Przejdź do zawartości

Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu/Pod zaborem pruskim

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Marjan Lissowski
Tytuł Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu
Podtytuł Pod zaborem pruskim
Wydawca Fiszer i Majewski Księgarnia Uniwersytecka
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia Uniwersytetu Poznańskiego pod zarządem Józefa Winiewicza
Miejsce wyd. Poznań
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

OBAWA przed zwyrodnieniem młodzieży, zmniejszająca się z roku na rok liczba urodzin oraz rekruta w prowincjach czysto niemieckich spowodowała organizatorów „Jungdeutschlandbundu“ w pierwszych miesiącach 1912 roku do coraz głośniejszego nawoływania do zrzeszania się młodzieży niemieckiej pod znakami „bundu“, celem wzmacniania przez sport i wycieczki piesze sił fizycznych i, co znakomicie z tym połączyć można, zyskiwania dzielnych synów ojczyzny przez wpajanie w młodzież rdzennego ducha narodowego. Nie można przypuszczać, żeby pierwsi organizatorowie ruchu z tak wzniosłej sprawy chcieli zrobić pigułkę dla młodzieży polskiej, A jednak krzewiciele „Jungdeutschlandbundu“ w dzielnicach polskich uważając go przedewszystkiem za ponętną łapkę na polskich chłopców wpychają nieomal przemocą (n. p. w pewnem gimnazjum w Księstwie) młodzież polską w szeregi „bojowników za wielkość Niemiec“, by tem spowodować względnie przyspieszyć germanizację. Niebezpieczeństwo to zrozumiała natychmiast część młodzieży samej, niebezpieczeństwo to zrozumiały przedewszystkiem szerokie koła społeczeństwa polskiego w zaborze pruskim, uznając gwałtowną konieczność stworzenia przeciwwagi do niemieckich usiłowań. Od razu zrozumiano, że złu drogę zagrodzić może jedynie stworzenie własnej polskiej organizacji, zabezpieczającej młodzież przed wynarodowieniem. Towarzystwo młodzieży polsko-katolickiej organizowane wówczas w tym celu przez sfery duchowne (ks. prob, Laskowskiego z Konarzewa, ks. Grzędę) nie jest jednak dostatecznym przeciwważnikiem do niemieckich organizacji, kładących główny nacisk na sport i wycieczki, gdyż jak głoszą jego ustawy: Towarzystwo opiera się na „Kółkach Różańcowych“, jest więc stowarzyszeniem kościelnem; zajmować ma się „wykładami apologietycznemi, historycznemi, zawodowemi, oraz (wreszcie!) godziwemi zabawami“. Nadto sami twórcy oświadczają: nie wolno nam w naszych towarzystwach młodzieży polsko-katolickiej wytykać celów na wzór „Jungdeutschlandbundu“, gdyż takie cele, a więcej jeszcze sposób ich przeprowadzenia w naszem społeczeństwie, władze z pewnością uznałyby za dążność polityczną. Jedynie „Sokół“ mógłby był ewentualnie ująć w swe ręce narodowe wychowanie młodzieży, niestety jednak, skrępowany jako związek polityczny przepisami niemieckiemi mógł przyjmować tylko młodzież powyżej lat 18-stu. Wprawdzie istniały tu i owdzie luźne oddziały uczniów sokolskich, jednak nie zakreślały sobie one szerszego koła działania.
Baczniejszą uwagę społeczeństwa poznańskiego zwrócił na siebie dopiero ruch harcerski, szerzący się z żywiołową wprost szybkością na terenie Galicji i Królestwa, gdzie rychło poznano wartości, jakie skauting wprowadza w nasze wychowanie narodowe, społeczną miłością bliźniego niwecząc spokojne używanie dóbr materjalnych i ucząc jak pracować dla ogółu, jak składać usługi, a nawet życie na ołtarzu Ojczyzny. Z ideą harcerską zapoznaje społeczeństwo poznańskie prasa, specjalnie miesięczniki młodzieży jak „Brzask“, „Filareta“ i później już „Głos Młodzieży“.
Mimo, że społeczeństwo rozumiało doskonale potrzebę przeszczepienia tego najlepszego, nowoczesnego systemu wychowania narodowego na grunt poznański, to samo do stworzenia harcerstwa mało się przyczyniło. Niezbitem więc jest faktem, że harcerstwo poznańskie powstało samorzutnie wśród młodzieży samej, bez wybitniejszego współdziałania starszego społeczeństwa.
Celem organizowania harcerstwa przy „Sokole“ poznańskim na wzór „Sokoła“ lwowskiego przybył w lecie 1912 r. ze Lwowa druh dr. Tadeusz Strumiłło, by przez wykłady, a następnie wycieczkę próbną zaznajomić naczelników „Sokoła“ z podstawowemi ćwiczeniami harcerskiemi. Próby te nie odniosły jednak pożądanego skutku, bowiem mimo gorących zwolenników harcerstwa wśród kierowników „Sokoła“, z których wymienić należy druha Bernarda Chrzanowskiego, ówczesnego prezesa i ś. p. Dr. Ksawerego Zakrzewskiego, wiceprezesa, idea harcerska w „Sokole“ narazie się nie przyjęła. Nieliczni członkowie pierwszych zastępów harcerskich rekrutowali się przeważnie z dwóch towarzystw samokształcących młodzieży: Tow. „Iskra“ i Tow. „Ogniwo“. I garstka ta wspólnie przemyśliwując w wieczornych godzinach nad prawami skautowemi, zdawała sobie dokładnie sprawę z powagi obowiązków, których zamierzała się podjąć. Ważono się długo z ostateczną decyzją; bo, aby wydać walkę tym wszystkim nałogom, które od wieków były w naszem społeczeństwie głęboko zakorzenione, tak słabemi, niewypróbowanemi siłami młodzieńczemi trzeba było nie lada zaparcia się siebie. Lecz ostatecznie po gorącej wymianie zdań, decyzja zapadła. Jedna wspólna myśl przenikła wszystkich, jednem wspólnem uściśnieniem dłoni zawarto przymierze, a złożone przyrzeczenie nie pozwalało już je rozerwać.
Stało się to dnia 17. października 1912 roku.
Pomimo, że zawiązki tej pracy trwały już całe lato, to jednakowoż robota była niezdecydowana, nie ujęta w karby organizacyjne. Od wyżej podanego dnia rozpoczęto pracę planową, za podstawę jej przyjmując dziesięć punktów prawa skautowego, obowiązującego w Galicji, a opartego na znanych prawach Baden-Powell'owskich. Oto jego brzmienie:

Prawo skautowe.
