Dawniej, gdym się obudziła, Droga matka mnie pieściła, Czule córkę swą ściskała I do piersi przytulała.
Dziś, gdzie tylko spojrzę okiem,
Zewsząd smutek na mnie czycha,
Dziś, gdzie tylko stąpnę krokiem,
Świat okrutny mnie odpycha. Nikt nie słucha żalu mego, I nikt serca strapionego Nie ukoi, nie pocieszy, Precz ode mnie każdy spieszy.
Świat okrutny, świat bez czucia!
Jak lód zimny, jak głaz twardy;
Chleba skibkę, gdy mi rzuca,
Strasznym kraje wzrokiem wzgardy. A nie wiedzą, jak smakuje Chleb, co wzgarda ofiaruje, Każdy kęsek łzę wyciska, Co w zapłacie dawcy błyska.
Precz od ludzi pójdę sobie,
Niech się o mnie nie kłopocą;
Tam na ojca, matki grobie
Płakać będę dniem i nocą.