Metamorfozy (Kraszewski, 1874)/Część druga/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Metamorfozy
Podtytuł Obrazki
Wydawca Gubrynowicz i Schmidt; Michał Glücksberg
Data wyd. 1874
Druk Kornel Piller
Miejsce wyd. Lwów; Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Vulnera vitae.
Lucretius.

Nazajutrz ledwie ślady pozostały po dawnych kilkoletnich Łotoczka mieszkańcach, okna Konrada stały otworem szeroko, odarte z firanek jak po pogrzebie, — u drzwi wisiała świeżo przyczepiona tabliczka z napisem:

Do najęcia.

a piękna Rózia siedziała na przeciwko, zapłakana, smutna po świeżem jeszcze pożegnaniu... W innych mieszkaniach widać było to krzątanie się żywe, pakowanie, to przybory do wyjazdu — bryki stały w ulicy u bram, ludzie wynosili rzeczy, starzy sąsiedzi przypatrywali się ciekawie. Teofil smętny siadł do powozu za łzą w oku nie widząc nikogo, choć kilka dłoni wyciągnęły się jeszcze ku niemu i drżące głosy powtarzały ze wzruszeniem:
— Do zobaczenia! do zobaczenia kochany!
Dziwne słowo którem się człowiek pociesza, choć nie wiem czy każdyby je wymówił, spojrzawszy w przyszłość, tak dlań jutro i to co zobaczy niepewne...
Strachem przejmuje wyrzeczone — do zobaczenia, gdy pomyślemy o człowieku — jest ono jakby wyzwaniem zuchwałem, któremu najczęściej jutro urągowiskiem odpowiada.
Cóż mówić o tych śmiałkach, którzy szydząc z przyszłości, rzucali sobie słowo — do zobaczenia! przez głowę lat dwudziestu, gdy nikt niepewien co się z nim i za dwadzieścia minut stanie?



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.