  1. Skaut jest rzetelny, na słowie jego można polegać jak na Zawiszy.
  2. Skaut jest wierny Ojczyźnie i swoim obowiązkom.
  3. Skaut jest pożyteczny bliźnim i codzień musi spełnić dobry uczynek.
  4. Skaut jest przyjacielem wszystkich a bratem każdego innego skauta.
  1. Skaut jest rycerski.
  2. Skaut jest przyjacielem zwierząt.
  3. Skaut jest karny i szczególnie posłuszny rodzicom i przełożonym.
  4. Skaut jest pogodny i wesoły.
  5. Skaut jest oszczędny.
  6. Skaut jest czysty w myśli, mowie i uczynkach. — Nie wolno mu używać alkoholu i tytoniu.

Do pierwszego zastępu zawiązanego dnia 17. października należeli następujący druhowie: Cezary Jindra (inicjator i zastępowy), Wincenty Wierzejewski (zastępca), Leonard Skowroński, Wolski (śp.), Henryk Śniegocki, Witold Gruszczyński. Lecz już w pierwszych harcach nocnych, urządzonych z 29. na 30. listopada w połączeniu z obchodem listopadówki brali prócz wyżej wymienionych udział następujący druhowie: Węcławski Edmund, Biernacki Jan, Nowak, Drygas. Początkowo otrzymał zastęp nazwę „Poznań“ i dopiero, gdy liczba członków wzrosła do 15-stu, przystąpiono do wyboru nazwy dla powstającej drużyny. Po krótkiej debacie, w której uczestniczyli tylko założyciele, zgodzono się na propozycję druha Wierzejewskiego, by drużynę nazwać: „Pierwsza poznańska drużyna skautów — Piast“. Praca w drużynie postępowała w dwóch kierunkach, technicznym i ideowym, dążących do jednego celu, któremu przyświecało hasło „Bóg i Ojczyzna“.
Wierna służbie Ojczyzny nieliczna jeszcze brać harcerska bierze odtąd czynny udział w życiu narodowem; pragnąc, gorąco miłując swój kraj, miłość tę szczepić dalej, budząc w swych rodakach ducha narodowego zagrożonego dzięki usiłowaniom niemieckim.
A właśnie w końcu roku 1912 (10. 10.) zastosowanie poraz pierwszy przez królewsko-pruską komisję kolonizacyjną uchwalonego w roku 1908 prawa o wywłaszczeniu Polaków przynosi bolesną niespodziankę tym wszystkim, którzy do niedawna jeszcze łudzili się nadzieją, że rząd pruski zmieni swą politykę wrogą Polsce. W kraju zawrzało. Mimo, że od lat dziesiątek już systematycznie i nieugięcie pracował rząd pruski nad wynarodowieniem Polaków, mimo walki kulturnej, wydalenia kilkudziesięciu tysięcy Polaków z granic państwa pruskiego, nie zdołano nas zgermanizować, lecz z pod każdego z tych ciosów wychodziliśmy jak z próby ogniowej zahartowani i coraz silniejsi. Tak samo i w roku 1912. Młodzież polska, reagując na akcję wywłaszczenia zwołuje dnia 25. października zamknięte zebranie młodzieży wszystkich sfer i zawodów, by określić swój stosunek do rządu pruskiego i narodu niemieckiego, wobec zastosowania brutalnego prawa, W rezolucji uchwala młodzież, że „młode pokolenie, świadome ważności chwili staje do walki z wrogiem wespół z całem społeczeństwem, niosąc narodowi w ofierze gorący swój zapał, żywiołową potęgę ukochania ojczystych ideałów, niewzruszoną wiarę w przyszłość Polski i wszystkie swe siły żywotne, z tych uczuć płynące.
W szczególności uważa młodzież za swój najświętszy obowiązek przestrzeganie wszelkich haseł i przykazań narodowych, które w tej chwili zgodna opinja polska z podwójną siłą stanowi dla wszystkich Polaków, nie zapominając jako pokolenie przyszłości — o swoich specjalnych zadaniach i obowiązkach.“
Odezwę do całej młodzieży polskiej z dnia 20. grudnia 1912 r., wzywającą młodzież do bojkotu ekonomicznego i towarzyskiego Niemiec, do pielęgnowania języka i ideałów ojczystych przez przynależenie do polskich towarzystw podpisuje także Henryk Śniegocki, członek zastępu skautowego, istniejącego od kilku zaledwie tygodni. Przedewszystkiem bojkot ekonomiczny uważał ogół polski za nader skuteczną broń wobec Niemiec, Zważywszy bowiem, że każdy z 4 miljonów Polaków, mieszkających pod zaborem pruskim potrzebował na utrzymanie przeciętnie ½ marki dziennie, stanowiło to sumę 2 miljonów dziennie, rocznie zaś ca 700 miljonów marek. O ile Polacy wielkiej tej sumy z rąk nie wypuszczą, przedstawiać będą znaczną siłę odporną wobec zaborcy. Pozatem napełniały otuchą serca polskie ostatnie klęski ucznia i sprzymierzeńca Niemiec na półwyspie bałkańskim w połączeniu z zbliżającym się rokiem 1913. Do tajemniczego roku 1913, przywiązywano wielkie nadzieje. Wierzono głuchym wieściom, że w jednym dniu 1913 roku zniszczy Anglja flotę niemiecką, co spowoduje klęskę głodową w Niemczech, Sposobiono się zatem do tej chwili, oszczędzając grosza narodowego w przestrzeganiu zasady „swój do swego“ i szczędząc sił, by w odpowiednim momencie wywalczyć sobie wolność.
Rezolucja zebrania młodzieży z dnia 25. 10. 12 wycisnęła specjalne piętno na młodej organizacji skautowej. Przestrzeganie wszelkich przykazań narodowych, nieuczęszczanie na przedstawienia niemieckie, unikanie lokali i składów niemieckich, baczenie, by i kobiety polskie nie wstępowały do składów niemieckich, to naczelne zadanie skautów na najbliższą metę.
Zapał, który ogarnął młodzież poznańską przyczynia się do tego, że szeregi skautowe w pierwszych miesiącach istnienia szybko wzrastają. Niezależnie od istniejącej drużyny „Piast“ zawiązuje druh M. Depczyński na wiosną 1913 roku drużynę imienia Stefana Czarnieckiego na Jeżycach. Drużyna ta rekrutuje się z członków „Tow. młodzieży polsko-katolickiej pod wezwaniem św. Kazimierza“ oraz z zwerbowanych chłopców z Winiar.
