Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 85. Testament Skargi. — Wzywania do pokuty i jedności w wierze. — Ostatnia walka w obronie unii Rusi. 1610—1611.

Rokosz Zebrzydowskiego, zakończony najtragiczniej, bo wojną domową, otwarł przepaść zepsucia polityczno-moralnego, gangrenującego rzpltą. Bolało, nękało to Skargę tembardziej, że blisko dwadzieścia lat jego żarliwości kaznodziejskiej (1588—1607) nie zdołało powstrzymać złego w swym pochodzie, wrzód niezgody i prywaty zbierał na zdrowem ciele rzpltej, dojrzewał, aż pękł i potokiem krwi bratniej zalał pola guzowskie. Oby przynajmniej teraz, po tak strasznej lekcyi, naród wszedł w siebie, zmądrzał, w karne i mądre społeczeństwo się przestroił. Pacyfikacyjny sejm warszawski 1609 r. ogłosił amnestyę rokoszanom, puścił w niepamięć krzywdę rzpltej przez nich wyrządzoną, niechże się obaczą, bojaźnią bożą przejmą, a poprawią. Więc, aby pracę nad wewnętrzną poprawą narodu ułatwić, puścił Skarga w świat, za namową i naleganiem towarzysza swego, a spowiednika królewskiego, O. Bartcza: „Wzywanie do pokuty obywatelów korony polskiej i w. księstwa Litewskiego“. (Kraków 1610, w 4-ce, str. 32).
Jak już z tytułu wnioskować można, streszczenie to sejmowych kazań: „a iż te kazania w księgach są wielkich, które rzadki kupi, potrzeba co krótkiego, zręcznego, ludziom darmo bez pieniędzy podmiatać... wyprasować trzeba kilka tysięcy egzemplarzy, do czego wiernie pomogę, o jałmużnę się starając“, zachęcał O. Bartcz, krótko przed swą śmiercią w obozie pod Smoleńskiem. Była to więc, po naszemu mówiąc, „propaganda broszurowa“, nawołująca naród naprzód do reformy obyczajowej, moralnej, za nią łatwiej pójdzie reforma polityczna, a jest wiele do zreformowania, bo i sposób sejmowania, i prawodawstwo, i nierząd, którym Polska stać nie może. Skarga przewidywał, że „wzywanie“ wywoła „przymówki, wrzaski, gniewy i groźby“, więc prosił w przedmowie Boga, aby go na nie „słupem żelaznym i miedzianym murem uczynił“. Zaiste, izajaszowe i jeremiaszowe to nawoływania do pokuty a poprawy, potężne i śmiałe, jak onych starych proroków. „Byśmy dobrze chcieli milczeć, a śmiechem się ludzkim albo gniewem i sromotą odrazić, tedy nie możem. Ogień boży wszystkie nasze kości przenika i suszy, a nie wytrwamy, aż się zaś do wołania za grzechy obrócim. A zstarzawszy się na tem wołaniu, pragniem, abyśmy na odmianę i powstanie grzeszników patrząc, z weselem umierali, albo na zgubę ojczyzny i ludu swego, czego broń Boże, nie patrzyli“.. Cóż to za grzechy? Herezye, „ona przeklętą i pospolitą konfederacyą (1573), na którą wiele katolików zezwalało“, rozwielmożnione. Oziębłość i nieżyczliwość ku Kościołowi bożemu naszych Katolików niektórych: „nie mamy zelum Dei... a najszkodliwsi są katolicy bojaźliwi i małego serca“. Bezkarność za grabieże i zabór kościołów, klasztorów, dóbr duchownych. Obmowy i bluźnienia majestatu (królewskiego) i nieuczczenie boskiego namiestnika, a ono „raną najszkodliwszą bywa: „okrucieństwo na ojczyznę, na dobra też pospolite, nikczemność, niedbalstwo, łakomstwo, sobkostwo bezrozumne. Zaćmienie rozumów na sejmach: zjadą, się na jaką radę, ale jako na wojnę... rzadki na sejm jedzie z miłości ku pospolitemu szczęściu, ale aby co sobie oberwał... drudzy najmu potrzebują, aby im to płacono, co dla siebie (z obowiązku) czynu: winni“. To grzechy świeckich.
