Historya Nowego Sącza/Tom I/Rozdział I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Czasy Zygmunta III.
Podtytuł aż do upadku dawnych rządów patrycyatu miejskiego (1587—1615)
Pochodzenie Historya Nowego Sącza
Tom I. Obraz dziejów wewnętrznych miasta
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia Wł. Łozińskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział  I.
Czasy Zygmunta III. aż do upadku dawnych rządów patrycyatu miejskiego (1587–1615).

Długoletnie panowanie Zygmunta III. dążyło do podniesienia oświaty, przemysłu i handlu w Polsce, to też przyniosło i dla Nowego Sącza nie mało materyalnych korzyści. Już 12. marca 1588 r., w dzień swojej koronacyi w Krakowie, zatwierdził od Sandeczanom wszystkie prawa i przywileje poprzedników swoich[1]. A kiedy skarżyli się piekarze sandeccy, że pieczywo z innych miast do Sącza obcy piekarze przywożą, przykazał radzie miejskiej 1592 r., ażeby przestrzegała praw i przywilejów piekarzy sandeckich i wzbroniła przywozu chleba do miasta skądinąd[2]. Następnego znów 1593 r. zatwierdził przywilej Stefana Batorego, dnia 21. lutego 1578 r. na sejmie warszawskim nadany, którym potwierdził uchwalone przez cech kuśnierski nowosandeckie artykuły, tyczące się wewnętrznego rządu i składu całego cechu[3].
W dwa lata potem wnieśli rajcy i ławnicy sandeccy do króla cały szereg zażaleń przeciwko Sebastyanowi Lubomirskiemu, staroście grodowemu. Spowodowany temi skargami Zygmunt III. wystosował do niego następujący list:
„Zygmunt III. z Bożej łaski król polski, wielki książe litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, inflancki, szwedzki dziedziczny król.“
„Tobie szlachetnie urodzonemu Sebast. Lubomirskiemu, kasztelanowi małogoskiemu i staroście Naszemu sandeckiemu, rozkazujemy, ażebyś się stawił przed Nami i sądem Naszym królewskim krakowskim. Żalą się bowiem i pozywają cię rajcy i ławnicy miasta Naszego Nowego Sącza, że wbrew zwyczajom i przywilejom zabierasz im dochody z targów[4] płynące; wydzierasz ich pastwiska za rzeką Kamienicą ze szkodą miasta; poddanych miejskich w Żeleźnikowej zmuszasz do robocizn zamkowych, a gdy się wzbraniają, zamykasz ich w więzieniach i trzymasz w nich dowolnie albo zastawu domagasz się od nich; przedmieszczan przynaglasz do podwód niebywałych i częstych na Spiż i do Dobczyc[5]; wzbraniasz mieszczanom wyrabiać i szynkować piwo gęste czyli czarne, tak zwany marzec, ze szkodą miasta; rajców świeżo obranych zmuszasz do składnia sobie niebywałej przysięgi wbrew ich zwyczajom i swobodom; urząd radziecki często, czy to w dzień, czy w nocy powołujesz na zamek wbrew ich swobodom; wybory nowych rajców nie w należytym czasie, lecz dowolnie podług upodobania swego odbywasz; akta miejskie z ratusza na zamek dowolnie każesz sobie przynosić wbrew przywilejom miejskim; ogród miejski koło pastwiska, czyli wygonu miejskiego, zabrałeś i zatrzymałeś; kazałeś zbudować tamę czyli jaz na Dunajcu z nadwerężeniem murów miejskich; plac wśród murów miejskich, tak zwany parkan, przywłaszczyłeś sobie ze szkodą miasta; zabraniasz rybołowstwa mieszczanom na Dunajcu i Kamienicy; pachołkami starościńskimi na folwarkach miejskich różne psoty i szkody wyrządzasz i rozmaite inne uciążliwości im czynisz, które to szkody szacują sobie na 10.000 złp. Wzywamy cię zatem, ażebyś się usprawiedliwił przed sądem Naszym z postępku swego.“
„Dan w Krakowie w piątek najbliższy po Nawróceniu się św. Pawła R. P. 1596“[6].
List ten odsłania nam nieznane dotąd szczegóły, a rzucające nie mało światła na dążności starostów, usiłujących podkopać dobrobyt i swobody miejskie, przywilejami królewskimi zabezpieczone. Ale przezorny Zygmunt III. położył koniec tym nadużyciom, a nawet niebawem nowym przywilejem obdarzył miasto. Na sejmie warszawskim 1598 r. pozwoli miastu pobierać mostowe na Dunajcu po szelągu od każdego konia kupieckiego i furmańskiego, a od tratwy trzynastą tarcicę lub drzewo, przeznaczając ten dochód na utrzymanie i naprawę mostu[7].
Na Węgrzech toczyła się wówczas wojna z Turkami, trwająca bez przerwy już od 1593 r., a stosunki polityczne zawikłały się jeszcze bardziej, gdy Zygmunt Batory zrzekł się w pierwszej połowie 1599 r. rządów w Siedmiogrodzie, mianując następcą stryja swego Andrzeja Batorego, biskupa warmińskiego i kardynała. Spodziewano się taż, podobnie jak w r. 1594[8], ponownego napadu Tatarów od strony Węgier na Polskę. Król Zygmunt III., obawiając się, ażeby ci straszni wrogowie nie wtargnęli do Małopolski, polecił listownie Mikołajowi Zebrzydowskiemu, wojewodzie krakowskiemu i marszałkowi wielkiemu koronnemu, otoczyć wojskiem wszystkie drogi prowadzące z Węgier do Polski. Staroście zaś grodowemu sandeckiemu, Stanisławowi Lubomirskiemu, kazał pozarębywać, czyli ściętemi drzewami założyć wszystkie przejścia do granicy węgierskiej i przy pomocy włościan silną zaopatrzyć strażą. Co aby czem prędzej doszło do wiadomości wszystkich, polecił król staroście i burmistrzowi obwieszczać ów list głosem donośnym w targi i święta przed ratuszem miejskim[9].
Zaledwie przeminęły trwogi napadów tatarskich od strony węgierskiej, aliści zrywa się nowa burza od Wschodu. Michał, wojewoda wołoski, strącił z hospodarstwa multańskiego Jeremiarza Mohiłę, wpadł do Suczawy i opanował nawet całe Pokucie. Zygmunt III. w tej nagłej potrzebie wysyła list do grodu sandeckiego z Warszawy 25. maja 1600 r. z tem ojcowskiem upomnieniem, ażeby mieszczenie wspólnie z rycerstwem dla miłości ojczyzny i interesów własnych jak najrychlej ściągali się pod Lublin, skąd niebawem pod Chocim podążyć mieli[10]. Na szczęście hetman wielki koronny, Jan Zamojski, wraz z Stanisławem Żółkiewskim wkroczył na Wołoszczyznę i rozgromiwszy wojska Michała pod Targowest, osadził Jeremiasza Mohiłę na hospodarstwie multańskiem, a brata jego Szymona Mohiłę na wołoskiem, przez co dalszemu niebezpieczeństwu z tej strony położył koniec[11].