Już bowiem pod koniec roku 1912. podjęto pierwsze próby wprowadzenia ćwiczeń harcerskich do Towarzystw Młodzieży Polsko-katolickiej, istniejących w poszczególnych dzielnicach miasta. Pracą w towarzystwach tych kierowali księża przy pomocy zarządów, wybieranych z pośród członków. Była to przeważnie młodzież pracująca: kupiecka, rzemieślnicza i robotniczą w wieku od 14—24 lat. Jako instruktorzy harcerscy wystąpili uczestnicy kursu druha Strumiłły, rekrutujący się nietylko z Sokoła lecz i z członków Tow. Młodz. Polsko-kat. Byli to druhowie: Frąckowiak i Jahns (z Sokoła), Klimek i Olejniczak (Tow. M. P. k.). Powołano w ten sposób do życia kółka skautowe przy poszczególnych towarzystwach, które przeszedłszy różne okresy rozwoju dały zaczątek późniejszym drużynom: im. Henryka Dąbrowskiego (Tow. Terminatorów z ks. H. Gałdyńskim jako patronem), im. Tadeusza Kościuszki (Tow. Młodz. Polsko-kat. na św. Łazarzu z ks. prob. Malińskim), im. Stefana Czarnieckiego (Tow. Mł. polsko-kat. parafji św. Florjana na Jeżycach). Kółka skautowe przekształcały się zczasem w zastępy i drużyny, związane dość ściśle z życiem Towarzystwa, do którego harcerze należeli. Z powodu tarć między kierownikami poszczególnych drużyn a zarządami towarzystw znikały stopniowo węzły łączące i drużyny przeistaczały się w samodzielne skautowe jednostki organizacyjne.
Z inicjatywy dha Jahnsa utworzono przy Sokole (wreszcie!) 1 maja 1913 r. drużynę im. „ks. Józefa Poniatowskiego“, do której przyjmowano tylko młodzież sokolą. Wogóle „Sokół“ poznański zaczął w międzyczasie żywszą pracę harcerską, zapoczątkowaną już swego czasu przez kurs druha Strumiłły, urządzony w roku 1912. Przyjmując zasadę, że zbyt liczne szeregi skautowe nie mające jeszcze wyćwiczonych kierowników nie staną na dość wysokim poziomie, postanowiono wdrażać wpierw młodzież w zasady życia skautowego, stwarzając „Tow. gier i zabaw dla młodzieży — Zorza“. Tam dopiero z bogatego materjału wyszukiwano sobie wybitniejszych chłopców, których wcielano do pierwszych zastępów przyszłej drużyny. Aczkolwiek z „Zorzy“ wyszły (choć pośrednio) drużyny skautowe „Leszek Biały“ i „Kościuszko“, które się z biegiem czasu zupełnie wyemancypowały, to samo późniejsze „Tow. skautów Zorza“ wzgl. „hufiec skautów Zorza“ nigdy się już nie rozwijało w kierunku czysto harcerskim, nie wychodząc poza ramy działalności „Tow. gier i zabaw“ mimo zmienionej nazwy.
W roku 1912 istniało też w Poznaniu kółko partyzanckie (o ideologji partyzantów 1830 r.) t. zw. „Czarna Ręka“ późniejsza drużyna „Żuław“. Zadaniem „Czarnej Ręki“ było szkodzenie na każdym kroku Niemcom. Obowiązywała ślepa karność względem dowódcy, nieposłuszeństwo karano śmiercią (kara ta nie była jednak zastosowaną z braku wypadku nieposłuszeństwa). Z oddziału partyzanckiego „Żuław“ wyrodziła się pod koniec 1913 roku drużyna skautowa im. Władysława Jagiełły. Zasługą skautingu jest w tym wypadku wskazanie młodzieży wyższych ideałów i skierowanie energji na tory właściwe, pouczenie jak pracować dla sprawy, nieużywając „rewolweru“.
Harcerstwo, skupiające młodzież sposobiącą się do świętego boju o Polskę niepodległą wcześnie naraża się policji pruskiej. Pierwszą sposobnością do zatargu z policją są ustawione posterunki ostrzegawcze przed składami niemieckiemi i żydowskiemi w niedzielę „srebrną“ i „złotą“ przed Bożem Narodzeniem 1912 roku. Odtąd policja pruska uważając widocznie skauting za organizację niebezpieczną dla całości państwa Hohenzollernów otaczała skautów na każdym kroku swą troskliwą opieką, która tak daleko sięgała, że na każdą nieomal wycieczkę towarzyszyli harcerzom „kryminalni“. Dziwnym zbiegiem okoliczności wiedziała policja poznańska o każdej pogadance, o każdej wycieczce skautowej. Zaczęto się wreszcie domyślać, że w organizacji musi się znajdować donosiciel, tembardziej bo wiedziano o tem, że policja pruska posiada celem obserwowania ruchu młodzieży polskiej osobne biuro agentów śledczych, mieszczące się w mieszkaniu komisarza Frosta na Łazarzu. „Orędownik“ pod datą 27. 11. 12. pisze, że agentom płacą Niemcy 300 marek pensji. Znalazł się widocznie ktoś, kto za Judaszowe pieniądze gotów był zdradzić swych towarzyszy. Zaczyna się wzajemna nieufność członków wszystkich towarzystw młodzieży poznańskiej. Im ktoś w pracy gorliwszy, tem bardziej podejrzewa się go o chęć zakrycia nieczystych zamiarów.
Przykry ten i bardzo denerwujący stan trwa i w skautingu do roku 1913, Zdemaskowano wtedy skauta-szpiega, od którego dowiedziano się, w jaki sposób policja werbowała sobie chłopców polskich na szpiegów, płacąc im za każdorazową zdradę 3 do 15 marek, demoralizując w ten sposób młodzież (na chwałę sławionej wyższości kultury niemieckiej!).
W „Jednodniówce“ wydanej z okazji obchodu dziesięciolecia istnienia towarzystwa „Iskry“ (1903—1913) poświęcono również artykuł sprawie skautowej. W artykule tym, poruszając niemiłe zajścia z policją w lasach głuszyńskich na wiosnę 1913 r. pisze autor m. i. „Przed kilku tygodniami urządziło sobie grono młodzieży podobną wycieczkę skautową, a chcąc wypocząć po długiem bieganiu, zasiedli na polanie, gdzie uprzednio uzyskali pozwolenie przebywania. Wtem z poza w pobliżu znajdującego się kopca, wysuwa się osiem czarnych postaci z dwoma stróżami bezpieczeństwa na czele i nuż zabrali się do rewizji wycieczkowiczów, dopytując się o broń i o resztę „bandytów“, którzy rzekomo w pobliżu się gdzieś mieli skryć. Lecz spotkał ich zawód, bo ci (bandyci) się nie zjawili (bo ich nie było), a obecni żadnych wybuchowych przedmiotów i pism zdradzieckich nie mieli“.