Nie przepuścił duchownym: „sami i siebie w pokucie ganimy. My światło źle ludziom wiernym świecim. My, solą będąc, sami gnijem. My budowniczy, domu bożego nie opatrujem, i to, co się zbudowało, psujem. Pasterze, źle owiec doglądamy, do najemników podobni, wilków nie odganiamy, a dochody kościelne źle obracamy. Utrat się świeckich dla obrony owiec boim, za któreśmy i zdrowie stawić powinni. Spraw i zabaw świeckich z utratą duchownych pilnujemy“.
Znów wraca do grzechów publicznych: rozrywanie sejmów, odsyłanie spraw kryminalnych do sądu sejmowego, „które dla braku czasu od lat 50 i więcej bezkarnie uchodzą, przez 17 sejmów za szczęśliwego panowania króla JM ledwie kilku o najazdy i zabijania i o krew skazano; a mężobójstwa i krwie rozlewców i najezdników sąsiad, bez liczby się w oczach wszystkich urzędów włóczy“.
Okrutny, a całej rzpltej grzech: „prawa złe i niesprawiedliwe“... Biada wam, którzy... piszecie niesprawiedliwość, abyście ucisnęli ubogie (Izajasz 10). Owo prawo na kmiotki, aby byli w niewoli u panów, „a pan mógł go ze wszystkiego obłupie i zabić, żadnemu się o to urzędowi nie sprawując, jakiej jest niesprawiedliwości pełne, wszystek się świat dziwować może. Ludzie są tego języka i rodzaju, co panowie, nie pojmani na wojnie, ani kupieni, ale do roboty tylko i ról najęci... lecz (pan) niezbożnik mówi: mójeś niewolnik, wolno mi o cię, jako kupionego i pojmanego, sąsiada pozywać, wolno mi cię i zabić bez karania żadnego. O, prawo, jakoś dobre! Tak długo ubogie katujesz i uciskasz i gniew boży na wszystko królestwo wnosisz“... „A prawo o szacunku krwie ludziej jaką ma sprawiedliwość?... o ziemio nasza, jakoś wiele krwie w siebie nabrała, a od niej zczerwieniała? jako z niej wiele głosów Ablowych puszcza się o pomstę wołających, kto cię oczyści, z pomsty wybawi?... Co mi za równość i postrach: żywot odejmij człowiekowi, na obraz boży uczynionemu, a daj za tę wielką szkodę 30 grzywien? żarty i śmiechy. Ja, co pieniądze mam, zabiję, kiedy chcę, rzecze niezbożnik, a wdowom i sierotom co za szkoda? Także i rzpltej, która jeden członek traci“. Wchodzi więc Skarga w kwestyę socyalną, którą w Polsce nie lubiano się zajmować.
Ale oprócz ucisku ludu, „za które sprawiedliwy Bóg nie zaśpi, ale przekleństwo puści na to królestwo“, są inne grzechy i zbrodnie, „gęste mężobójstwa... swawolności sąsiedzkie, w których są rozboje i najeżdżanie i złupienie domów szlacheckich... cudzołostwa, kazirodztwa, krzywoprzysięstwa, na które prawa żadnego i karania nie masz... Rozboje i morderstwa po drogach, by kto w tym samym roku spisował, uczyniłby regestr długi... Po wszystkich głowach jeździ łakomstwo... a lichwę brać jako się nie wstydzą... iż 30 od sta wyciąga; któżto karze, albo karać będzie?... Co mówić o zdradach, o chytrościach, o hypokryzyach wieku tego? Para prawych przyjaciół rzadki dziw“. Wystawność i zbytek „w szatach, potrawach, karetach, w pachołkach i hajdukach, którym nie płacąc, cudzem z łupiestwa żyć każą“... Zniewieściałość, wstręt do boju, a „ci, co się zowią żołnierzami, są szczerzy rozbójnicy... i z drapiestwa ubogich żyć się nauczyli; hultajstwa i próżnujących i desperatów do nich się przymięszało i pod skrzydłem ich wszystkie krzywdy ubogim się czynią, i bieżą do utratników i desperatów, którzy burzliwą śmiałością ojczyznę gubić i one obcym przedawać i w niej pany odmieniać chcą, aby szczęście swoje, które głupią hardością potracili, wydźwignąć mogli. O, jaka to rzpltą, jakie królestwo!“
Oto dyagnoza bezlitosna, a prawdziwa.
