Przejdź do zawartości

O prostytucji/III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Maurycy Kamiński
Tytuł O prostytucji
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1870
Druk J. Psurski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
III

Może nam kto zarzuci, że kreśląc obraz prostytutki, wystawiając jéj rzec można bezwłasnowolny upadek, i pewne dodatnie strony charakteru z pozostawieniem ujemnych na drugim planie, chcieliśmy litość dla niéj wyżebrać. Nie o ilość tu chodzi, lecz o sprawiedliwość. Prawda, pominęliśmy wiele i wiele obrazów, na które wzdryga się natura ludzka, nieprzedstawiliśmy dokładnie mniéj znanych czytającéj publice jaskiń rozpusty ostatniéj gradacji, z całym ich obrzydliwym kolorytem, miejsc gdzie np. kobieta spółkując z jednym opiłym rozpustnikiem, jednocześnie od drugiego pieniądze odbiera, gdzie szpetota moralna wyraża się w tak bezecnych formach, iż patrząc nie wiesz co silniéj w danéj chwili działa na twe nerwy; lecz cóż ztąd? Czy opis taki, którego sprawozdawczem piórem dotknąć nie mamy odwagi, zmienia w czemkolwiek samo założenie? Bynajmniéj. Im na niższy stopień szkarady spadła kobieta, tym więcéj daje dowodu, iż nie w niéj leży przyczyna tego upadku. Występki przeciwne naturze ludzkiéj spełniane bywają tylko pod silnem parciem przyczyn zewnątrz stojących. Wykazaliśmy te przyczyny odnośnie do prostytucji. Brak chleba, brak pracy, brak oświaty. Lecz jak zaradzić tym brakom? Łatwiéj tu pisać receptę, niż dać lekarstwo. Zgoda, ale raz stanąwszy na tym gruncie, będziemy przynajmniéj wiedzieli gdzie jądro złego i kogo o nie winić należy. Lekarstwo samo, to praca wieków. Być może że przyjdzie czas, w którym dzisiejsza prostytucja zniknie zupełnie z widowni cywilizowanego świata. Jeśli wolno marzyć o balonach, więcéj nadto, jeśli powaga Arystotelesa sądzącego iż niewolnictwo płynie z prawa natury, upadła bezpowrotnie, dla czegóż nie wolnoby było zamarzyć o zniesieniu i tego handlu ciałem człowieczem. Dajcie tylko chleba i światła, albo światła i chleba!
Tymczasem zaś w obecnym stanie rzeczy widzimy, że przyczyny prostytucji leżą tak głęboko, iż żaden przepis administracyjny, ani żadne kazania moralistów znieść jéj nie potrafią i dla tego możemy mówić tylko o zmniejszeniu złego i zgubnych jego skutków. Mówiliśmy na początku niniejszego studyum iż wskazywano trzy drogi, jakoby prowadzące do powyższego celu, tu wypada je bliżéj rozpatrzyć.
Krańcowi zwolennicy, a raczéj parodji ścizasady „laissez faire laissez passer“ chcą zupełnie zostawić prostytucję saméj sobie, uważając nawet za niegodne państwa i prawa, mieszanie się do występnych stosunków i regulowanie ich jakiemikolwiek administracyjnymi w ręku władzy spoczywającymi środkami. Do téj szkoły, jeśli ją tak nazwać można, przyłącza się pewna liczba pseudo-teologów i moralnych rygorzystów, którzy albo wymagając bezwględnego zakazu prostytucji[1] (widzieliśmy ile takie zakazy są skuteczne), albo po napiętnowaniu patetycznem wyklęciem zostawiając ją sobie saméj, żądają w każdym razie aby władza nie miała nic wspólnego z nieczystemi naczyniami występku. Złe zaś, którego zgubnych skutków nieprzeczą, chcą wyniszczać od korzenia, w następstwie więc wznoszą projekta oświaty ludowéj i reform ekonomicznych. Reformy jednak nie zjawiają się natychmiastowo, w praktyce nic się nie robi, a prostytucja nurtuje społeczeństwo niszcząc zdrowie i moralność całych pokoleń.
W obec tych faktów wyrobić się musiało u praktycznych myślicieli inne zupełnie zdanie: żądają oni bezwarunkowo kontroli nierządu przez państwo, kładąc szczególny nacisk na odbywanie rewizij lekarskich, celem zapobieżenia szerzeniu się zarazy wenerycznéj, jak również zobowiązują administrację do zapobiegania o ile można zgorszeniom i nadużyciom wyradzającym się łatwo wpośród prostytucyjnych stosunków.
Oba te kierunki zapatrywania sie na nierząd, znalazły swe odbicie w praktyce administracyjnej: Anglja, Austria, Hiszpanja i Państwo Kościelne, nie mają żadnych przepisów regulujących prostytucję; we Francji zaś, Belgji, Holandji, Prussach, Państwach Skandynawskich, Rossji, a od r. 1862 i w Królestwie Włoskiem istnieje mniéj lub więcéj szczegółowa kontrola nierządu. Cyfry statystyczne najlepiéj wykazują, które z tych państw na właściwéj znajdują się drodze[2].
