Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/Przedmowa do Tomu I.

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron
Przedmowa do tomu I.

Nie łatwe to zadanie, pogodzić ścisłość historycznego badacza z wdziękiem i łatwością potocznego opowiadania; piętrzące się jedne na drugie lub toczące się równocześnie i niemal równolegle wypadki przedstawić w ich przyczynach, rozwoju i skutkach na tle i w duchu społeczeństwa, wśród którego się działy; zachować i wykazać loiczny ich związek i historyczną całość, na którą się składały, a nie uronić nic z tych szczegółów, które im towarzyszyły i rozrzucone na szerokiej przestrzeni Polski od morza do morza w ciągu lat 50 wypadki i zebrane o nich dokumenta, zestawić w jednolitą całość, tak jednak, iżby ludzie i ich czyny nic na swej indywidualności i odrębności nie stracili; słowem: stworzyć dzieło naukowe, a dające się czytać łatwo, z zajęciem, jak powieść.
Do napisania takiej historyi „Jezuitów w Polsce“ dążyłem; o ile wykonanie zbliżyło się do tego zamiaru, łaskawy czytelnik osądzi. Przyznaję, że w ciągu tej pracy napotykałem na nieprzezwyciężone prawdę trudności, aby ów ideał urzeczywistnić. To mi było jasno, że dziejów Jezuitów, jakoby wyrwanych z ogólnych dziejów narodu, wśród którego żyli i pracowali, badać i opowiadać mi nie wolno. Religijno-naukowe potrzeby a patryoytyczno-polityczne pobudki kierowały tymi, którzy ich do Polski wezwali, którzy kolegia, domy im fundowali, a byli to ludzie dziejowego znaczenia: króle, biskupy, senatory, wielowładne magnaty, sejmy szlacheckiej rzpltj. Oni też, Jezuici, odrazu wystąpili na szeroką arenę narodowego życia, i nie zeszli z niej aż do chwili swej kasaty, współczesnej rozbiorowi Polski.
Wszędzie ich pełno: na dworach królów, których są spowiednikami i edukatorami; na sejmach i trybunałach, których są kaznodziejami; w obozach, których są kapelanami; na dworach biskupich i wielkopańskich, gdzie są teologami; w zakonach i klasztorach, które reformują; w okolicach i miastach, gdzie mają kościoły wspaniałe, wielkie kolegia i szkoły, i w miasteczkach i włościach, gdzie ich rezydencye i stacye misyjne; w szpitalach nareszcie i więzieniach, gdzie niosą pomoc umierającym lub skazanym, na śmierć.
Nie ma pola, na któremby nie pracowali: uczą w 20 kilku szkołach, piszą dzieła naukowe i pobożne, z których wcale pokaźna dałaby się ułożyć biblioteka; zwalczają herezye szkołą, dysputą, książką, żywem słowem; potęgują katolickie życie amboną, konfensyonałem, misyami, bractwami, nabożeństwem.
Od stronnictw i walk politycznych trzymają się zdala, ale głoszą śmiele słowem i piórem potrzebę szanowania tronu i prawa, posłucha dla władzy i rządu, i sami u siebie przykład obojga dają; karcą wady publiczne i maksymy anarchiczne, przypominają obowiązki boni civis, obywatela-katolika. We wszystkie objawy i ruchy życia narodowego oni wchodzą, udział w nich biorą, jakże ich dzieje oddzielić od dziejów narodu i jego kultury, jak je, by ząb z dziąseł wyrwany, badać z osobna? Aniby je zrozumieć, ani ocenić można. A do tego lubo z razu, — tak przecie bywało z wszystkimi innymi zakonami, i tak być musiało — znalazłeś między nimi cudzoziemców Włochów, Niemców, Hiszpanów Szkotów, Anglików nawet, to od samego początku panięta senatorskich i szlacheckich rodzin i mieszczańscy synowie w poczet ich wstępowali, a już w dwa lub trzy dziesiątki lat później, rekrutowali się wyłącznie z rodzin rdzennie polskich.
Z tych względów zmuszony byłem, zanim do dziejów Jezuitów w Polsce lub w poszczególnem mieście czy miejscowości przystąpiłem, naszkicować obraz nie tylko religijnego, ale i politycznego i społecznego i kulturalno-ekonomicznego ustroju i życia, aby na tle tamtych dawno minionych czasów i ludzi, nakreślić wielostronną działalność Jezuitów i przedstawić ich w prawdziwej postaci.
Urosła przez to objętość dzieła, pierwszego zwłaszcza tomu, bo oprócz historycznej fizyonomii Polski (rozd. I.) podać trzeba było w dokładnym zarysie „instytut i system nauk“ (rozdz. II), według którego ci Jezuici żyli, rządzili się, nauczali i wychowywali młode pokolenia.
Inna, niemała trudność tkwi w tem. Równocześnie z zakładaniem domów i szkół, idą prace misyjne kościelno-politycznej natury do Siedmiogrodu, Szwecyi, Moskwy i Mołdawii, toczą się dysputy religijne, piszą się dzieła religijno-polemiczne, kazania, przekłady pisma św., dzieją się nawrócenia znacznych osób, osad, okolic całych. Jak te różnorodne, często jednak równoczesne wypadki zestawić, ugrupować, w jakim porządku je opowiedzieć, aby i związek między nimi i zależność ich wzajemna stała się widoczną, i równoczesność ich zaznaczyć należycie? Ogarniała mnie trwoga, aby tom ten nie stał się „magazynem nowych i starych rzeczy“ zamiast historycznego dzieła. Dla tego fundacye i dzieje pojedynczych kolegiów i domów wyłączyłem z mego opowiadania, przeznaczając dla nich osobny tom IV-ty. To jedno jasnem mi było, że rokosz Zebrzydowskiego i przypadający na tę dobę podział Jezuitów polskich na dwie prowincye, stanowią epokę, zamykają pierwszy okres walki i złamania różnowierstwa a wzrostu i rozwoju zakonu. Więc w przedstawieniu jego dziejów aż po rok 1608 uważałem za najodpowiedniejsze, trzymać się chronologicznego porządku i opowiadać jak w rzeczywistości wypadki jedne z drugich się wysnuwały i rozwijały, albo jak je wywoływały wpływy i czynniki przychodzące z zewnątrz, czy tym czynnikiem był król, czy papież, lub car moskiewski.
Tym sposobem urosły rozdziały od III—XIII.
Dwa ostatnie rozdziały: XIV. wprowadzi nas w domowe dzieje polskich Jezuitów, odkryje niejako ich duszę; XV. zaś poda nam w zarysie literackie ich prace na polu kościelnem i naukowem.
Nie potrzebuję zapewniać, że w badaniu i sądach starałem się być bezstronnym. Jeżeli Jezuitom polskim tej pierwszej doby błędów, wad i win nie zarzucam, to nie dlatego, abym je osłaniał i ukrywał, ale że się ich nawet surowi krytycy, jak Szujski, nie doszukali.

Lwów, 1. lipca 1900.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.