Po tej wyprawie wołoskiej grasowało w Nowym Sączu morowe powietrze od 24. czerwca 1600 r. do 4. stycznia 1601 r. tak dalece, że nawet akta grodzkie w tym okresie spisywać zaprzestano. W zapowietrzonem mieście zapanowała grobowa cisza, przerywana tylko łkaniem chorych lub skrzypieniem wozów grabarskich. Na ulicach było pusto, ludniej zato na wieżach i basztach, bo wielu z mieszkańców chroniło się tam, zupełnem odosobnieniem ubezpieczając się od zarazy. Inni znów wynosili się z miasta, dokąd mogli; rajcy i ławnicy porozjeżdżali się też, bieg spraw ludzkich ustał wobec śmiertelnej trwogi!
W czasie tego, jeszcze pod koniec XVI. wieku, namnożyło się w Podgórzu sandeckiem bez liczy opryszków i rozbójników, którzy już nie tylko po drogach i lasach rozbijali przechodniów, lecz nawet na dwory szlacheckie i plebanie gromadnie napadali, łupiąc je i pustosząc nielitościwie. Zasmucony temi żałosnemi nowinami Zygmunt III., wysłał dwa listy do Stanisława Lubomirskiego, pisane w Nowem Mieście Korczynie pod dniem 7. listopada i 1. grudnia 1600 r., mocą których nakazał temuż staroście chwytać wszystkich bez różnicy opryszków i prawem pospolitem nałożone na nich wymierzać kary[12].
Wkrótce po tych wypadkach wybuchła sześcioletnia wojna z buntowniczym Karolem Sudermańskim, od 1604 r. królem szwedzkim. Mimo szczęku broni i zmiennego szczęścia na polu Marsa, nie zapomniał Zygmunt III. o swem wiernem mieście Nowym Sączu, obdarzając je raz po raz nowym przywilejem. W 1603 r. potwierdził ustawy kowali, ślusarzy, mieczników, zegarmistrzów, złotników, kotlarzy, hamerników, konwisarzy, szychtarzy[13], sierparzy, paśników, malarzy i krawców sandeckich, a dla usunięcia wszelkich nieporozumień i niezgód, między nimi zachodzących, ściśle określił, jakie przedmioty każdy z nich w swoim zawodzie wyrabiać może[14].
Ustawa króla Stefana Batorego na sejmie warszawskim 1578 r. surowo zabroniła, aby żaden z obywatelów polskich po konie i wino do Węgier nie jeździł, ale je w wyznaczonych składach koronnych kupował; temu zaś, ktoby inaczej postępował, miał być zabieranym bezwzględnie towar przez starostów i celników koronnych[15]. Ponieważ jednak to prawo z biegiem czasu w zapomnienie poszło, a wskutek tego cena win węgierskich znacznie podskoczyła w górę, przeto Zygmunt III. w 1603 r. polecił staroście sandeckiemu, aby zaniedbane prawo w całej rozciągłości przywrócił i pilnie czuwał nad jego wykonaniem. Gdy nadto Węgrzyni coraz to mniejsze beczki z winem przez komorę sandecką do Polski przywozili, nakazał król, ażeby pojedyncze beczki z winem węgierskim mieściły w sobie po 5 barył, w przeciwnym razie już na granicy przez celników koronnych miały być zabierane[16].
Zaraz następnego 1604 r. zatwierdził Zygmunt III. ustawy czapników, farbiarzy, sukienników, bednarzy, stolarzy, stelmachów, kołodziei, tokarzy, rzeźbiarzy, kopijników i szklarzy; a wreszcie ustawy cechu kupieckiego: kramarzy, aptekarzy, kitlarzy, iglarzy, nożowników, mydlarzy, miodowników i krojowników, czyli kupczących towarami łokciowymi[17].
Głośny rokosz Mikołaja Zebrzydowskiego, wojewody krakowskiego, podniesiony przeciw władzy królewskiej i zakończony rozlewem krwi bratniej pod Grunwaldem 6. lipca 1607 r., gdzie także Stanisław Lubomirski, starosta grodowy sandecki, na czele swej chorągwi usarskiej przeciwko rokoszanom zbrojnie wystąpił[18], wywołał rozruchy w sąsiednich Węgrzech. Uwiadomiony o nich Zygmunt III., wysłał list okólny do wszystkich na Podkarpaciu starostw z tem poleceniem, ażeby wszystkie drogi i przejścia, prowadzące z Węgier do Małopolski, zarąbano i przechodu pilnie strzeżono[19].
Już Zygmunt August, nadając 1554 r. Sączowi przywilej generalnego składu żelaza, miedzi, stali i innych kruszców do Polski ze Spiża i Węgier zwożonych, zastrzegł wyraźnie, ażeby kupców, omijających Sącz z powyższymi towarami, zatrzymywano i towary im odbierano, co też i na sejmie piotrkowskim 1565 r. ponownie zatwierdzonem zostało. Gdy jednakże później niektórzy kupcy różnemi drogami, zwłaszcza przez Nowy Targ i Mszanę, Nowy Sącz omijali, a celnicy koronni z niemałą szkodą miasta obojętnem okiem na to patrzyli, rajcy sandeccy wnieśli zażalenie do Zygmunta III., który też osobnem pismem z 11. maja 1609 r. w Krakowie ponownie nakazał, ażeby przestrzegano ściśle wymienionego przywileju Sandeczan[20].
Po uspokojeniu rokoszu Zebrzydowskiego, Zygmunt III., korzystając z zamieszania wewnętrznego, jakie panowało w caracie po zamordowaniu Dymitra II. Samozwańca, podjął uciążliwą wojnę moskiewską. Na dniu 1. października 1609 r. postąpił on z wojskiem koronnem pod Smoleńsk, który dopiero 13. czerwca 1611 r. szczęśliwie zdobył[21]. Za 3 miesiące potem, 6. paźdz. dzielny Karol Chodkiewicz stanął do boju pod murami Moskwy. W obydwóch tych wyprawach potykał się z wrogami między innymi Stan. Lubomirski, starosta grodowy sandecki, na czele własnej chorągwi husarskiej ze 200 koni złożonej[22].
