rodziny i stosunków miejscowych, nadano moc uzupełnienia, a niekiedy i zmiany prawnego porządku spadkobrania. Jednakże zarówno w kutiumach francuskich, jakoteż w kodeksie Napoleona ujawnia się tendencya do ograniczania wolnej dyspozycyi obywateli w przedmiocie spadków, nigdy zaś do jej rozszerzania, co potwierdzają zresztą Demolombe (O darowiznach i testamentach, tom I, stronica 7) i wielu innych poważnych przedstawicieli nauki francuskiej.
Wobec tak ustalonych przepisów nie może ulegać wątpliwości, że rozporządzenie testamentowe wymaga wyraźnej dyspozycyi ze strony samego spadkodawcy. Gdzie niema takiej dyspozycyi, tam niema rozporządzenia testamentowego.
Jeżeli w prawie rzymskiem, które zakreślało bardzo szeroką swobodę dla woli jednostkowej, nie można było przelewać tego prawa na voluntatem alienam, to tembardziej nie jest to dopuszczalne wobec prawa francuskiego, które w spadkobraniu widzi interes społeczny i poddaje go przedewszystkiem domniemalnej woli ogółu, ogłoszonej w prawie.
Nie będę mówił o dalszej ewolucyi, jaka się w tej kwestyi w pojęciach w ciągu XIX wieku dokonywa, aby nie zejść z gruntu prawnego, na którym sprawa się toczy, ale stojąc na gruncie obowiązującego prawa francuskiego mogę z całą stanowczością twierdzić, że w obliczu kodeksu wola spadkodawcy przez żadną inną wolę oprócz prawa zastąpioną być nie może.
Wielki znawca prawa cywilnego, który żył w epoce nieodległej od ogłoszenia kodeksu Napoleona, Toulier, słusznie powiada: le testament ne doit emaner, que de la volonté du testateur; il faut qu'il soit l'acte propre, l'acte personnel du testateur. Le testament, devant être l'acte de la volonté du testateur, celui-ci ne peut faire dependre ses dispositions uniquement de la rolonté d'un tiers, pas même de celle de son heritier. Powracając do postawionego na czele pytania nie może być chyba żadnej wątpliwości, że ustęp szósty testamentu jest poprostu nieważny i żadnego skutku odnieść nie może. Więczkowski, nie mając koniecznych sukcesorów, mógł ominąć swoją siostrę i swoich siostrzeńców, którzy wytoczyli obecne powództwo, mógł zapisać majątek na rzecz innych osób, czy to fizycznych, czy to moralnych, ale tego osobliwego prawa nie mógł przelać na osoby trzecie, bo tylko w jego mocy leżało naruszyć porządek prawny spadkobrania. Podobnego przelewu prawo nie zna, nie przewiduje, jest on zgoła przeciwny prawu i jako taki niedopuszczalny.
Toż samo powiedzieć można o ustępie szesnastym testamentu, mocą którego testator nadał wykonawcom testamentu prawo dysponowania superatą, jakaby się znalazła po zaspokojeniu jego osobistych legatów i po pokryciu sumy rb. 45.000. Wprawdzie ustęp ten obejmuje wzmiankę o szpitalach, instytutach i towarzystwach nauk, głucha jednak ta wzmianka nie stanowi żadnej stanowczej woli. Ani o szpitalu św. Kazimierza w Radomiu, ani o funduszu stypendyalnym niema tam mowy, niema również wyraźnej woli, czy i w jakiej mierze życzyłby sobie spadkodawca przeznaczyć majątek na te cele. Bez aktu egzekutorów testamentu podobnego przeznaczenia wykonaćby nie było można. Co więcej, szpital św. Kazimierza stoi przynajmniej w zgodzie ze wzmianką o szpitalach, ale fundusz stypendyalny stanowi coś zgoła odmiennego od tego, o czem testator wspomniał. Egzekutorowie jego testamentu nietylko zastąpili jego wolę, czego prawo nie dozwala, ale poprostu postanowili zupełnie coś różnego i niezgodnego nawet z temi niewyraźnemi i nieustalonemi myślami, jakie przez głowę spadkodawcy w chwili sporządzania testamentu się przesuwały.
