Przejdź do zawartości

Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 9. Wojna z Moskwą o Inflanty. — Legat papiezki O. Possewin. — Pokój zapolski 1580—1581.

Wyprawa połocka 1579 r. była pierwszym etapem na drodze odzyskania Inflant wojną z carem Iwanem Groźnym, do czego króla Stefana obowiązywały pacta conventa. Drugim etapem była wyprawa na Wielkie Łuki i szereg pogranicznych zamków 1580 r., przy równoczesnym napadzie Tatarów, którzy swe zagony aż o mury Kremlina oparli, i najeździe Kozaków Oryszewskiego i Kmity, którzy carskie dziedziny aż po Starodub i Smoleńsk, spustoszyli. Z wiosną 1581 r. gotował zwycięski król trzecią wyprawę na Psków, którego zdobycie otwierało wnętrze carstwa każdemu najazdowi. Przerażony car Iwan Groźny, zgłaszał się o pokój, ale całych Inflant, jak tego żądał król, oddać nie chciał. Więc udał się do avita fraus, tradycyjnej chytrości carów i 6 września 1580 r. wyprawia gońca Szewrigina do cesarza Rudolfa II, do Wenecyi i do papieża Grzegorza XIII, zapraszając ich do ligi przeciw Turkom, których on wypędzić z Europy postanowił, ale przeszkadza temu król polski »siedmiogrodzki intruz« Stefan, sojusznik Turków i Tatarów, rozlewca krwi chrześcijańskiej; niech więc cesarz i papież skłonią go do zawarcia pokoju i połączenia swych wojsk z ligą św. a złamanie potęgi tureckiej niewątpliwe. O unii Moskwy z Rzymem nie wspomniał ani słówka. Pomimo to, papież zażądał najprzód unii religijnej i na tej podstawie przystąpić chciał do układów o ligę, a na legata swego wybrał doświadczonego w Szwecyi, Niemczech i innych krajach dyplomatę, Jezuitę Antoniego Possewina. Instrukcya sekretarza stanu kardynała di Como, polecała legatowi starać się najprzód o skojarzenie pokoju między królem polskim a carem, potem o krucyatę przeciw Turkom i unię z Rzymem. Gdyby się unia, jak przewidywano, nie udała, uzyskać miał u cara tolerancyę religijną dla katolików, w najgorszym zaś razie kościół katolicki w stolicy z obsługą Jezuitów, i wprowadzić dyplomatyczne stosunki caratu z Stolicą św. Dnia 27 marca 1581 r. wyruszył legat z Rzymu, w połowie kwietnia perorował w pałacu św. Marka do signorii, zachęcając napróżno do ligi i traktatów handlowych z Moskwą; z końcem kwietnia widzimy go w Hradcu na dworze arcyksięcia Karola i Maryi bawarskiej, 12 maja w Pradze na dworze cesarskim, wnet potem w Wiedniu, gdzie dobrał sobie towarzyszy legacyi, OO. Pawła Campano, Włocha i Szczepana Drenockiego z Zagrzebia, oraz 2 braci, Andrzeja, Czecha i Michała Moriena, Włocha.
Król Stefan, bawiący dla przygotowań wojennych w Wilnie, nie był przeciwny pokojowi, byle mu ten całe Inflanty oddawał, ale w carskie obietnice ligi nie wierzył, a już bardzo podejrzane mu się wydały wizyty legata w Hradcu i Pradze, i w całej interwencyi papieskiej upatrywał podstęp Rudolfa II i zdradę.
Niechętny więc był Possewinowi, a miał jeszcze ten żal do niego, że mu odrazu rozbił kartowany skrycie projekt rozwodu z starą, bezdzietną królową Anną Jagiellonką. Także otoczenie królewskie i sam hetman Zamojski, przeciwne było legacyi, a nawet ks. Skarga, rektor wileński, nie pochwalał jej. Ale Possewin posiadał szczególny dar pozyskania serc ludzkich. Otrzymawszy paszport królewski w Wrocławiu 25 maja, na Warszawę i Pułtusk stanął 13 czerwca 1581 r. w Wilnie w kolegium, a 17 t. m. otrzymał posłuchanie u króla, oddal mu brewia papieskie, opowiedział swe przyjęcie w Wenecyi, Hradcu i Pradze, zaznaczając, że wszędzie znalazł najlepsze usposobienie dla króla i gotowość pomocy, gdyby swe siły chciał obrócić przeciw Turkom. Król oświadczywszy się z czcią dla papieża, skarżył się na chytrość i przewrotność Iwana, na bezskuteczność poselstw, bo car Inflant całych oddać nie chce, a oddać musi. Na razie czekać trzeba, aż goniec królewski Dzierżek powróci z Kremlina z odpowiedzią na ultimatum, i zaprosił z sobą legata do Dzisny, forteczki nad ujściem rzeki tej nazwy do Dźwiny, gdzie się wojska królewskie zbierały.