Tak to policja rozpędzała wycieczki i ćwiczenia skautowe, wywołując tem wprost przeciwny skutek. Zamiast bowiem odstraszyć chłopców od urządzania wycieczek, na których się przygotowywali do przyszłej służby Ojczyzny, wszelkie przeszkody i starcia z policją przyczyniały się tylko do potęgowania w młodzieży pragnienia zrzucenia nienawistnego jarzma.
Prócz wycieczek śledziła policja, o czem niezawsze wiedzieliśmy, także wszelkie pogadanki i zebrania harcerskie w prywatnych mieszkaniach, jak to wynika z tajnych dokumentów policyjnych: „Całą czynność skautów poddano w sposób niepodpadający pilnej obserwacji, by móc w danym wypadku i w odpowiedniej chwili wkroczyć z powodu spiskowania“.
Dla ostrożności w razie jakichkolwiek konfliktów z policją przybierał każdy skaut jako pseudonim imię słowiańskie (np. Mścisław, Bojomir), prócz tego w wszystkich książkach administracyjnych pisano wyłącznie ołówkiem, by w razie niespodziewanej rewizji móc ważniejsze rzeczy wymazać.
Mimo tak niekorzystnych warunków praca postępowała raźno naprzód, a organizacja wzrastała z tygodnia na tydzień. Lecz niezadługo zaszedł nowy smutny wypadek. Oto druh Cezary Jindra — dotychczasowy kierownik drużyny „Piast”, — który był poddanym austrjackim został z powodu czynnego udziału w towarzystwach polskich, zwłaszcza w skaucie, wydalony z granic Rzeszy niemieckiej i odtransportowany do Austrji.
Kierownictwo drużyny „Piast“ polecono druhowi Winc. Wierzejewskiemu, dotychczasowemu zastępcy druha Jindry. Drużyna coraz bardziej się rozrastała, tak, iż w grudniu 1913 r. składała się z 12 pełnych zastępów, obejmujących około 120 druhów. Pierwszym plutonem kierował druh Skowroński Leonard, drugim druh Śniegocki Henryk, trzecim druh Skrzypczak. Powstała więc myśl utworzenia z każdego plutonu odrębnej drużyny, któreby się łączyły w hufiec „Piast“.
W tym celu zwołano 12 grudnia 1913 r. walne zebranie w Domu Katolickim, na którem za wspólną zgodą utworzono z dotychczasowej drużyny „Piast“ hufiec, a dotychczasowym plutonom, przeistaczając je w drużyny, nadano następujące nazwy: Pierwszy pluton zwał się odtąd „1 druż. hufca skautów „Piast“ im. Bolesława Chrobrego“, drugi pluton: „2 druż. h. skt. „Piast“ im. Kazimierza Wielkiego“, trzeci pluton: 3 druż. h. skt. „Piast“ im. Mieczysława I“.
Dotychczasowych plutonowych wybrano tajnem głosowaniem drużynowymi, a drużynowego druha W. Wierzejewskiego hufcowym.
Ważnym tym aktem wszedł hufiec „Piast“ na nową drogę rozwoju. Po dwumiesięcznej pracy powiększa się on o jedną jeszcze drużynę. Nowoutworzona drużyna im. Władysława Jagiełły (Żuław) przystępuje do hufca jako 4 drużyna. Ciągły napływ nowych członków spowodował rozrost niebywały, tak, iż w lipcu 1914, liczył hufiec „Piast“ 27 pełnych zastępów. Każdy zastęp zgromadzał się raz w tygodniu pomiędzy godziną ósmą a dziesiątą wiecz. w mieszkaniu jednego z członków na pogadankę; na pogadankach tych poznawano się z prawem skautowem, ćwiczono się w różnych sprawnościach skautowych, miewano odczyty o bohaterach narodowych i mężach zasłużonych dla naszej sprawy ojczystej. Tygodniowo odbywało się około 30 takich pogadanek w „Piaście”. Wycieczki urządzano w niedzielę i święta w zastępach przeważnie co tydzień, w drużynach raz na miesiąc, w hufcu raz na kwartał. Oprócz tego ćwiczono w osobnych oddziałach, składających się z sygnalistów, pionierów, ratowników i cyklistów. Dzięki ofiarności druhów zakupiono własnemi funduszami nietylko wielką ilość przyborów skautowych, ale wyrosły jakby z pod ziemi bibljoteki w poszczególnych drużynach. Środki na pokrycie wydatków zdobywano bądź to dzięki ofiarności członków, bądź to gremjalnem zarobkowaniem. Jednym ze stałych dochodów była sprzedaż pocztówek skautowych, które po raz pierwszy rozeszły się w tysiącach pod zaborem pruskim popularyzując ruch harcerski.
Idea harcerska zdobywała sobie tymczasem coraz większe grono zwolenników. Nie poprzestano na szerzeniu ruchu w Poznaniu samym, gdzie 28 marca 1914 roku tworzy druh Józef Ratajczak z kółka skautowego przy Tow. Terminatorów samodzielną drużynę imienia Henryka Dąbrowskiego, lecz starano się przeszczepić ruch harcerski i na Księstwo. Za staraniem poznańskich drużyn powstają też liczne drużyny skautowe na prowincji, a ziarno pracy harcerskiej przyjmuje się nawet w dalekiej obczyźnie w Westfalji i Berlinie. Pierwszy przegląd hufca „Piast”, na łąkach pana Mankiewicza nad Wartą okazał sprawność drużyn, taksamo pierwszy zlot hufca w Głuszynie 1.  6.  14. pozostawił w duszach uczestników niczem niezatarte wspomnienie.
W przeddzień wybuchu wielkiej wojny światowej skauting polski pod zaborem pruskim zapowiadał wspaniały rozkwit dzięki stałemu napływowi młodzieży do drużyn.
Wybuch wojny zahamował na pewien czas rozwój ruchu, nie zdołał go jednak zniszczyć. Niewielu mieliśmy wypróbowanych pracownków harcerskich, lecz i ci musieli iść w pole, by walczyć nie o swoją sprawę, lecz o byt i wielkość państwa nam wrogiego; pozostali, mozoląc się ponad siły i wychowując sobie następców, również wraz z nimi po niedługim czasie opuścili drogą pracę i poszli po śmierć lub kalectwo.