Pomijam kwestyę, że przewidywanej przez spadkodawcę superaty likwidacya spadku nie dostarczyła, i że ten punkt sprawy niema realnego znaczenia, rozbierając przecież ustęp szesnasty z punktu widzenia zasadniczego, trzeba przyznać, że on jest również nieważny, bo przelewał na wykonawców testamentu prawo, które przelaniu nie ulegało. Wystarczy mi tu powołać się na zdanie przytoczonego już raz autora. Otóż Toulier specyalnie w kwestyi udziału osoby trzeciej o dysponowaniu spadkiem powiada: Si un testateur ordonne de remettre une somme à une tierce personne, pour être employée suivant les intentions, qu'il lui a fait connaître, ce legs est nul comme étant dans la réalité abandonné à la volonté de ce tiers, qui n'est point legataire et qu'aucun lien civil n'oblige de remplir les intentions du testateur. Car il (testament) ne doit pas seulement être l'ouvrage de la volonté du testateur, il doit être l'ouvrage d'une volonté entierement libre.
Przechodzę do trzeciego pytania, a mianowicie do aktu egzekutorów testamentu z d. 7 (19) maja 1865 r.
Jeżeli ustępy szósty i szesnasty testamentu są nieważne, to akt zdziałany na ich podstawie również za nieważny poczytany być musi. W istocie, czemże jest taki akt? Nie jest on darowizną między żyjącymi, bo sporządzony został po śmierci spadkodawcy i bez udziału obdarowującego i obdarowanych. Nie jest testamentem, bo pochodzi od osób trzecich, a gdyby nawet stanąć na gruncie wywodów prokuratoryi i uznać za dopuszczalne jakieś uzupełnienia testamentów, musiałyby one odpowiadać formom testamentowym, których tutaj nie zachowano. Nie było podpisu testatora, nie było jego własnej ręki, zrobiono akt notaryalny, ale nie było czterech świadków. Krótko mówiąc, przyjmując nawet rozumowanie prokuratoryi, akt wyobraża dyspozycyę testamentową przy zupełnem pogwałceniu przepisanych przez prawo formalności. W rzeczywistości, jest to testament zrobiony nie za życia spadkodawcy, lecz po jego śmierci, nie przez spadkodawcę, któremu wolno rozporządzać, lecz przez osoby trzecie. Jako egzekutorowie testamentu przekroczyli oni zakres zadania, jaki prawo w art. 1026 i nast. kod. Nap. dla nich wskazało. Mandat egzekutora testamentu może być bardzo szeroki, nigdy przecież nie może on wejść w sferę dowolnego rozporządzania majątkiem zmarłego, wykonawca strzeże i spełnia wolę zmarłego, ale jej nie zastępuje i nie stwarza. W przeciwnym razie, wykonawca stawałby się sam testatorem, co się nie zgadza ani z naturą rzeczy, ani z prawem.