Od strasznej klęski za Zygmunta I. w 1522 r. przez lat blizko 90 Nowy Sącz był wolny od pożarów. Aliści pod rokiem 1611 czytamy: W sobotę 19. czerwca zgorzało całe miasto z nieostrożności piekarki Zofii Gołdkowej i jej córki Magdaleny. Po wysadzeniu bowiem pieczywa z pieca omieszkały zaglądnąć do niego, czy przypadkiem w popiele nie ukrywa się ogień. Wskutek wadliwej budowy pieca i przyległej doń ściany, powstał pożar około 4 godziny w nocy (północ)[23], który w przeciągu czterech godzin w perzynę obrócił całe miasto razem z 3 kościołami, ich dzwonami i organami kosztownymi. Spłonęła nawet wielkim kosztem wzniesiona i miedzą kryta wieża kollegiaty, dachy na murach fortecznych wokoło miasta, strażnice i baszty dachówką kryte z wszelką armatą, ratusz i wielka część królewskiego zamku. Po domach zgorzały wszystkie prawie ruchomości mieszkańców. W płomieniach zginęło 3 mieszczan i ksiądz jeden, imieniem Stanisław, wikary sandecki, mąż słynny z pobożności i świątobliwości życia[24]. Ocalała zaledwie ozdobna baszta kuśnierska nad bramą młyńską 12 łokci wysoka, z 20 domami przy ulicy młyńskiej, lecz po to chyba, ażeby w lat 7 potem, 12. stycznia 1618 r. o godzinie 7 w nocy (3 po północy), straszną łuną zabłysnąć zaledwie z gruzów powstającemu miastu[25].
W kollegiacie nad amboną wypisane były po łacinie słowa Izajasza proroka: „Wołaj, nie przestawaj, jako trąba wynoś głos swój, a opowiadaj ludowi memu złości ich.“ Rzecz dziwna, ognień zniszczywszy ambonę i napis, te tylko z niego pozostawił słowa: scelera corum — złości ich[26]. Stąd wnioskowano, że to dla grzechów mieszkańców pokarał Bóg miasto pożarem. W kościele Norbertanów runęło pod ciężarem walących się belek sklepienie w drugiej połowie aż do chóru, spaliły się ołtarze, stopiła się monstrancya, znajdująca się w ciborium wielkiego ołtarza, zniszczały kosztowne relikwiarze, kamienne nagrobki z XVI. wieku[27], dwa jednak obrazy z XVI. wieku na drzewie malowane: Matki Boskiej Pocieszenia i św. Anny uratowano szczęśliwie[28]. Również zgorzał też klasztor z kościołem Franciszkanów i ołtarzem Przemienienia Pańskiego. Sam tylko cudowny obraz Przemienienia, chociaż na tablicy drewnianej malowany, w ogniu będąc, ocalał. Pozostały tylko znaki od ognia w kształcie zmarszczki na czole, od tego czasu na obrazie widoczne[29].
Od tego pożaru już się miasto więcej nie podniosło i nie odzyskało nigdy swojej dawnej świetności. Król Zygmunt III., przychodząc w pomoc Sandeczanom, którzy przez ostatni pożar bardzo ucierpieli, nadaje im na sejmie walnym warszawskim 1611 r. następujący przywilej: „Iż miasto Sądecz, według upodobania Pan Bóg i woli swej, ogniem wielkim i gwałtownym pokarać raczył, tak iż wszystko prawie z gruntu w niwecz obrócone: kościoły, mury, baszty, wieże i armata wszystka. Przetoż mając baczenie na tak wielkie pogorzenie miasta pogranicznego, nadajemy mu od wszelakich kontrybucyj, podwód i ciężarów, dla prędszego zapomożenia i pobudowania, libertacyą do lat ośmiu“[30]. Równocześnie prawie poleca król Stanisławowi Lubomirskiemu, staroście grodowemu sandeckiemu, ażeby zajął się odbudowaniem spalonego miasta.
Rok 1611 jak przez zupełne zniszczenie Nowego Sącza pożarem pod pewnym względem tworzy epokę w historyi tego miasta, tak przez inne wielkopomne zdarzenia w dziejach Rzpltej stanowi również punkt zwrotny w całej historyi Polski. Na rok ten przypada nadanie przez sejm warszawski w lenno księstwa pruskiego elektorowi brandenburskiemu i jego potomkom, które takie złowrogie dla całej późniejszej historyi Polski pociągło za sobą następstwa; na rok ten przypada zdobycie Smoleńska — a niekorzystanie należyte przez Zygmunta III. z tego wielkiego wypadku, niewyruszenie natychmiastowe pod Moskwę w celu dania pomocy oblężonej tamże załodze polskiej, tudzież wymuszenia wypełnienia zawartego przez Żółkiewskiego w roku zeszłym traktatu, owszem odjazd króla na ów sejm do Warszawy: zniweczyły wszystkie owoce niezrównanego zwycięstwa pod Kłuszynem (1610 r.) i owego układu, zapewniającego objęcie tronu moskiewskiego przez królewicza Władysława. Chwila to bezsprzecznie rozstrzygająca i najbrzemienniejsza w następstwa w całej historyi polskiej! a niewyzyskanie jej natychmiastowe już się nie dało nigdy powetować i stało się powodem wszystkich późniejszych niepowodzeń wobec Moskwy.
Dziwnem zrządzeniem burza, która wskutek tego tak fatalnego błędu już wkrótce wstrząsnęła ziemiami prawie całej Rzpltej, falami swemi dosięgła bezpośrednio także i Nowego Sącza.
Kiedy bowiem Zygmunt III. w kilka miesięcy po zdobyciu Smoleńska wysłał wreszcie, lecz już trochę za późno, a co ważniejsza, wskutek uchwały nader małego podatku przez ów nieszczęsny sejm, z niedostatecznemi siłami, Chodkiewicza pod Moskwę na ratunek załog oblężonych, niepłatne i zdemoralizowane wojska zaciężne zawiązały w ciągu roku 1612 aż trzy konfederacye, z których każda poszła grabić i rabować z osobna ziemie Małopolski, Litwy i Wielkopolski. Z tych pierwsza, zawiązana podlaską Józefa Cieklińskiego w Rohaczowie nad Dnieprem (w styczniu 1612), po daremnym upływie już drugiego terminu wypłacenia żołdu rzuciła się na południowe ziemie polskie, a rozłożywszy się koło Lwowa grabiła i pustoszyła królewszczyzny ruskie[31].