Ci, którzy ocaleli po krótkim czasie pierwszego zastoju zabrali się z nowym zapałem do pracy. Własnym pomysłem urządzono w piwnicach lub na strychach izby skautowe, które miały ogniskować życie drużyn, przeprowadzono egzaminy, spajano silniej rozluźnione ogniwa. Główną uwagę zwrócono na samowychowanie młodzieży. A właśnie w czasie wojennym silniej odczuwano potrzebę oddziaływania wychowawczego na młodzież, gdyż w rodzinach brak ojców, powołanych w szeregi armji ujemnie wpływał na młodzież. Coraz częściej jednak dochodziło do konfliktów z policją. Gdziekolwiek się garść skautów zebrała celem udania się na ćwiczenia czy wycieczkę, już zjawiał się urzędnik kryminalny, zapisywał ich i rozpędzał w brutalny nieraz sposób. To spowodowało komendę skautową do zwrócenia się z zażaleniem do radcy policyjnego Goehrke'go. W bardzo uprzejmej konferencji polecił p. radca Goehrke, aby komenda skautowa stawiła wniosek o udzielenie zezwolenia na odbywanie wycieczek i zebrań w domach prywatnych, by móc wpływać w myśl przepisów skautowych na młodzież. Powołując się na rozmowę z p. Goehrkiem komendy skautowe hufców „Piast” i „Zorza”[1] wysłały oddzielnie 11 marca 1915 r. podobny wniosek do prezydjum policji. Przez dwa miesiące trwały ustawiczne konferencje. Ostatecznie w dniu 20 maja zaproponował p. Goehrke organizacjom skautowym podporządkowanie się niemieckiemu „Ostverbandowi Jungwehry”, powołując się na ustęp z rozporządzenia ministerjalnego z dnia 14. 9. 1914., regulujący sprawę przygotowania fizycznego (wojskowego) młodzieży. Oczywiście propozycję prezydjum policji odrzuciły komendy skautowe, nie mogąc się zgodzić na utratę samodzielności organizacyjnej. To też już 27 maja otrzymano pisemny zakaz dalszej działalności.

Król. Prez. Policji
2021/15. III.

Poznań, dnia 27 maja 1915.

W odpowiedzi na wniosek z 11. III. 1915,

Skoro kierowany przez Pana związek skautowy odmówił połączenia się z organizacją, stworzoną w Poznaniu na czas stanu wojennego celem przysposobienia wojskowego młodzieży, nie mogę udzielić Panu żądanego zezwolenia. Niema żadnej poręki i rękojmi, że czynność Pańskiego związku aczkolwiek skierowana ku przysposobieniu wojskowemu młodzieży, przy braku biegłego kierownictwa i przy silnym akcentowaniu i uprzywilejowaniu dalszych wiadomych celów organizacji skautowej, nie będzie w sprzeczności z usiłowaniami, wcielanemi w „Jugendwehrze“ i wytycznemi ustalonemi dla przyspobienia wojskowego młodzieży.
Na przepisy karne o spiskach, z którymi został Pan już ustnie zaznajomiony, zwracam Panu jeszcze raz specjalną uwagę.
v. d. Knesebeck.
Königl. Polizeipräsidium
2021/15. III.

Posen, den 27. Mai 1915.
Auf den Antrag vom 11. III. 1915.


Nachdem die von Ihnen geleitete Skautvereinigung es abgelehnt hat, sich der für die militärische Vorbereitung der Jugend während des mobilen Zustandes in Posen geschaffenen Organisation anzugliedern, vermag ich Ihnen die nachgesuchte Genehmigung nicht zu erteilen. Es mangelt an jeder Bürgschaft und Gewähr dafür, dass die Tätigkeit Ihrer Vereinigung, wenngleich sie auch auf eine militärische Vorbereitung der Jugend gerichtet ist, bei dem Fehlen sachkundiger Leitung und bei der starken Betonung und Bevorzugung der weiteren bekannten Ziele der Skautorganisation nicht den sich in der Jugendwehr verkörpernden Bestrebungen sowie den aufgestellten Richtlinien für die militärische Vorbildung der Jugend zuwiderlaufen würde.
Auf die strafrechtlichen Bestimmungen über die Geheimbünde, mit denen Sie schon mündlich bekannt gemacht worden sind, weise ich Sie noch besonders hin.
v. d. Knesebeck.

Wskutek powyższego zakazu zawieszono oficjalnie pracę skautową w Poznaniu. Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/20 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/21 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/22 z młodzieży pozaszkolnej, rzemieślniczej i robotniczej, podjęło się Grono Nauczycielskie pracy oświatowej w drużynach, organizując kółka naukowe, w których członkowie Grona Nauczycielskiego, rekrutujący się z towarzystw „Iskra” i „Ogniwo” oraz z doproszonych osób z obywatelstwa udzielali lekcyj pisowni, gramatyki i historji polskiej. O wydajności pracy Grona Nauczycielskiego świadczy 16 dobrze prosperujących w listopadzie kółek naukowych, w których kształcono 107 skautów. Wzrastająca ustawicznie pod koniec roku 1916 liczba zgłaszających się druhów powoduje M.K.S. do zaproszenia do współpracy żeńskich sił nauczycielskich z powodu ubytku nauczycieli, powołanych do służby wojskowej.
Badanie lekarskie, któremu poddano w lipcu i sierpniu 1916 r. prawie wszystkich skautów wykazało na ogół dobry stan zdrowia. U niewielu zauważono skutki mieszkań niehigjenicznych, zaniedbania fizycznego w okresie dziecięcym (skaza wysiękowa, zołzy). Nieodpowiednie ławki szkolne pozostawiły skrzywienia kręgosłupa. Zaobserwowano, że praca zawodowa zniekształcała budowę ciała i wytwarzała skłonność do zachorzeń, n.p. u piekarzy skrzywienie nóg, płaskonóg itd. Stąd też dążeniem skautingu było usunięcie wymienionych niedomagań — tak drogą uświadamiania za pomocą wykładów jak i fizycznego wychowania na zdrowych obywateli.
Na życie religijne zwracano też baczną uwagę, dowodem czego częsty wspólny udział w nabożeństwach i przystępowanie do Sakramentów Św. „Administracja M. K. S.” (B. Szeffer, E. Węcławski) załatwiała wszelkie bieżące sprawy i czuwała nad ujednoliceniem gospodarki.
Dotychczasowe kierownictwo pracy harcerskiej spoczywało wyłącznie na barkach młodzieży. M. K. S. wychodząc z założenia, że nie można prowadzić pracy wychowawczej bez współdziałania starszego społeczeństwa zjednała sobie nasamprzód do współpracy ks. W. Adamskiego, p. Dr. Meissnera i p. Zeylanda. Celem zapoznania i zainteresowania społeczeństwa ruchem skautowym wydaje komenda skautowa w listopadzie 1916 r. broszurkę p. t. „Zadania wobec skautostwa naszego” w której domaga się gorąco zaufania i współdziałania społeczeństwa. Wkrótce potem, bo już z początkiem grudnia przystępuje się do zorganizowania „Komitetu Obywatelskiego”, w skład którego wchodzą: pp. mec. Bernard Chrzanowski (przewodniczący), ks. kan. Łukomski (zastępca), Dr. J. Kostrzewski (sekretarz), Cz. Kędzierski, poseł Nowicki, Br. Śniegocki, radny m. Krauze, K. Brownsford, ks. W. Adamski, J. Zeyland, Dr. Meissner, Drowa Stasińska, Drowa Żniniewiczówna.