Dla obrony tego dziwnego, a z gruntu nieważnego aktu, prokuratorya wyciągnęła jeszcze dziwniejsze narzędzia, powołując się na to, że zapisy ustanowione przez wykonawców testamentu zostały przez władze administracyjne zatwierdzone i że zapadł wyrok sądowy, nakazujący wydanie tych zapisów. Pomijając istniejący dotąd spór o prawomocność tego wyroku, wystarczy zauważyć, że wyrok natury formalnej, nakazujący wydanie zapisów, a między innemi nieistniejącej reszty majątku, o jakiej w testamencie jest mowa, nie rozstrzyga kwestyi i nie przecina zasadniczego sporu o nieważność testamentu, art. 1351 kod. Nap. wcale nie odnosi się do wypadku, co się zaś tyczy zatwierdzenia zapisów w drodze administracyjnej, to podobne zatwierdzenie usuwa przeszkodę przewidzianą w art. 910 kod. Nap. do wprowadzenia zapisu w wykonaniu, lecz w żadnym razie nie przesądza kwestyi ważności lub nieważności zapisu, której ocenienie należy do sądów i w drodze odpowiedniego sądowego sporu rozstrzygnięte być może. Zresztą, dziwnie brzmią te zatwierdzenia, do których prokuratorya tyle uwagi przykłada, bo zarówno rada dobroczynności publicznej w Radomiu przy zatwierdzeniu zapisu na szpital św. Kazimierza, jak i minister oświaty przy zatwierdzeniu zapisu stypendyalnego, w odnośnych decyzyach z r. 1872 i 1883 odrzucili wszystkie postanowienia egzekutorów testamentu, zamknięte w ich akcie, co do zabezpieczenia, kontrolowania i dysponowania funduszami i uznali takowe za niepotrzebnie krępujące władzę i nieobowiązujące, powołując się na art. 910 kod. Nap.
Nic też nie pomogą ani wyrok zaoczny trybunału cywilnego w Warszawie z d. 20 stycznia (1 lutego) 1875 roku, ani owe zatwierdzenia władz administracyjnych, akt egzekutorów testamentu jest z gruntu nieważny i jako taki żadnego skutku odnieść nie może. Braku wyraźnej woli testatora, braku odpowiadającego formom prawnym testamentu za pomocą podobnego aktu wypełnić nie można. Z jakiegokolwiek punktu widzenia rozpatrywać będziemy rozporządzenia ostatniej woli, przelewające spadek lub część spadku na osoby lub instytucye postronne, czy wyjdziemy ze stanowiska zasad rzymskich, czy oprzemy się na systemie germańskim, lub francuskim, czy uciekniemy się do prawa natury, instytucya testamentowa polega zawsze na woli samego spadkodawcy, która żadnego zastępstwa przez obcą wolę nie dopuszcza.
Na zamknięcie tego wywodu niech mi wolno będzie powołać się na ustaloną jurysprudencyę francuską. Tout legs fait à une personne incertaine et laissé à la volonté d'un tiers est nul. Czynić legaty może spadkodawca, trzeciemu tego nie wolno, będzie to z gruntu nieważne (Sirey — art. 902). Z tą ogólną zasadą godzą się wszyscy autorowie, jak to Sirey w swoim zbiorze notuje. Obok tej ogólnej zasady, jurysprudencya francuska ustaliła szereg tez szczegółowych, w których wszelkie pokuszenia testatorów przelewania swego prawa dyspozycyi na osoby trzecie i podstawiania woli wykonawców testamentowych lub innych osób uznane zostały za nieważne i niedopuszczalne (Sirey — art. 895 i 902).
Takiż pogląd ujawnił się już i w wyrokach cywilnego kasacyjnego departamentu rządzącego senatu. Wystarczy mi przypomnieć senatowi wyrok jego z roku 1882 w sprawie o testament Dzierzbickiego, jakoteż świeższy jeszcze wyrok z roku 1886 w sprawie o testament Sierakowskiej, które to sprawy z Królestwa Polskiego pod osądzenie senatu przychodziły.
Nieważność aktu egzekutorów testamentu z d. 7 (19) maja 1865 r. zanadto bije w oczy, ażeby wymagała dalszego dowodzenia, wywody prokuratoryi skierowane ku obronie tego aktu, pomimo wszelkich wysiłków ze strony tejże prokuratoryi, wyglądają jak budynek bez fundamentu, jak statek bez dna i nie zdołają nadać mocy temu, co wszelkiej podstawy prawnej jest pozbawione.
Mam zaszczyt upraszać o potwierdzenie zaskarżonego wyroku i oddalenie skargi kasacyjnej prokuratoryi jako bezzasadnej.

Senat wyrokiem z d. 12 (24) maja 1887 roku skargę kasacyjną prokuratoryi na zasadzie art. 793 ust. post. cyw. pozostawił bez skutku.













Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Suligowski.