Ażeby zaspokoić żądania łupieskich konfederatów, król zwołał sejm w lutym 1613 r., który dla zapłacenia zaległego żołdu uchwalił aż ośmioraki podatek łanowy. Ale i to nie zaspokoiło żądań konfederatów; żądali osobnego wynagrodzenia za „służbę murową“, t. j. za obronę fortec pod Moskwą. Król musiał w listopadzie tego samego roku zwołać drugi sejm, który ogromną sumą, bo 140 milionów złotych dzisiejszych, z dobrowolnych kontrybucyi pokrył żądania konfederatów, poczem konfederacye rozwiązały się w kwietniu 1614 r.[32].
W tym to czasie, w roku 1613 lub z początkiem 1614, a może nawet jeszcze w końcu 1612 r. (gdyż źródła nasze historyczne nie dozwalają czasu z całą ścisłością oznaczyć), dotarły zbuntowane i łupieskie wojska zaciężne, czyli tak zwani „konfederaci“ (jak się zdaje) Cieklińskiego aż do Nowego Sącza i wdarli się do miasta. Jak się to stało, skoro Sącz był przecież obwarowaną fortecą, nie mamy żadnej bliższej wiadomości. Prawdopodobnie zły stan murów i brak artyleryi fortecznej i broni ręcznej wskutek pożaru uczyło obronę niemożebną i zmusił mieszkańców do wpuszczenia konfederatów. Kiedy więc zniszczone niedawnym pożarem miasto leżało jeszcze po większej części w gruzach, nawiedziła je nowa klęska: kontrybucye dla konfederatów. A że te musiały boć dosyć znaczne, można wnioskować z ich postępowania w całym kraju, ze skarg pospólstwa, iż się na nich musiało składać i dostarczać żywności, oraz z wydatków, które w swych rachunkach przedłożyli burmistrz i rajcy miasta[33].
W roku 1615 Zygmunt III. położył koniec od kilkudziesięciu lat przerwanym sporom walczących z sobą stronnictw i złamał ostatecznie przewagę i dotychczasowe znaczenie patrycyatu. Fakt to pierwszorzędnego znaczenia w historyi wewnętrznych stosunków Nowego Sącza!
Od wyroku Zygmunta I. w roku 1543 i rozstrzygnienia przezń namiętnych walk między pospólstwem a rajcami, zdaje się, ustały przez dłuższy czas owe zawzięte walki stronnictw, przynajmniej źródła nasze historyczne od owej chwili nie wspominają o nich więcej. Wstrząsające do głębi ówczesnem społeczeństwem kwestye religijne i reformacyjne prawdopodobnie odwróciły namiętności stronnictw w inne strony. Pomimo tego wszystkiego i upłynienia przeszło 70 lat nie upadła jednak wcale przewaga i znaczenie patrycyatu, a rządy jego, jak się z kilku wypadków pokazuje, dawały ciągle powody do niezadowolenia. Skargi pospólstwa podnoszone jeszcze wówczas, n. p. że mury i baszty są źle opatrzone i źle pokryte: że wały miejskie przez pasienie na nich doznają szkody; i wyrok królewski w tej mierze wydany 1543 r.[34], widocznie niewiele odniosły skutku i poszły w zapomnienie, skoro teraz na nowo się powtarzają; zawiść więc i niechęć wzajemna stronnictw ciągle jeszcze tlała, podmuchiwana ze strony patycyatu nadużyciami swego stanowiska, a nieraz nawet bezwstydnem wyzyskiwaniem tegoż w celach czysto materyalnych i samolubnych. Rajcy posiadając w swych rękach nie tylko najwyższą władzę, ale i cały zarząd finansów i gospodarstwo miasta, obracali i używali dochodów miejskich na korzyść własną lub swoich stronników, a zupełne zniszczenie miasta pożarem 161 r. podało im dogdną sposobność powetowania poniesionych strat i obłowienia się groszem publicznym. Takie postępowanie samych członków magistratu, t. j. osób stojących u steru, wywołało jak największe oburzenie i nowe sarkania pospólstwa, a w ślad za niemi szły rozruchy i bunty przeciw najwyższej władzy miejskiej. Tak więc, kiedy tak dotkliwe klęski trapiły miasto, jakby na domiar złego wybuchły między pospólstwem a patrycyatem groźne spory o dochody miejskie, zakłócające pokojem Nowego Sącza.
Uwiadomiony o tych wypadkach król Zygmunt III., ubolewał nad tem mocno w liście do Sebastyana Lubomirskiego, pisanym w Warszawie pod dniem 4. kwietnia 1615: „Doszło Nas to, że pewne niezgody i spory powstają między pospólstwem a magistratem w sprawie dochodów, taż iż niektórzy z pomiędzy pospólstwa posłuszeństwa powinnego swej władzy okazywać nie chcą. Owszem bunty i rozruchy, już dawno przez poprzedników Naszych surowo wzbronione, wszczynają się ponownie z wielką szkodą miasta.“ Aby więc temu przezornością swoją zapobiedz, Zygmunt III. wystosował niebawem z Warszawy 9. kwietnia do Sebastyana Lubomirskiego następujące odręczne pismo:
„Z opisania konstytucyi Naszego królestwa polskiego obowiązani są obywatele miast Naszych do oddania liczby z dochodów miejskich starostom swoim w obecności komisarzów Naszych. Ponieważ tedy chcemy, aby podobna sprawa odbyła się w mieście Naszem Sądczu, postanowiliśmy wysadzić do tego wiarygodnych mężów[35], których rzetelność dobrze znamy. Wyznaczam tedy i rozkazujemy im, aby obrawszy pewien czas i zawezwawszy do siebie pisemnie burmistrza, rajców i zarządców dochodów rzeczonego miasta Sądcza, wypytywali się pilnie o dochody miejskie. Niech zażądają liczby z wydatków i dochodów miejskich i dokładnie rozważą, czy to wszystko, co pobierali, na pożytek i wygodę miasta, czy też na swą prywatną obrócili. Niech Nas o tem, jeśliby tego potrzeba wymagała, pisemnie uwiadomią, albo, jeśli tam wszystko prawnie zastaną, mieszczany Nasze o to uspokoją“[36].
Powyższe pismo królewskie, i załączone w niem starosty grodowego do rajców sandeckich, odczytano na ratuszu we środę po Zielonych Świątkach 10. czerwca, poczem zabrano się niezwłocznie do lustracyi dochodów miejskich, które tak się przedstawiają:
— Z wodociągów[37] roczny dochód wynosił 100 złp., pospólstwo jednak twierdziło, że daleko więcej.
— Z młynów 336 złp.
— Z przywozu do miasta różnych naczyń[38]: konwi, cebrzyków, przetaków, garnków... 80 złp.
— Z burkowego[39] czyli przewożenia różnych towarów przez miasto i ważenia tychże 100 złp.
— Z mostowego 35 złp.
— Z postrzygalni[40] 12 złp. 24 gr.