Do czasu wybuchu wojny zasilały ruch skautowy pisma i podręczniki, wydawane przez galicyjską komendę skautową. Zawierucha wojenna przytłumiła te główne centra, ożywiające ruch skautowy całej Polski. Brak wszelkich wskazówek, dotyczących pracy skautowej skłonił „M. K. S.” do wydawania własnego pisemka „Ruchu Skautowego”. Władze niemieckie zezwoliły na wydanie pierwszego numeru, który wyszedł z datą 1. 12. 16., dalszego natomiast wydawnictwa zabroniła generalna komendantura po porozumieniu się z Ministerstwami Spraw Wewnętrznych i Wojskowych w Berlinie pismem swem z dnia 30. 1. 1917 r.
Z prowincją utrzymywało kontakt biuro informacyjne przy M. K. S. z ś. p. druhem Bogdanem Szefferem na czele. Na zjeździe drużynowych w dniu 3. grudnia 1916 r. zwołanem bez porozumienia się z M. K. S. przez druha Carowa z Inowrocławia przy współudziale kilku pracowników z towarzystw młodzieży polsko-katolickiej i sfer duchownych, celem stworzenia związku całego harcerstwa wielkopolskiego, przechodzi wbrew zamysłom inicjatorów wniosek M. K. S., uznający „Główną Kwaterę Skautową na rzeszę niemiecką” za najwyższą władzę skautową na terenie Rzeszy. Wspólnie obchodzone uroczystości narodowe, rocznice powstań itd. zacieśniają wśród harcerstwa poznańskiego więzy braterstwa skautowego. Z wspólnych urządzeń wymienić należy: 16. 4. 16 przyjęcie wspólnej komunji św. wielkanocnej, obchód 3. Maja w Kątnikach przy udziale zaproszonych gości, sprzyjających ruchowi skautowemu. Zlot na Zielone Świątki 1916 roku zgromadził w Wierzenicy osiem drużyn poznańskich, dalej drużyny: z Gniezna, Inowrocławia, Środy, Śremu, Kościana, Czempinia i liczne reprezentacje drużyn z dalszych okolic Księstwa (razem około 400 skautów). By utrwalić miłe wspomnienia z zlotu wydano „Pamiętnik wycieczki skautów wielkopolskich”, jest to pierwsza drukowana garść wrażeń z życia skautostwa pod zaborem pruskim. Podchody „o życie harcerzy miasta Poznania” urządzono we wrześniu na terenie 30 km przy współudziale druhen. Czwartą rocznicę powstania skautingu poznańskiego obchodzono w ramach poszczególnych drużyn w połączeniu z „listopadówką”, wspólnie natomiast przystąpili wszyscy skauci 22. października do Komunji św.; po nabożeństwie rozdano odezwę, wydaną z okazji rocznicy przez M. K. S. W zorganizowaniu „dnia wstrzemięźliwości” wzięli wybitny udział skauci, stąd też znalazł się w „Jednodniówce” artykuł K. Syllera „Czuwaj harcerzu!”. W uroczystem nabożeństwie żałobnem za spokój duszy ś. p. Henryka Sienkiewicza utrzymują skauci porządek jako straż honorowa. Od stycznia 1917 r. posiada komenda skautowa własne biuro przy W. Garbarach 53, każda drużyna posiadała wtedy własne mieszkanie, składające się z jednej lub dwóch izb, w których ogniskowało się życie drużyny. Wierni swemu zadaniu budzenia ducha narodowego i potęgowania go wśród szerokich mas, pomagali harcerze chętnie wszystkim towarzystwom i cechom w urządzaniu obchodów narodowych. Niema odtąd żadnej rocznicy, żadnego przeciwdziałania niemieckim zakusom germanizacji społeczeństwa polskiego, w którychby skauci wybitnego (częstokroć powodującego) nie brali udziału.
W procesji Bożego Ciała w r. 1917, postępowali skauci w najbliższem otoczeniu Ks. Arcybiskupa. Wtedy to poraz pierwszy rozwinęli swój sztandar z białym orłem na czerwonem polu, a tłum, rozentuzjazmowany widokiem zabronionego przez Prusaków godła narodowego śpiewał w uniesieniu zaintonowany przez skautów hym narodowy: „Boże coś Polskę!” I płynęła ku niebiosom pokorna prośba kilkunastotysiącznego tłumu o zmiłowanie nad gnębionym ludem, a w serca śpiewających wstąpiła otucha i wiara, że Ojczyznę wolną dać raczy nam Pan. Działo to się pod okiem przepotężnej jeszcze wówczas władzy niemieckiej, gdy samo śpiewanie zabronionych pieśni patrjotycznych było powodem Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/26 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/27 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/28 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/29 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/30 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/31 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/32 „Kurjer Poznański” w nr. 115. pod datą 22. 5. tak pisze:
„Daremnie pragnęlibyśmy zrozumieć pobudki takiego kroku władzy wojskowej, który oznacza powrót do dokuczliwych praktyk systemu pruskiego z czasów przedwojennych. Pogodziliśmy się już z tem, że nadzieje na urzeczywistnienie nowej orjentacji w polityce względem Polaków okazały się płonnemi. Z goryczą w sercu, ale z spokojną ufnością we własne siły pojęliśmy to, że krwawe ofiary, poniesione przez wojaków polskich za wielkość i bezpieczeństwo Niemiec płaci się nam podtrzymaniem polityki antypolskiej pod hasłem „ochrony niemczyzny”. Ale czemu na domiar wszystkiego mamy być jeszcze narażeni na ciosy, rozbijające nasz wysiłek organizacyjny w dziedzinie wychowania młodzieży, tego nie potrafimy nigdy zrozumieć. Społeczeństwo polskie ukochało te szare drużyny skautowe i z serdeczną życzliwością patrzało na krzewiący się zdrowy ruch wśród młodego pokolenia, na budzenie ducha dzielności, rycerskości i umiłowania ideałów. W sprawnych i karnych zastępach skautowych widzieliśmy doskonałą szkołę obywatelską dla młodzieży, widzieliśmy źródło moralnego zdrowia i hartu woli. Kto z troską w sercu śledzi dzisiejsze warunkami wojny spowodowane rozpasanie moralne w pewnych kołach młodzieży — a znają je i Niemcy u siebie w zastraszający sposób — ten odczuwał ruch skautowy wprost jako dobrodziejstwo, jako nieoceniony środek ochronny przeciwko demoralizacji bruku wielkomiejskiego. A wobec tego — pomijając już wszystko inne — pytamy, czy leży chociażby w interesie państwa zrywanie tak skutecznej tamy moralności, czy władze wolą, aby młodzież wałęsała się po ulicach zamiast wśród pól i lasów ćwiczyć ciało i ducha w myśl idealnych zasad skautowych?