W ślad za zbrodnią pójść musi kara. Prawodawstwo rzpltej zbrodni tych nie karze, pomści je Bóg. I w II-ej części „Wzywania“ wykazuje Skarga wspaniałą analogią historyczną, jak Bóg za zbrodnie karze narody i królestwo z jednych na drugie przenosi. Stanie się to z narodem polskim. „...Abośmy lepsi, niźli oni i mniejsze grzechy nasze?... Mówicie: Nierządem Polska stoi... Nierządem Polsce stać to niepodobna i przeciw rozumowi... Ustawicznie się mury rzpltej rysują, a wy mówicie: Nic, nic, nierządem Polska stoi. Lecz gdy się nie spodziejecie, upadnie i was wszystkich potłucze“. A wziąwszy ewanieliczne podobieństwo z drzewa figowego, z którego gospodarz napróżno czekał owocu lat cztery i wyciąć je kazał, zapowiada czworakie groźby i kary, a „piąty rok jest zguba nieodwłoczna“... „My (kapłani) słudzy waszy, nie wiedząc, jaki swój wyrok Pan Bóg na nas i to królestwo puścił i w którym roku wykonać je postanowił, owym wtórym nieodmiennym was straszymy, ale pierwszym odmiennym do pokuty wzywamy“. I przybrawszy na siebie osobę Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela i Jonasza, nawoływaniem tych proroków nawołuje do pokuty i poprawy „obywateli Korony i W. X. Litewskiego“.
Na próżno nawoływał, więc strasznie spełniły się te „drugie wyroki, przewłoczne, a nieodmienne“, które się nierychło iszczą, aż „na potomstwie i synach, ojców złych naśladujących“; ale się iszczą i już od wieku na nas się ziściły. „O, jakoś owdowiało ludne i pełne królestwo.. nie masz, ktoby cię ucieszył z onych miłych przyjaciół twoich, wszyscy tobą pogardzili, stali się nieprzyjaciółmi twemi. ...Wojewody i pany twoje pędzą w niewolę, jakoby barany słabe, które i paszy nie znajdują. Lud wszystek stęka, chleba szukając... I ołtarzami swemi pogardził Pan Bóg i kościoły podał w ręce nieprzyjaciół.. dziedzictwa nasze padły w ręce cudzoziemców i domy nasze do obcych... słudzy naszy panują nad nami, nie masz, ktoby wybawił nas z ręku ich... Spadła korona z głowy naszej. Jedni z was poginiecie głodem, a drudzy mieczem, a trzeci się po świecie rozprószycie“.
Pisał to zacny Skarga w zacisznej celi wileńskiego kolegium 1610 r. Dwieście lat nie minęło, a groźba stała się karą, proroctwo czynem dokonanym co do joty.
„Wzywanie do pokuty“ wystosowane głównie było do Katolików. Pisząc te karty, urosło mu z nich i to drugie: „Wzywanie do jednej zbawiennej wiary“ zwrócone do różnowierców, a zwłaszcza Aryanów. „A wiedząc obyczaj naszych ludzi, iż nie radzi czytaniem się bawią i pieniędzy, które na zbytkach tracą, na księgi żałują i choć im darujesz, w kącie je porzucą, krótkością pisania chciałem lenistwo nasze leczyć“. Była to więc znów propaganda broszurowa. Obydwa „Wzywania“ wydał Skarga razem w Wilnie 1611 r. (w 4 ce, str. 80); uważać je należy za testament, którym narodowi przekazał bóle, trwogi, pragnienia, przekonania i wierzenia swoje, a który złożył u stóp Krzyża z ona korną modlitwą: „Panie Jezu Chryste... co na umiejętności i lichej siłeczce i wymowie mojej schodzi, Ty człowiekolubcze, miłośniku dusz naszych, nagradzaj. Bo ja na twoją robotę, koni i wołów nie mając, ubogi i słaby twój kmiotek, z samą tylko motyczką rad i z ochotą wychodzę“.