Gdy na 100 osób dotkniętych bywa chorobą weneryczną w Paryżu 30, w Bruxelli 27,3; w Berlinie 17,8; procent ten dochodzi w Wiedniu do 43,3; w Rzymie do 52, — gdy na 100 nierządnic choruje w Paryżu 14, w Lyonie 16, w Marsylii 10, w Berlinie 13,6, w Bruxelli 12,1 w Hamburgu 18,4 w Hadze 16,2; w Londynie mamy ich 35, a w Rzymie 42.
Cyfry te są wymowniejsze od wszelkich deklamacji i argumentów, jakiemiby zwolennicy bezkontrolowéj prostytucji walczyć chcieli. Salus populi suprema lex esto! Władza państwowa starając się o zachowanie zdrowia obywateli, spełnia jeden ze swych najpierwszych obowiązków.
Z téj saméj zasady wychodzi trzeci kierunek przeciwstawienia się zgubnym skutkom prostytucji, różniąc się jednak wybitnie co do formy i stopnia udziału władzy państwowéj. Kierunek ten reprezentowany obecnie tylko w teorii[3], przeprowadzając zasadę państwowego obowiązku starania się o zdrowie ludności z najściślejszą konsekwencją, lecz zdaniem naszem przeprowadzając ja jednostronnie, żąda, aby domy publiczne były zakładami państwowymi, utrzymywanymi kosztem skarbowym i aby administracja ich złożona była w ręku nominowanych przez władzę urzędników. Zwolennicy takich urządzeń dowodzą, iż tylko tym sposobem właściwy cel osiągniętym być może, że wszelkie, jak mówią, półśrodki nie na wiele się przydadzą, gdyż jacykolwiekby byli przedsiębiercy prywatni, już przez sam swój charakter podłych wyzyskiwaczy rozpusty, żadnéj gwarancji dbania o dobro publiczne przedstawiać nie mogą, że nadto, tylko w instytutach państwowych, prócz zupełnie dokładnéj rewizji lekarskiéj dopełnianéj i na mężczyznach, zapewnioną być także może bardziéj ludzka opieka samym prostytutkom. Nie wychodząc z ram niniejszéj pracy, nie będziemy przytaczać projektowanych w tym duchu szczegółów, lecz zwrócimy uwagę na jedną okoliczność pominiętą lub bardzo powierzchownie traktowaną przez autorów powyższego kierunku. Panowie ci, uzasadniając prawo bytu państwowych prostytucyjnych instytutów, powołują się na przykład urządzeń Solona, lecz zapominają, że ten prawodawca mógł zapełniać domy publiczne i istotnie zapełniał je zakupionemi dla wygody obywateli niewolnicami. Dzisiaj państwo nie mogąc zakupić niewolnic, miałoby przed sobą dwie alternatywy: albo wejść w stosunki ze stręczycielami, albo zaludniać domy publiczne tylko kobietami złapanemi na pokątnym nierządzie. Pierwszego przypuścić nie można, a przecież łatwo da się przewidzieć, że kobiety same, bez żadnego zewnętrznego podmuchu, a przynajmniéj zachęcającéj informacji, nie zgłaszałyby się przed policyjnego administratora; co zaś do drugiego, to liczba złapanych na pokątnym nierządzie, nie wystarczyłaby na miejscowe zapotrzebowanie i skutkiem tego tenże nierząd pokątny miałby zawsze zapewniony stały pokup.
Tak wiec, pomimo pewnéj sympatji dla projektu zdającego się zaradzać wielu niedogodnościom, nie wierzymy w możliwość jego urzeczywistnienia, a nadto w obec powszechnie panujących w dzisiejszym wieku pojęć, przyznajemy, iż niepotrafilibyśmy obronić go w dziedzinie zasad prawnych. Pozostaje tedy, jako jedynie możliwy, a zarazem konieczny sposób zaradzenia złemu, państwowa kontrola nierządu prowadzonego przez osoby prywatne. Władza państwowa zastaje złe, którego nie mogąc zniszczyć, stara się je uczynić jaknajmniejszem, — i niech co chcą mówią zwolennicy bezwzględnych zakazów, tylko taka pozycja jest rozsądną przeciw każdéj sile większéj. Władza stara się zapobiedz pożarom za pomocą przepisów budowlanych, lecz gdy ogień wybuchnie, nikt jéj nie zaprzeczy prawa niesienia ratunku. Społeczeństwo winno dążyć do usunięcia przyczyn wyradzających prostytucję, lecz dopóki ona stnieje, dopóty istnieje prawo zapobiegania jéj skutkom Widzieliśmy, że wie le rządów przyjęło tę zasadę, wymieniliśmy wyżéj państwa, w których istnieje kontrola prostytucji, lecz tak pod względem sanitarnym, jak i obyczajowym pozostawia ona jeszcze bardzo wiele do życzenia. — Pomijając szczegółowe przepisy różniące się od siebie w różnych Krajach, treść tych urządzeń jest mniéj więcéj następująca:
Nierząd publiczny zostaje pod kontrolą policji, któréj urzędnik ma bezpośredni nadzór nad całą służbą policyjno-lekarską
Nierządnice dzielą się zwykle na dwie kategorje: 1sze mieszkające w domach publicznych, 2gie wolno mieszkające za kartami. W niektórych krajach istnieje tylko ta druga kategorja.