Jakoż pojechali. Hetman Zamojski przyłączył się do nich. Dni 9 trwała podróż, podczas której, również jak przy obiadach, prowadzono rozmowy polityczno-kościelne, czasem dysputowano o wierze. Zamojski przylgnął do Possewina, a król zaszczycił go zaufaniem, zwłaszcza, gdy legat 5 lipca dał mu do przeczytania listy Grzegorza XIII do cara, carowej i carewiczów. Niebawem król przeniósł główną kwaterę do Połocka. Tu po powrocie Dzierżka z dziwacznym a grubiańskim listem cara, przyjął 18 lipca carskich posłów, ofiarujących Połock, Wielkie Łuki i tylko 4 zamki w Inflantach. Rozmawiał także z nimi legat przez tłumacza Jasińskiego, ale się niczego nie dowiedział. Wreszcie król odprawił posłów z ciętym listem do Iwana, wzywając go, skoro nie chce rozlewu krwi chrześcijańskiej, na pojedynek, i 21 lipca ruszył z wojskiem pod Psków. Legat też otrzymawszy list żelazny cara, na Orszę podążył do pogranicznej Dubrowny, skąd pod konwojem 60 jezdnych 30 lipca stanął w zamku Starycy, gdzie rezydował car okrótny.
Cztery ceremonialne posłuchania u cara trwały krótko, zato konferencye z komisarzami carskimi Nikitą, Romanowiczem i Iwanem Bielskim, przeciągały się całemi godzinami aż do 14 września, a były tylko czczą komedyą, bo wszelkie wywody legata w kwestyi ligi i unii, zbywali milczeniem, wreszcie zabronili tłumaczowi ich powtarzać; co do Inflant zaś, oddawali tylko niektóre zamki. Nielepszy odnosiły skutek memoryały legata wręczone carowi. Więc postanowił sam być posłem carskim do polskiego króla, oblegającego od końca lipca Psków i stanął w obozie dnia 9 września.
Nie wesoło się tam działo. Psków silnie naturą i sztuką obwarowany, z 20-tysięczną dzielną załogą, odpierał szturmy zwycięsko, pomimo szalonej odwagi Węgrów, Niemców i Polaków. Królowi wnet brakło amunicji i prochu, sprowadzić go dopiero musiano z Rygi; brakło i piechoty i co gorsza pieniędzy na żołd. Dnia 4 i 5 października padł pierwszy śnieg, chwyciły ostre mrozy; zmęczone oblężeniem i szturmami, przeziębnięte i niepłatne wojsko, poczęło szemrać, Litwini zwłaszcza oświadczyli przez swych rotmistrzów, że pójdą na zimowe leże w kraj carski, nawet stary żołnierz, co to pod Gdańskiem walczył, czynił schadzki, rozprawiał o zaległym żołdzie, składał paszkwile na hetmana Zamojskiego. Słowem, demoralizowało się wojsko, groziło dezercyą. Na radzie wojennej przeważało zdanie, do którego i hetman się skłaniał, zaniechać przez zimę oblężenia, rozpuścić ochotnika, a zaciężnem wojskiem cernować twierdzę aż do wiosny. Król jednak trwał upornie przy oblężeniu; nie odstąpi, dopokąd twierdzy nie zdobędzie. To samo oświadczył Possewinowi, słyszeć nie chcąc o pokoju bez oddania całych Inflant. Więc legat wyprawił do cara gońca Połońskiego 9 października z listem, przedstawiając mu pewność zdobycia Pskowa, a z wiosną marsz króla na Moskwę. Przez cześć jednak dla papieża, król gotów wyznaczyć posłów do zawarcia pokoju. Niech uczyni to samo car i oznaczy na pograniczu miejsce do układów; on, legat papieski, zjawi się tam jako rozjemca.
Ani wątpić, że car nie zgodziłby się na odstąpienie całych Inflant, a tem samem na zawarcie pokoju, gdyby nie to, że 22 października na zamku w Słobodzie, zabił swą żelazną laską najprzód synowę brzemienną, za to, że go przyjęła nieubrana, potem syna Iwana, który ujął się za żoną. Przygnębiony podwójną tą zbrodnią, skoro odebrał list Possewina z d. 9 października, zwołał dumę i oświadczył, że pilne mu już zakończyć wojnę, że odda Inflanty, byle mu Wielkie Łuki i zamki moskiewskie Polacy zwrócili. Wobec legata i Polaków jednak, należy zachować tajemnicę i utrzymywać dawne warunki, ułożone w Starycy. Nazajutrz list carski do Possewina był już gotowy: car zgadza się na kongres, posłów z instrukcyą do wsi pogranicznej Jamu Zapolskiego wyprawia. Niech przybywa tam legat z polskimi posłami; tymczasem żądał zawieszenia broni i odstąpienia króla od Pskowa.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.