Kiedy „Wzywania“ obiegały z rąk do rąk Koronę i Litwę, obiegała na Rusi równie piękną polszczyzną, gorąco, namiętnie prawie napisana, ale zjadliwa i przewrotna treścią książka Maksyma Smotrzyckiego, ucznia niegdyś akademii wileńskiej, pedagoga trzech książąt Ostrogskich, kandydata na mnicha bazyliańskiego, żarliwego obrońcy greckiej schizmy p. t.: „Threnos, to jest lament... wschodniej Cerkwi... pierwej z greckiego na słowiański, a teraz na polski przełożony przez Teofila Orthologa tejże wschodniej Cerkwi syna“. Skarga nazwany w niej „jezuickiej roty niepoślednim wodzem, hetmanem i hercerzem (sic); Jezuici „ezanitami i wyzuitami, co z dóbr ludzi wyzuwają“; papież, uniccy biskupi i kapłani, to „karczmarze i kupcy, domelowie, nieukowie, obłudne lisy, drapieżne wilki“ W tym stylu lamentuje wschodnia Cerkiew, że ją właśni synowie odstąpili i szuka ratunku, u kogo? u ciemnego schizmatyckiego kleru. Dla unii jednak „Treny“ były niebezpieczną książką, więc co prędzej Skarga wydał „Przestrogę na treny i lament Teofila Orthologa do Rusi greckiego nabożeństwa“ (Kraków 1610 w 4-ce str. 11, 117). Żartami zbył owe lamenta wschodniej Cerkwi, którą „panią Trenowską, wileńską patryarszanką“, autora zaś trenów „krzywologiem“ nazywa i powtarza w skróceniu, ale dobitnie to, czego w dziele „O jedności Kościoła Bożego“ obszernie dowodził. Przy końcu dołączył list patryarszego wysłannika Lukarysa do arcyb. Solikowskiego, 24 stycz, 1601 we Lwowie pisany, w którym tenże oznajmia, że patryarcha carogrodzki Melecyusz wysłał go do Polski, aby stłumił heretyckie aspiracye wśród Rusi i zaprowadził modum vivendi między dyzunitami a unitami i polskim rządem.
Z Moskwy tymczasem nadchodziły radośne wieści o zwycięstwie kluszyńskiem, o elekcyi Władysława na cara, wreszcie o zdobyciu Smoleńska. Zwycięski król Zygmunt na czele pułków wracał do Wilna. Dziękczynne Te Deum śpiewano w katedrze wileńskiej 25 lipca 1611 r.; kazał Skarga i ogłosił drukiem „Na moskiewskie zwycięstwo kazanie i dzięki na przyjazd szczęśliwy króla JM. (Kraków 1611 w 4-ce str. 2, 3). Tryumfalną mową rozpoczął, tryumfalną kończył swój zawód kaznodziejsko-pisarski.
A więc 48 dzieł i pism przeróżnych[1], oto spuścizna literacka Skargi. Czy wszystko, czy nie zostało co w rękopisach? Zostało, ale naszych czasów i rąk nie doszło. Zostały notatki jego na marginesach biblii w Wenecyi wydanej, ręką jego porobione; został „wykład księgi Przypowieści i Pieśni nad Pieśniami“. Listy jego do Karola Chodkiewicza i wreszcie zaczęty a przerwany śmiercią „traktat o cnotach chrześcijańskich“. W prywatnych zbiorach, jak mnie zapewniano, znajdują się listy Skargi do jenerała Akwawiwy i innych, które na wydawcę czekają.





  1. Wylicza je O. Józef Brown w swej: Biblioteka pisarzy Tow. Jez. asystencyi polskiej, str. 371—379. Backer-Carayon-Sommervogel, VII; 1264—1287.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.