Prostytutki zaciągają się do kontroli w dwojaki sposób, t. j. albo zgłaszają się do zarządu same, lub przyprowadzone (dobrowolnie) przez utrzymujące domy publiczne, albo też zapisują się jako ujęte na pokątnym nierządzie. W każdym z tych wypadków Zarząd winien przeprowadzić właściwe śledztwo celem przekonania się, czy kandydatka nie może znaleźć dostatecznéj opieki mogącéj ją uchronię od przyszłego zajęcia.
Wypisujące się winny przedstawić deklarację co do przyszłego swego zatrudnienia, lub poręczenie wiarogodnéj osoby.
Domy publiczne, jak również prostytutki za kartami, opłacają pewien podatek.
Rewizje lekarskie odbywają się w pewnych stale oznaczonych terminach.

Przepisy te pod wielu względami nie wytrzymują krytyki. Przedewszystkiem sama organizacja zarządu nieskoncentrowanego należycie i nieprzedstawiaiącego w swym składzie dostatecznéj specjalnéj kompetencji, jest wadliwą; wyradza bowiem jednostronność i rutynę, a nadto przedstawia niekiedy otwarte pole wszelkiego rodzaju nadużyciom. Powtóre, podatek, ten zabytek dawnych wieków, w których państwo tworzyło z występków rubrykę dochodów, demoralizuje ludność i same prostytutki, przedstawiając ich zatrudnienie jako sankcjonowane na równi z wszelkiem innemi godziwemi przedsiębiorstwami[4]. Po trzecie, stale oznaczone dla całych kategoryj nierządnic termina rewizji lekarskiéj, nie odpowiadają dzisiejszym rezultatom nauki i nie zabezpieczają dostatecznie zdrowia publicznego[5].
Nie mając pretensji do zupełnego i dokładnego wyczerpania przedmiotu przedstawimy tylko ogólny szkic wraz z krótkiemi motywami ustawy, któraby zdaniem naszem mogła więcéj, niż dotychczasowe, czynić zadość wymaganiom stawianym przez naukę i doświadczenie.





  1. De l’extinction de la prostytution D-ra Jeles Mengy. Paryż 1865.
  2. Patrz „O nierządzie publicznym” T. Belke, lekarza ordynującego w Szpitalu Śgo Łazarza, w Warszawie 1808 r.
  3. Die Bordelle ais Staatsanstalten. Lipsk 1851. — Die prostytution in sozialer, legaler und sanitiirer Beziehung etc. Dra F. W. Müller. Erlaugen 1868, tłómaczona dość niedbale na język rossyjski. Petersburg 1869.
  4. W Warszawie podług rozporządzeń Lekarsko-Policyjnych z r. 1848, pocierają się następujące podatki: 1) opłata stała (roczna) za utrzymywanie domów publicznych 1o rzędu 15 rubli, 2o rz. 12 rs., 3o rz. 10 rs., 4o rz. 6 rs., domu schadzek 45 rs. (§ 100). 2) Opłata niestała za zachowanie zdrowia kobiet, od każdéj kubiety z domu 1o rzędu 75 kop., 2o rz. 60 kop., 3o i 4o rz. 45 kop. miesięcznie (§ 111). 3) Opłata pod nazwą składki na kapitał publicznych kobiet, miesięcznie po 15 kop. od każdéj pobierana wraz z poprzednią (§ 112), 4) Kobiety oddzielnie mieszkające wnoszą opłatę niestałą (2) miesięcznie z góry po 45 kop. Poborem tej ostatniej zajmuje się Komisarz Służby Policyjno-Lekarskiej (§ 116), wnosząc ją następnie do kassy Magistratu; wymienione zaś powyżej (1, 2 i 3) pobiera wprost Kassa Ekonomiczna na mocy wykazów poświadczonych przez Urząd Lekarski.
    Wszystkie te opłaty, z wyjątkiem 1-éj, muszą być w znacznéj części umarzane z przyczyny ubóstwa, śmierci, lub co najczęściéj zbiegowstwa nierządnic.
  5. Najlepiej tego dowodzą statystyczne poszukiwania w Paryzkich szpitalach: du Midi, Saint Lazare, Lourcine, wykazujące, iż ¾ szankrów, bądź to miękkich, bądź twardych, pochodzi od nierządnic publicznych kontrolowanych. (Dr Belke l. c.).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Maurycy Kamiński.