— Z stawu większego z przyległościami 40 złp.
— Z targowego[41] 55 złp.
— Z blechu[42] 70 złp.
— Z wywozu cegły sprzedanej 100 złp.
— Z opłaty rajcom sandeckim, przypadającej od drzew budulcowych i od każdego wozu drzewa opałowego w każdy dzień targowy i inne dni, 22 złp.
— Z towarów Dunajcem spławianych[43] 50 złp.
— Z spławiania Dunajcem drzewa budulcowego i desek 50 złp.
— Z tlenia węgli[44] 32 złp.
— Od kramarzy 8 złp. 10 gr.
— Od sukienników 7 złp. 18 gr.
— Od szewców 24 złp.
— Od rzeźników 28 złp.
— Od przekupek 19 złp. 6 gr.
— Od piekarek 32 złp.
— Od garncarzy 4 złp. 24 gr.
— Z dzierżawy wsi miejskich: z Paszyna 200 złp.; z Falkowej 40 złp.; z Żeleźnikowej 252 złp. Wieś Roszkowice, ponieważ jej mieszkańcy robociznę odprawiają miastu, płaci tylko czynsz królewski do zamku sandeckiego po 40 groszy rocznie. A gdy robocizny nie odprawiają, płacą miastu 16 złp. rocznie. Wieś Piątkowa i Gorzków płaci tylko czynsz ziemski.
— Z folwarczku, który panowie rajcy sprzedali Szymonowi Szczepankowiczowi[45] bez zezwolenia Jego Królewskiej Mości i Rzpltej, 16 złp.
— Z folwarczku, który panowie rajcy Baltazarowi Pierzchale nadali, 9 złp. 18 gr.
— Z folwarczku, który dzierży Komorek, 12 złp. 24 gr.
— Z ogrodu, który panowie rajcy Sebastyanowi Irzykowiczowi nadali, 3 złp. 6 gr.
— Z ogrodu, który sobie przywłaszczył Stanisław Fratrowicz, 3 złp. 24 gr.
— Z ogrodu miejskiego na Hamrach[46], który zabrał niegdyś miastu Bartomiej Rabrocki, 4 złp. 24 gr.
— Z ogrodów miejskich i łąki zwanej Tarnawką, które nie wiedzieć jakiem prawem opat sandecki trzyma, 6 złp.
— Z roli miejskiej nad rzeką Łubinką 6 złp. 18 gr.
— Z sadów miejskich roratnich[47] prze murami miejskimi 32 złp.
— Z starego blechu, na którym rodzie się zboża mniej więcej 60 kóp[48] (cassulae), 16 złp.
— Ogólna suma dochodów podług zeznania 30 wiarygodnych mężów wynosiła 1.810 złp. 10 gr.; rajcy zaś w regestrach swoich tylko 800 złp. rocznego dochodu ukazali.
Po spisaniu dochodów przystąpili komisarze królewscy do przesłuchania skarg, jakie zanosiło pospólstwo na rajców miejskich i cały magistrat sandecki. Wybrano z pospólstwa 30 mieszczan osiadłych, mężów wiarygodnych, z którymi przeprowadzono jak najściślejsze dochodzenie całej sprawy, a ci w imieniu pospólstwa pod przysięgą poczynili zeznania, rzucające przerażające światło na stan i ówczesne stosunki miejskie, a właściwie na ówczesny rząd i gospodarstwo rajców dożywotnich.
Jakich rajcy ci musieli się dopuszczać nadużyć, najlepszy dowód, iż z całych lat jedenastu (1601–1611) nie przedłożyli rachunków, pod pozorem, iż te w czasie pożaru miasta zgorzały, a właściwie — jak zarzucało pospólstwo — aby wieczną tajemnicą pokryć swe postępki. Z lat zaś następnych (od 1611 r.) pospólstwo podnosi cały szereg skarg i zarzutów najgrubszego gatunku, nad któremi zastanawiając się, nie można się dziwić, iż wywołały w najwyższym stopniu oburzenie mieszczaństwa, które prowadziło do rozruchów, a nawet do buntów przeciwko najwyższej władzy miejskiej. Nieznane są nam bliżej te wypadki i szczegóły, lecz musiały być groźne, skoro doszło przed tron samego króla.
Wspomniane skargi i zarzuty są jedne natury ekonomicznej, drugie mają charakter polityczny.
Pierwsze odnoszą się: A) częścią do złego zarządu, nieudolnego lub niedbałego gospodarstwa miasta, marnowania jego majątku i narażania na stratę jego dochodów; B) częścią są zwrócone wprost przeciw defraudacyom, malwersacyom i otwartym oszustwom panów rajców, połączonym z uciskiem mieszkańców, bezwstydnem nadużyciem władzy urzędowej i brutalnem wyzyskiwaniem dobra publicznego na korzyść własną lub swoich kompanów.
Drugie są natury czysto politycznej, dążące do usunięcia władzy rajców dożywotnich, a w następstwie do zupełnego złamania dotychczasowego znaczenia patrycyatu, czyli zniweczenia rzekomej arystokracyi miejskiej.
Co do I. Z natury sporu i całej sprawy wynika, że przeważna liczba skargi i zarzutów pospólstwa odnosiła się do pierwszej kategoryi, a z tych:
A) tyczące się złego zarządu, niedbałego gospodarstwa miasta i marnowania jego majątku, już są wystarczające, aby nam dać obraz występnego pełnienia przez rajców urzędowania i przyjętych na się obowiązków. Tak znajdujemy tutaj:
Sprzedanie wbrew istniejącym przepisom Rzpltej folwarku młynarskiego na Przedmieściu, za który otrzymane pieniądze nie zostały nawet obrócone na pożytek miasta. — Zatracenie gruntu, na którym był stary blech, tak iż tego go sobie różne osoby, tudzież klasztor Franciszkanów przywłaszczają. — Wydzierżawienie stawu wielkiego na Podgórzu miejskiem za nader małą kwotę 10 złp. — Niedozór i zły zarząd frachtu od przepuszczania towarów Dunajcem do Gdańska, wskutek czego strata dla miasta. — Wydzierżawienie Żeleźnikowej za 400 złp. na 3 lata i poprzedni jej zły zarząd, gdy wieś ta może przynieść rocznie 300 złp. — Zły stan wodociągu, mimo że konwie spiżowe do niego bardzo wiele kosztowały, na co się mieszkańcy składali. — Zaginienie licznych przywilei miasta przez to, iż rajcy lekkomyślnie zabierali je do domów swoich. Także zabieranie ksiąg miejskich do domu przez pisarzów i pisanie tamże aktów. — Umieszczanie prochów na ratuszu wśród rynku. — Niszczenie wałów miejskich przez pasienie na nich bydła i koni. — Zaniedbanie dawnego zwyczaju, aby było 20 drabów do zamykania i otwierania miasta, na co się pospólstwo zawsze składało. — Zatracenie dwóch hakownic[49] na ratuszu. — Zaniedbanie naprawy lub sprawienia nowej borni ręcznej i fortecznej, przez pożar zniszczonej.
