Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Niech już rozkruszę to koło...
[14]
Niech już rozkruszę to koło,
W rzecz się rozłamię i stanę,
Rozpłynę się w wodne koło,
W pianę.
Niech krew się czerwona przemieni
W obłoków wędrowny wiew,
Niech spocznie błękitem cieni
Znieruchomiałych drzew.
Niech pachnę jasnem ranem
Mokrą wilgocią traw,
Niech dyszę gorącem sianem,
Niech usnę w wieczorny staw.
Niech lot mnie ptaków podrzuca
Wysoko, gdzie stoję na wietrze,
Niech wieję przez puste płuca,
Szalone zielone powietrze.
[15]
Niech w mglisty spłynę dreszcz
Na czarnej głębokiej rzece,
O, niech się wreszcie rozlecę
W srebrzysty deszcz.
Niech wejdę w wielką przemianę,
W południa struchlałą godzinę,
Lecz niech się nareszcie stanę
I niechaj na zawsze przeminę.
O, niechaj czemkolwiek się stanę
Na ziemi, na niebie, wszędzie,
Tylko niech mnie już nareszcie
Na wieki wieków nie będzie.
|