Ale słyszymy, że skautów rozwiązano w interesie „publicznego bezpieczeństwa”. Nie słyszeliśmy coprawda o tem, aby skauci mieli się przyczyniać do wywołania zaburzeń, rozruchów lub czegoś podobnego. Skaut się składa z młodzieży zapalnej i gorącego serca. Ale w ciągu szeregu lat istnienia skautów mamy w pamięci zaledwie kilka sporadycznych wypadków zamieszania tych młodzieńców w jakieś zajścia publiczne, zresztą doprawdy żadną miarą nie groźne dla porządku publicznego. Czy dlatego rozwiązuje się całą organizację, której komenda zresztą zawsze wszelkie wybryki jednostek potępiała? O ile nam wiadomo podlega Skaut od dłuższego czasu już opiece starszych i poważanych obywateli. Tutaj zawsze była droga do porozumienia otwartą, gdyby u władz istniało zrozumienie stosunków i poszanowanie dla rzetelnej pracy organizacyjno-wychowawczej. Ale Skaut był polskim z ducha i czynów i to wystarczyło, żeby mu nadać charakter niebezpieczny dla państwa!”
„Prawda” nr. 115 zauważa: „Jakie uczucie wywoła rozwiązanie organizacyj skautowych wśród dotkniętych nietylko, ale i wśród społeczeństwa polskiego o tem niema dwóch zdań. Zadowolony będzie chyba hakatystyczny „Posener Tageblatt”, aleć właśnie na jego zadowoleniu rządowi zależeć nie może, ani komenderującemu generałowi zależeć nie powinno, bo „Pos. Tagebl.” i jego zwolennicy nie stanowią większości mieszkańców dzielnicy naszej polskiej, ani nawet większości wśród jej obywateli niemieckich. Społeczeństwo polskie odczuje dotkliwie ten nowy cios, — po zakazie urządzenia obchodów w setną rocznicę śmierci Henryka Dąbrowskiego. Ponownie radzimy do upomnienia się o nasze równouprawnienie u władz najwyższych, a nawet wyżej. Sytuacja nasza polityczna powinna się była wyjaśnić już dawniej — za tem zawsze przemawialiśmy i dziś ponownie to podnosimy. Nasza reprezentacja parlamentarna powinna poczynić kroki odpowiednie.”
„Dziennik Kujawski” tak pisze: „Obecnie droga oddziaływania społeczeństwa na młodzież podcięta. Gorycz osiada w sercach młodzieży, brak zrozumienia w kołach starszego społeczeństwa. I choć nie wątpimy, że spokojne społeczeństwo nasze — i starsze i młodsze — zahartowane w uderzeniach na siebie — i nowy przyjmie zakaz, tak z drugiej strony zdaniem naszem stawka o przyszłość moralną i fizyczną naszej młodzieży zawielka, by powołane czynniki w społeczeństwie naszem — a więc posłowie w pierwszej linji — sprawę tę wzięły w swe ręce i wykazawszy wszechstronną szkodliwość zakazu, starały się o jego cofnięcie.”
Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/35 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/36 Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/37 niemieckich przy równoczesnem zabezpieczeniu ich od szkód, wyrządzanych przez nie. Towarzystwem, które pod tym względem najbardziej się sprawie przyczyniło, jest bezwątpienia Towarzystwo Tomasza Zana (T. T. Z.), istniejące przy każdem nieomal gimnazjum w zaborze pruskim. Poznański skauting gimnazjalny zawdzięcza T. T. .Z.- e - towi także swe powstanie.
Było to właśnie przed rozpoczęciem wakacyj wielkich w 1912 roku, gdy zorganizowano pierwsze wycieczki skautowe wśród młodzieży gimnazjalnej Poznania. Wielkie wakacje 1912 r. zamierzano spędzić pod hasłem poznania swego kraju ojczystego przez wycieczki piesze, wychodząc z słusznego założenia, że niemożna poznać kraju i jego mieszkańców z książek tylko, lub z okna szybkomknącego pociągu.
Głównymi pionierami ruchu harcerskiego byli koledzy Pniewski, Dabiński, Strehl, Łakiński Józef, z których dwaj ostatni brali udział w kursie w Skolem, urządzonym przez komendę skauta galicyjskiego celem rozszerzenia ruchu. Ćwiczenia skautowe odbywano na Malcie, wycieczki całodzienne wzgl. nocne urządzano do lasów głuszyńskich lub bolechowskich. Należało wówczas do skautingu około dwudziestu filomatów. Kol. Dabiński utrzymywał kontakt z Główną Kwaterą Skautową we Lwowie, skąd też sprowadzał dla skautów poznańskich czasopismo „Skaut”. O poparcie w społeczeństwie poznańskiem starał się ś. p. dr. Ksawery Zakrzewski, duchowy kierownik ruchu skautowego w Poznańskiem. Za jego też pośrednictwem komunikowano się z drużynami zawodowo pracującemi, mimo, że ścisłej współpracy pomiędzy skautingiem gimnazjalnym a pozaszkolnym być nie mogło z powodu ściśle przestrzeganej tajności organizacji. Większa wycieczka do Głuszyny zebrała około trzydziestu skautów gimnazjów z Poznania, Śremu, Nakła i Leszna. Chociaż drużyna skautowa, nieznano bowiem jeszcze specjalnej nazwy dla drużyny jak i zastępów, liczyła w roku 1914, tylko dwudziestu harcerzy po przyrzeczeniu (filomatów), prowadziła jednak pracę przygotowawczą na terenie filaretów, rekrutujących się przeważnie z tercyj. Każdy filaret obowiązkowo uczęszczał co sobotę na ćwiczenia w Szelągu nad Wartą, w których przeciętnie brało udział około trzydziestu filaretów. Poza ćwiczeniami i podchodami wygłaszał tam kol. Stefan Witkowski gawędy na podstawie książki „Harce młodzieży polskiej”.