B) Lecz jeszcze liczniejsze a zarazem nierównie bardziej obciążające i oburzające okazują się skargi, odnoszące się do nadużyć władzy urzędowej, przywłaszczania sobie dobra publicznego i defraudacyi, popełnianych przez panów rajców, odsłaniające nam obraz rażącej demoralizacyi, panującej wówczas wśród osobistości, kierujących prawami miasta i losami jego. Takiemi są:
Defraudacya z ogólnej sumy dochodów miasta kwoty dochodzącej rocznie aż do 500 złp. — Dzierżawienie przez rajców folwarków, pól, ogrodów, z których miastu nie płacą. — Wydzierżawienie między sobą blechu tylko za 70 złp., gdy w okolicy po mniejszych miasteczkach, a nawet wsiach, są blechy, które przynoszą po kilkaset złp. rocznie. — Obracanie dochodów miejskich, jako to: targowego z bram fortecznych, z młynów, mostowego, śrotowej cechy[50] i innych, na korzyść prywatną. — Zatrzymanie pieniędzy miejskich, zebranych przez 5 rajców (wymienionych imiennie) z dochodów publicznych. — Zatrzymanie 900 złp., zyskanych przez 2 lata z aukcyi czopowego[51]; oraz zeznanie pod przysięgą, ile rajcy wydali na konfederatów, albowiem pospólstwo na nich się składało i dostarczało żywności. — Zatrzymanie 80 złp., oddanych przez zmarłego Rabrockiego, których z dochodów domów miejskich długo nie płacił. — Zatrzymanie 60 złp. z aukcyi czopowego w Piwnicznej przez tych, którzy ją w latach 1611 i 1612 wybierali; zatrzymanie składki na drabów, którą od pospólstwa i od komorników wybierano; trzymanie u siebie tego, co brano po 15 gr. od każdego waru pod libertacyą[52]. — Podskupywanie przez mieszczan, a nawet przez samych rajców, w Gołąbkowicach folwarków osadzonych chłopami, tak iż z 12 poddanych zostało miastu tylko 4, z wielką stratą i uszczerbkiem dla dochodów. — Pozastawianie gruntów miejskich obsadzonych chłopami w Gorzkowie i Piątkowej: jednych Fratrowiczowi, którzy nawet żadnymi dokumentami wykazać się nie może; drugich Adamowiczowi. — Usiłowanie przywłaszczenia sobie przez rajców wsi Żeleźnikowej (na mocy jakiegoś przywileju), chociaż zawsze do miasta należała i dochody z niej szły na pożytek miasta. — Pasienie przez rajców na błoniu między Dunajcem a pod murami, które dawniej przynosiło 6 grzywien[53] rocznie. — Zaniedbanie sprawienia jak najprędzej chorągwi miejskiej, na którą się mieszczenie składali. — Branie wielkich upominków przy wypuszczaniu jakiej dzierżawy, którymi się rajcy dzielą między sobą, a zato dzierżawę wypuszczają taniej. — Obciążanie przedmieszczan podwodami na potrzeby prywatne, biorąc konie, kiedy chcą. — Wymaganie nadzwyczaj wielkich opłat, czyli „pamiętnego“ od wszelkich spraw sądowych przez wójta i ławników. — Robienie wielkich wydatków przez rajców (po kilkadziesiąt złotych) za koszt miasta, gdy wyjeżdżają do wsi miejskich na prawo rugowe[54]. — Przedłożenie przez rajców w rachunkach, iż na potrzeby miasta po ogniu kupili tysiąc kilkaset kóp gontów, a kilkanaście tysięcy kóp gwoździ, chociaż wszystkie mury i baszty dotychczas stoją niepobite, a gwoździ zwykło mało co więcej wychodzić niż gontów. — Używanie chłopów miejskich do obrabiania folwarków radzieckich, do ustawicznego wożenia im drew i do innych robót prywatnych, wskutek czego mury miejskie zrujnowane nie mogą być naprawione.
Co do II. Już w tych powyższych skargach, tyczących się z jednej strony złego gospodarstwa, z drugiej zaś nadużywania władzy urzędowej w celach czysto prywatnych dla zysku lub nasycenia chciwości, ostatnie cztery punkta pod A) i ostatnie dwa wyliczone pod B) mają charakter nietylko ekonomiczny, ale dotyczą także prawa publicznego, jako zaniedbanie lekkomyślne i karygodne obrony fortecy pogranicznej przed najwyższą władzę miejską, właśnie w pierwszym rzędzie do obmyślenia i zabezpieczenia tejże powołaną, jak tego dowodzi powyżej opowiedziane wtargnienie konfederatów. Jeszcze bardziej ten charakter polityczny nosi druga kategorya żądań i skarg pospólstwa na rajców, skierowana wprost nie tylko do usunięcia ich wpływu na gospodarstwo miasta, ale zarazem władzy ich dożywotniej, a więc do zniesienia dotychczasowej formy rządu arystokratycznej, a podniesienia wpływu i znaczenia pospólstwa. Takiemi były:
Nadawanie przez rajców prawa, czyli obywatelstwa miejskiego prywatnie, zwłaszcza takim, którzy nie posiadali do tego warunków obowiązujących, które to przyjmowanie ludzi ladajakich dostarcza tylko zwykle kontyngensu dla buntowników. — Uchwalanie wszystkich spraw, nadawanie przywilejów i rozdawanie dzierżaw przez rajców, bez pozwolenia pospólstwa. — Dożywotność rajców, która jest powodem wszystkich nieporządków w mieście. Dlatego pospólstwo uprasza, aby rajcy byli roczni, jak po innych miastach w Podgórzu, tudzież aby kto nie ma posiadłości przy Sączu, nie mógł być rajcą i został pozbawiony urzędu. — Rządzenie wszystkiem przez rajców, co jest głównym powodem bezrządu w mieście: dlatego aby lunarów[55], wójta i syndyka[56] rajcy obierali nie z pośród siebie, ale z pospólstwa[57].
