Józef Jerzy Hordyński-Fed'kowicz/VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Abgar Sołtan
Tytuł Józef Jerzy Hordyński-Fed’kowicz
Podtytuł Poeta rusiński na Ukrainie.
Szkic literacki
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1892
Druk Drukarnia „Czasu“
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.

Nad wyraz bolesnego uczucia doznaje się, czytając utwory autora, który zabłysnął zrazu niezwykłym talentem, a w późniejszej karyerze literackiej, spadł z wyżyn i wmięszał się w tłum najzwyklejszych pismaków. Niestety, Fed’kowicz podzielił w tej mierze los wielu genialnych autorów. Lampa jego talentu płonąca zrazu dziwnie jasnym blaskiem, wypaliła się rychło, a później długo jeszcze kopcąc i swędząc, dogasała powoli. Czy fizycznej natury przyczyny, czy zawody i rozczarowania życiowe sprawiły, że nasz góral w ostatniej epoce swego żywota nic a nic nie napisał, coby warte było wspomnienia. Tragedya jego Chmielnickij i przerabiany po kilkakroć Dowbosz są to martwe obrazy, fałszywie obrachowane na efekt, a niezdarnie uscenizowane.
Jak długo brał temata z życia karpackiego, które znał doskonale, tak długo stwarzał rzeczy świetne; kiedy zaś do zbakierowanego umysłu wmięszały się „szerokie ruskie aspiracye“, kiedy utwory swe chciał zrobić narzędziem propagandy politycznej, szczęście go opuściło; począł malować bezładne utwory, pozbawione prawdy i duszy. Najudatniejsze jeszcze może z pomiędzy tych poronionych płodów, są: Dzikie dumy; w nich budzi się jeszcze czasem dawna wieszcza siła i błyska dawny talent. W jednej z nich ubogi łehiń, junak huculski, klęcząc na mogile Dowbosza (sławnego, z tradycyami huculskiemi zrosłego opryszka) zapytuje spoczywającego w ziemi bohatera pieśni ludowej: jaka go dola w życiu czeka?
— Będziesz królem! — odpowiedział głos z mogiły.
— Królem! Nie chcę być królem; nie zdałem się na kata!
— To Dowboszom budesz! — zagrzmiało z mogiły, aż jęknęły okoliczne góry.
— Ja Dowboszom? Za nic w świecie!
— To pieśniarzem będziesz! — jękło tak żałośnie z pod mogiły, że aż góry się użaliły a szczyty pochyliły swe czoła.
Z ustępu tego przeziera znowu ten sam egotyzm, który naznaczyłem już poprzednio; pod tym wpływem myśl poety rozjaśniła się trochę; rzadkie to jednak były błyski. Typem twórczości tej końcowej epoki podupadłego śpiewaka, jest „melodramat“ (!?) p. t. Kiermanycz; trudno o coś bardziej cudackiego pod względem formy, a mglistszego i bezładniejszego w treści.
Niepowołany i może niedostatecznie przygotowany, zabrałem się do skreślenia tego szkicu; wzgląd na to, że publiczność nasza prawie nie znała tej ciekawej postaci, i przypadek, jaki skierował mnie w strony, w których Fed’kowicz żył i gdzie wspomnienia o nim tkwią żywo w sercach ludu i wielbicieli jego talentu — skłoniły mnie do napisania tej dorywczej pracy. Szczęśliwym się czuć będę, jeżeli moja wzmianka o mało znanym a sympatycznym pieśniarzu, skłoni którego z fachowych badaczy i znawców literatury rusińskiej do skreślenia pełniejszego, bardziej wyrazistego obrazu „śpiewaka zielonej Bukowiny“.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kajetan Abgarowicz.