W roku 1914 zorganizowało T. T. Z. wycieczkę do Krakowa. W czasie dwutygodniowego pobytu w Krakowie odbywano ćwiczenia skautowe na błoniach krakowskich codziennie przedpołudniem. Po ukończeniu wycieczki zgłosiło się trzynastu kolegów z gimnazjów Wielkopolski na kurs wojskowy do Nowego Sącza, skąd wrócili już po zarządzeniu mobilizacji. Ponieważ skauting gimnazjalny ściśle był organizacyjnie złączony z T. T. Z.-etem, uległ temu samemu przeznaczeniu co T. T. Z. Z chwilą wybuchu wojny kolega St. Gr. jako członek ówczesnego zarządu zwołał w czasie nieobecności w Poznaniu reszty zarządu jak i większości członków, kilku przebywających w Poznaniu kolegów i uznał T. T. Z. za rozwiązany. Wobec tego i skauting przestał istnieć. Powoli dopiero, w miarę jak koledzy zaczęli się znowu zjawiać na gruncie poznańskim, zaczęto myśleć o tem, by powołać T. T. Z. na nowo do życia. Jednakowoż do roku 1915 nie było żadnej ciągłości w pracy, gdyż zarządy co pewien czas się zmieniały z powodu ciągłych zawezwań do wojska. Wreszcie zostaje w roku 1915. prezesem filaretów kolega Musialski. Na pogadance filaretów, zwołanej przez kol. M. w celu kontynuowania pracy skautowej polecono zorganizowanie na nowo ruchu harcerskiego kol. Cz. Garsteckiemu, który należał swego czasu do skautów kol. Dabińskiego. Odtąd datuje się początek harcerstwa gimnazjalnego, które przetrwało bez dłuższych przerw do czasów dzisiejszych.
Ze względu na brak kierowników harcerskich ograniczono się nasamprzód do stworzenia jednego zastępu, który miał dostarczyć kierowników przyszłym zastępom. Zgłosiło się też wkrótce około czterdziestu filaretów do pracy skautowej. Ćwiczenia przerabiano wpierw tylko teoretycznie, koncentrując całość w pierwszym zastępie, t. z. zastępie dwunastki. Wkrótce jednak wyruszono za mury miasta, dążąc do Lusówka, Swadzimia lub Bolechowa z wycieczką jedno- lub kilkudniową względnie nocną. W urządzaniu wycieczek Strona:PL Harcerstwo poznańskie w pierwszem dziesięcioleciu M. Lissowski.pdf/40 Jeśli jednak musiano zachowywać wielką ostrożność w urządzaniu pogadanek w mieszkaniach prywatnych (schodzono się i wychodzono najwyżej po dwóch), to tembardziej należało jej pilnie przestrzegać na wycieczkach. Nierzadko więc wyruszali skauci na wycieczkę w ubraniu cywilnem z małym kartonikiem w ręku lub plecakiem, w którym znajdował się mundurek, przywdziewany dopiero w lesie. Tak samo, gdy wyruszał większy oddział, dzielono się na mniejsze grupy, napozór się nieznające, które oddzielnemi drogami bądź koleją bądź też pieszo zdążały do wyznaczonego miejsca obozu. Tak więc zbierała się brać harcerska często w lasach głuszyńskich i puszczykowskich, znajdujących się pod zarządem p. Pacyńskiego oraz w lasach bolechowskich p. Szułdrzyńskiego, gdzie wolna od śledzącego ją ustawicznie oka policji i pruskich profesorów obozowała po kilka i kilkanaście dni, hartując się do przyszłych swych zadań.
W roku 1916 składał zastęp dwunastki przyrzeczenie harcerskie na ręce kierownika. Dotychczas należeli do szeregów skautowych przeważnie tylko filareci. Powoli jednak z powodu często urządzanych wycieczek, sobótek nad jeziorem Góreckim w Trzebawiu, przyłączać się zaczęli do nich i filomaci. Pomogło to o tyle pracy skautowej, że byli wśród nich koledzy starsi, którzy mogli w krótkim względnie czasie objąć kierownictwo zastępów czy też plutonów. Niestety nieliczni tylko wytrwali i pozostali wierniu prawu skautowemu, m. i. kol. Kalkstein i Chrzanowski, którzy później wybitniejsze zajęli miejsce w ruchu skautowym.
W końcu r. 1916 po raz pierwszy skomunikowano się bezpośrednio z komendantem drużyn miejscowych druhem Śniegockim, który często był drużynie gimnazjalnej pomocny jak i druhowie E. Węcławski, Piechocki i in. Odtąd też uczestniczy drużyna gimnazjalna w zlotach drużyn zawodowo pracujących w Zielone Świątki. Na wiosnę 1917 r. obrano patronem drużyny Romualda Traugutta, dyktatora powstania 63-go roku. Wtedy też ustalono zasadniczą organizację drużyny, która bez głębszych zmian przetrwała do jesieni 1918 r. Drużynowym był w tym czasie druh Czesław Garstecki. Drużyna liczyła cztery plutony, każdy pluton dwa zastępy. Wpływ harcerzy w T. T. Z. był wówczas bardzo silny. Większość członków zarządu należała do drużyny skautowej. Mimo to jednak oni sami, uznając, że najważniejszą u Polaków, pozbawionych szkoły polskiej była znajomość mowy, historji i literatury polskiej, wysuwali i przestrzegali zasady, że tylko dobrze uczący się w kółkach języka polskiego ma prawo należeć do drużyny, co znacznie podnosiło znaczenie drużyny i jej wartość.
Kilka faktów z kroniki skautingu gimnazjalnego to: dwutygodniowa wycieczka nad morze polskie w r, 1917 (8 uczestników), a tygodniowa w r. 1918 (20 uczestników), W lecie 1918 r, odbył się staraniem drużynowych drużyn gimnazjalnych z Poznania, Śremu i Inowrocławia kilkudniowy kurs harcerski w Leśniewie (pow, Gniezno), na który przybył ks. kan. Prądzyński, który się w tym czasie żywo zainteresował harcerstwem. Kierownictwo drużyny Traugutta kolejno przeszło w ręce kol. Kalksteina a następnie W. Chrzanowskiego. Począwszy od wybuchu rewolucji listopadowej datuje się nowy okres życia drużyny. Przestano się kryć przed władzami szkolnemi, ochotników werbowano już półjawnie, to też liczba harcerzy znacznie wzrosła i wynosiła w grudniu około 150. Uznając, że liczebność hamuje normalny rozwój drużyny, utworzono przy poszczególnych gimnazjach poznańskich samodzielne drużyny. Następuje wkrótce zupełne ujawnienie skautingu gimnazjalnego. Przemarsze z ćwiczeń przez miasto z śpiewem, oficjalny udział w obchodzie listopadowym, urządzonym przez okręg poznański na Miasteczku. Drużynowi gimnazjalni wchodzą w skład poznańskiej Rady Drużynowych, uzależniając formalnie swe drużyny od Komendy Okręgu, tak, że w czasie powstania jest już ścisłe współdziałanie z drużynami zawodowo pracującemi. Odtąd dzieje harcerstwa gimnazjalnego nie różnią się od losów innych drużyn, stanowiących miejscowe harcerstwo.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Marjan Lissowski.
  1. Do „Zorzy” należały drużyny: Leszek Biały, Leszek Czarny, Stefan Czarnecki i Tadeusz Kościuszko.