Przesłuchawszy te wszystkie skargi i obronę rajców, wogóle zbadawszy wszechstronnie całą sprawę, komisya królewska na mocy upoważnienia najwyższego wydała w niej ostateczny wyrok, który zakończył ów zacięty spór pospólstwa z rajcami dożywotnimi. Spór ten i stanowisko dwóch tych nieprzyjaznych stronnictw względem siebie mimowolnie przypomina podobne spory za czasów Zygmunta I. w 1543 r., z tą wielką jednak różnicą, iż obecne noszą charakter nierównie gwałtowniejszy, stosownie jak przewinienia z jednej, a skargi i zarzuty z drugiej strony były nierównie cięższego kalibru: to też rezultat tej ostatniej walki musiał być także dla strony pokonanej nierównie bardziej decydujący.
I jakże przedstawia się wynik i doniosłość powyższego wyroku? Rzeczywiści trudno pomyśleć sobie świetniejszy tryumf nad ten, jaki pospólstwo odniosło nad rządzącym dotychczas patrycyatem miejskim. Wszystkie punkta skarg jego nietylko zostały uznane za słuszne, przez co pospólstwo zyskało wewnętrzną satysfakcyę, podnoszącą jego moralne zwycięstwo, ale nadto strona uznana za winną poniosła nader liczne i dotkliwe kary.
I tak, stosownie do przewinień, panowie rajcy zostali zasądzeni na zapłacenie wszystkich zdefraudowanych i u siebie zatrzymanych sum pieniężnych; na odkupienie z własnej kieszeni nieprawnie sprzedanych posiadłości lub przez niedbalstwo utraconych ruchomych własności miejskich, a przynajmniej (w kilku wypadkach) na oczyszczenie się przysięgą z uczynionych zarzutów lub spadających na nich podejrzeń; na bezzwłoczne zwrócenie miastu również nieprawnie przez się poskupywanych lub zastawionych folwarków, oraz za darmo dzierżawionych gruntów, ogrodów i t. p.; wreszcie na podniesienie dochodów miejskich w udowodnionych im z własnej winy spowodowanych stratach miasta. Lecz nie dosyć na tem; wszelkie dalsze nadużycia i przekupstwa zostały jak najsurowiej zakazane, a niewykonanie zawyrokowanych kar i nowe przekroczenie zakazów zagrożone karami pieniężnemi od 10 do 1000 grzywien, a w niektórych sprawach nawet konfiskatą całego majątku, utratą urzędu i wydaleniem z miasta! — Także wszystkie życzenia i prośby pospólstwa, zmierzające do umniejszenia lub całkowitego usunięcia wpływu panów rajców na gospodarstwo i zarząd finansów miasta, zostały w zupełności uwzględnione — tylko dwa punkta: zniesienie dożywotności prajców i odebranie im prawa wybierania urzędników miejskich i sądowych z pośród siebie (jako przeciwne dotychczasowym ich przywilejom), odesłała komisya królewska do potwierdzenia samemu królowi, popierając jednakże te prośby i żądania pospólstwa.
Niewiadomo nam bezpośrednio, jak co do tych dwóch punktów wypadło rozstrzygnięcie Zygmunta III.; ale od tej chwili nie znajdujemy już więcej rajców dożywotnich, z czego więc niewątpliwie wnosić należy, że i te prośby pospólstwa zostały uznane i potwierdzone.
Tak więc pospólstwo w ostatniej tej walce z rajcami dożywotnimi na całej linii bojowej odniosło najzupełniejsze zwycięstwo. Podkopany został moralny urok, jaki ich otaczał; złamany wpływ ich na gospodarstwo i zarząd majątku miasta, z których ciągnęli korzyści, a natomiast zakres tych spraw oddany w ręce pospólstwa, bez którego zezwolenia wszelkie w tym względzie podjęte czynności nie miały mieć żadnego znaczenia; skazani pod groźbą jeszcze większych kar zapłacić i zwrócić wszystkie miastu poczynione szkody, przez co doznali najdotkliwszej straty materyalnej, równającej się u niektórych niewątpliwie całkowitej ruinie majątkowej; wreszcie podcięta na zawsze możliwość odzyskania dawnego znaczenia przez zniesienie dożywotności urzędowania i zaprowadzenie corocznych wyborów. Patrycyat miejski, który dotychczas dzierżył władzę i kierował sprawami i losami miasta, poniósł najzupełniejszą klęskę, tak pod względem ekonomicznym jak i politycznym, a stuletnia walka stronnictw zakończyła się na zawsze: upadkiem i zniweczeniem arystokracyi.
Wyrok więc powyższy komisyi królewskiej ugruntował na ruinach podkopanego patrycyatu przewagę pospólstwa, czyli rządy demokratyczne — a wypadek ten jest tak ważny i takiej doniosłości, iż bezsprzecznie stanowić powinien epokę w dziejach wewnętrznych Nowego Sącza. Jak z zadania swego wywiązała się demokracya, okażą dalsze dzieje miasta.







  1. Dokum. wyd. w Krakowie 12. marca 1588 r.
  2. Dokum. wyd. w Wiśnicy 15. stycznia 1592 r.
  3. Dokum. wyd. w Warszawie 15. czerwca 1593 r.
  4. Nie jedyna to ani ostatnia tego rodzaju skarga; w księgach dochodów miejskich XVII. wieku, nie rzadko spotykam się z zapiskiem: „foralia gród wziął“.
  5. Sebast. Lubomirski był równocześnie także spiskim i dobczyckim starostą.
  6. Datum Cracoviae feria VI. post conversionem sancti Pauli proxima A. D. 1596. Oryginał łaciński, zachowany pomiędzy dawnymi aktami Nowego Sącza.
  7. Volum. Leg. T. II. str. 377.
  8. J. Zamojski: De transitn Tartarorum per Pocutiam anno 1594 epistola. Cracoviae 1594. W tym to czasie Stanisław Trembecki, mieszczanin sandecki, przebywając już od lat kilku w służbie Jana Zamojskiego, został pojmany od Tatarów na Ukrainie, potem sprzedany Turkom i na galery skazany. A kiedy odwoził baszę tureckiego do Arabii, okręt księcia florenckiego najechawszy statek turecki, wybawił z niewoli polskiego jeńca. W 1599 r. dostał się Trembecki do Florencyi, niebawem do Rzymu, skąd 1600 r. powrócił szczęśliwie do Nowego Sącza. Act. Scab. T. 25. p. 809.
  9. Oblata Litter. S. M. R. ratione incursionis Tartarorum. List Zygmunta III. pisany w Niepołomicach 6. listopada 1599. Act. Castr. Rel. T. 108. p. 944.
  10. Act. Castr. Rel. T. 108. p. 1146.
  11. Ks. Skarga: Kazania przygodne. Dziękowanie kościelne za zwycięstwo nad Michałem Multańskim R. P. 1600.
  12. Oblata Litter. S. Maj. Reg. Act. Castr. Rel. T. 109. p. 1, 5. Mimo tego królewskiego wyroku powtarzały się znów około 1612 r. niezliczone prawie rozboje, a dnia 19. maja 1614 r. koło Biecza 120 rozbójników razem stracono. (Czacki: O litewskich i polskich prawach, wyd. Turowskiego. T. II. str. 131).
  13. Szychtarzy nazywano w Sączu pospolicie puszkarzami, rusznikarzami, jak świadczą zapiski cechu kowalskiego pod rokiem 1649 i 1689.
  14. Act. Castr. Rel. T. 109. p. 1858, 1912.
  15. Volum. Leg. T. II. p. 188.
  16. List. Zygm. III. pisany w Krakowie 6. paździer. 1603. Acta Castr. Rel. T. 109. p. 1894.
  17. Act. Castr. Rel. T. 110. p. 326, 519, 533.
  18. Naruszewicz: Żywot Karola Chodkiewicza, wyd. Turow. T. I. str. 142.
  19. List Zygmunta III. pisany w Krakowie 7. sierpnia 1607 r. Act. Castr. Rel. T. 110. p. 1941.
  20. Oblata mandati S. R. M. pro parte consul. sandec. Act. Castr. Rel. T. 111. p. 856.
  21. Świątkiewicz: Ostatni szturm na Smoleńsk 1611 r. Kwartal. histor. rocz. VI. Ks. Wielewicki S. J.: Histor. diar. T. III. p. 46. Wydawnictwo Akademii Umiejętności w Krakowie.
  22. Naruszewicz: Żywot Chodkiewicza T. I. str. 247. T. II. str. 3.
  23. W XVI. i XVII. wieku liczono u nas w Polsce godziny na sposób włoski; zacząwszy od zachodu słońca dnia jednego aż do zachodu drugiego dnia liczono ciągiem 24 godzin.
  24. Relatio ministerialis combustionis civitatis Novae Sandecz anno 1611. Act. Castr. Re. T. 112. p 346.
  25. Act. Castr. Rel. T. 114. p. 744. Actum in castro sandecensi fer. II. ante fest s. Priscae virg. proxima A. D. 1618.
  26. Relacya kustosza kolleg. sandec. z 13. lipca 1750 r., znaleziona pomiędzy dawnymi aktami.
  27. Przy odnawianiu kościoła 1890 r. oglądałem odłamy tychże wmurowane w posadzkę za wielkim ołtarzem.
  28. Pierwszy z tych obrazów, łaskami słynący, znajduje się po dziś dzień w wielkim ołtarzu jezuickiego kościoła, drugi zaś w kaplicy św. Anny.
  29. Zbiór historyi i cudów obrazu Przemienienia Pańskiego, przez ks. Bonawenturę Sikorskiego, gwardyana konwentu nowosandeckiego. Kraków 1767.
  30. Volum. Leg. T. III. str. 16.
  31. Wielowicki: Historie. diar. T. III. p. 120–121. — Naruszewicz: Historya Jana Karola Chodkiewicza. T. II. str. 22, 50, 344. Warszawa 1805.
  32. Szujski: Dzieje Polski. T. III. str. 231–234. Kraków 1894. — Niemcewicz: Dzieje panow. Zygmunta III. wyd. Turowskiego. T. III. str. 45.
  33. Lustratio proventnum civitatis Sandecensis an. 1615. Punkta dekretów komisarskich z strony liczby miasta Nowego Sącza, przytoczone poniżej w streszczeniu.
  34. Dokum. wyd. w Krakowie 30. lipca 1543. Relacya Samuela Maciejowskiego, biskupa płockiego, podkanclerzego koronnego. Volum. privileg. ac. libertatum civit. Neosandec. T. 56. p. 18–24.
  35. Z ramienia królewskiego wydelegowani w tej sprawie: Sebast. Lubomirski, starosta, Sebast. Gładysz, podstarości, Jan Lutosławski, pisarz grodzki, Przecław Marcinkowski i Krzysztof Wielogłowski.
  36. Lustratio proventuum civitatis Sandecensis anno 1615.
  37. Ex canalibus.
  38. Ex quaestu vasiferario.
  39. Ex statera cum libero transitu civili alias burkowe.
  40. Ex pannitonstrina.
  41. Ex foralibus.
  42. Ex dealbatorio.
  43. Ex quaestu navigationis fluvii Dunajecz.
  44. Carbonum fabricatio alias wągli tlenie.
  45. Folwarczek ten sprzedano 1612 r. za 160 złp. Actum in praetorio sandecensi fer. IV. post dominie. Oculi 28. martii 1612.
  46. Hamry, malleus, merphorium, officina falcium, kuźnice, jedno i to samo znaczyło. Obok dzisiejszego nowego cmentarza nad młynówką, na tak zwanych „Hamrach“, istniały w XVI. i XVII. wieku kuźnice sierpowe miejskie, księży wikarych i innych prywatnych właścicieli. Był tam nawet cały szereg domów zamieszkałych przeważnie przez sierparzy i hamerników, czyli blacharzy.
  47. Dochód z nich szedł na „Roraty“ w kollegiacie.
  48. Alex. Wejnert: Wiadomość o kassuli (kopie), dawnej mierze pol. Bibl. Warszaw. z r. 1858. T. I. str. 411—415.
  49. Hakownica, bombarda major — wielka strzelba do strzelania z baszt i murów fortecznych, opatrzona hakiem i osadzona na klocu drewnianym lub łożysku, zapalana lontem.
  50. Śrotowa cecha — piętnowanie czyli cechowanie bydła zdatnego na rzeź.
  51. Aukcya — powiększenie, przyczynienie; czopowe — opłata od rozmaitego rodzaju trunków.
  52. War piwa — jedna warka, tyle ile się na jeden raz uwarzy. — Libertacya — uwolnienie od jakiego ciężaru lub podatku; widocznie więc, że wspomniany war był od wszelkiego poboru uwolniony.
  53. Jedna grzywna (marca) = 48 grosz.; jeden złoty polski = 30 gr.; na jeden grosz szło 16 szelągów.
  54. Prawo rugowe — z niem. Rüge, Rügen, urzędowe badanie, roztrząsanie, sądzenie spraw poddanych miejskich.
  55. Lunar — z niem. Lohnherr, przełożony nad budynkami, gospodarz miejski.
  56. Syndyk — instygator, prokurator sądowy.
  57. Lustratio provent. civit. Sandecz an. 1615. Obszerna ta lustracya obejmuje przeszło 16 str. in fol. Tak zwane „puncta decregow commissarskich z strony lidzby miasta Nowego Sandcza“, przytoczone tutaj w streszczeniu, obejmują 35 artykułów na 7 stronach.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.