Encyklopedyja powszechna (1859)/Andrzej Wigunt

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Bartoszewicz
Tytuł Encyklopedyja powszechna
Tom Tom I
Rozdział Andrzej Wigunt
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1859
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Andrzej, Wigunt, Wingolt, jak go piszą kroniki, syn Olgierda i pierwszej jego żony Julijanny księżniczki witebskiej, brat starszy przyrodni Jagiełły. Ochrzcił się podobno na obrządek grecki w Pskowie; kroniki ruskie wiedzą nawet datę kiedy to było, mówią albowiem że w r. 1342, ale w każdym razie data jest za prędką, tak przynajmniej sądzi Naruszewicz: Olgierd wtenczas zdobył Psków, gdy zaś mieszczanie prosili go, żeby został u nich i przyjął wiarę chrześcijańską, książę dał im za siebie syna Andrzeja, który wszelako pozostawiwszy namiestnika, zaraz pośpieszył za ojcem do Litwy. Namiestnikiem tym był wielmoża kniaziowskiego rodu Juryj Witowtowicz, mąż dzielny i pobożny chrześcijanin. Ale kiedy poległ pod murami Izborska w czasie nagłego napadu Niemców, naród go płakał i w sobornej cerkwi pochował, mimo to zerwał wszelkie stosunki z Litwą. Było to w r. 1349. Pyszni zdobyciem twierdzy niemieckiej nad brzegami Narwy, posłali Pskowianie do księcia z uwiadomieniem: „nie chciałeś sam rządzić nami, więc teraz nie potrzebujemy ani twoich namiestników, ani ciebie.“ Zaczęły się tedy kroki nieprzyjacielskie, bez wojny. Olgierd zatrzymywał kupców pskowskich i tamował im handel; Andrzej, który podówczas panował w Połocku, pustoszył na pograniczu wioski nad rzeką Wielką, nazywając Pskowian wiarołomcami i zdrajcami. Wojna podjazdowa trwała długo. Za rozboje księcia mścił się dzielnie Ostali przezwany Izborskim. W r. 1359 kiedy Olgierd zdobywał Smoleńsk, Andrzej jednocześnie uderzył na Rzew i zostawił tam swojego namiestnika, Olgierd przyjeżdżał oglądać Rzew w roku 1350. W tej znowu stronie wiązały się boje i Andrzej czuwał ciągle, żeby się dalej mógł w księstwa Rurykowiczów posuwać. Nieraz też Olgierd posyłał go wraz z innemi litewskiemi książęty, Kiejstutem, Witoldem na ziemie moskiewskie (1372 r.). Umierając wyznaczył ojciec na udział księciu temu Trubczewsk i podobno Połock, ale nieufając Jagielle, Andrzej schronił się ucieczką do Pskowa, potem zaś pobiegł do Moskwy na służbę do W. K. Dymitra Iwanowicza i przysiągł mu na wierność. Dymitr użył go też zaraz w wojnie przeciwko Litwie, i z bratem swoim posłał na oblężenie i zdobywanie Staroduba i Trubczewska. Obadwa te miasta poddały się, ale uległy rabunkowi. W Trubczewsku rządził wtenczas brat Andrzeja Dymitr Olgierdowicz (ob.), który z nienawiści ku Jagielle spotkał wojska moskiewskie z radością i otrzymał w udział Perejasław Zaleski. Obadwaj bracia mieli udział w wyprawie na Mamaja, która się zakończyła klęską na polu Kulikowem; dowodzili tam drużyną połocką i brańską (1380 roku). Różne są podania kronik ruskich o udziale książąt litewskich w tej wyprawie; jedne mówią że połączyli się z Dymitrem już blizko Donu na Berezie; drugie podają przesadzając oczywiście, że drużyna ich do 40,000 ludzi wynosiła, Nikonowski latopis podaje nawet korrespondencyję książąt pomiędzy sobą, gdy się zbierali jeszcze na wyprawę. Nad Donem kiedy szła rzecz o to, czy się przeprawiać za rzekę, Olgierdowicze utrzymywali, że trzeba, bo to samo wstrzyma od ucieczki bojaźliwych. Przywodzili stosowne przykłady z dziejów o bitwach Jarosława Mądrego i Alexandra Newskiego. Przeprawiło się tedy wojsko, Olgierdowicze stanęli w pośrodku. Znowu pełno w ruskich latopisach szczegółów o nich; widać, że i książę moskiewski wysoko cenił ich pomoc. Ale znudziło się Andrzejowi na wygnaniu, chociaż sam sobie był winien. Po siedmiu latach tułaczki, zniósł się z Krzyżakami inflanckiemi i prosił żeby mu dali pomoc do odzyskania Połocka; obiecywał wziąć księztwo od zakonu prawem lennem, służyć mistrzowi z poddańską uległością z dziećmi i następcami następców swoich. Zrobił nawet zapis ksieztwa połockiego aktem w Niedryszach, dnia 9 Października 1385 roku. W zapisie tym darował zakonowi to czego nie posiadał, co przez własną dla rodzeństwa nieżyczliwość dawno stracił. W liście, który wtenczas pisał do Wielkiego Mistrza, nazywał go ojcem i przyjacielem ukochanym. Zakonnicy Krzyżacy oczywiście zapis przyjęli z wielką radością. Wtenczas kiedy Jagiełło wyjechał na ślub z Jadwigą, chmara krzyżacka zwaliła się na Litwę, opuszczoną przez książąt, Niemcy szli w dwóch oddziałach od Dźwiny. trzeci pod wodzą Andrzeja wkroczył z innej strony, składali go zaś Rusini zaciągnięci ze smoleńskich i połockich włości. Liczył książę na przychylność w ogóle Rusi, którą ku sobie pociągał jednością wiary, i na tej nadziei opierając się, nie szedł już na odzyskanie ksieztwa, ale bunt rozwijał, twierdząc, że Jagiełło stracił prawo swoje panowania, gdy przyjął wiarę katolicką i że nikt ulegać mu niepowinien ani nawet bracia jego, ale wszyscy mają uznać sobie za pana prawowiernego księcia, zaczem się Andrzej sam nastręczał ze swoją ochotą. Krzyżacy nie wstydzili się rozwijać bunt przeciw katolickiemu królowi. Nadzieje zawiodły jednakże; Rusini Krzyżaków, i zdrajcę księcia, przyjęli wojną. Chmara oblegała Łukomlę, która długo wstrzymywała nacisk nieprzyjaciół. Gwałtownym szturmem z drabinami i z ogniem wzięli wreszcie zamek mocą, chociaż wielu Niemców kołami i kamieniami pobitych w koło blanków poległo. Andrzej został się w Łukomli ze swojém rycerstwem, a potém Krzyżacy uderzyli na Połock, zmusili do tego tameczną Ruś, że zamek, miasto i księztwo poddali Andrzejowi, który też rychło za ich pomocą opanował Dryssę, Druję i nie małą część Rusi. Jednocześnie żeby Jagiełłę do szczętu znękać, za pod-mową księcia, Świętosław smoleński teść Witolda wkroczył do Litwy, zabierał zamki, Witebsk, Orszę i mordował jak Neron. Trwało to szczęście krzyżackie blisko miesiąc. Posunęli się już z Rusi ku Litwie i szli na Oszmianę; zrażało ich niepowodzenie, że wszystko orężem musieli zdobywać, wreszcie zwrócili się ku Dźwinie ze zdobyczą. A król tymczasem pchnął do Litwy Skirgiełłę i Witolda, którzy już o środopościu ze Żmudzią, z Litwą i z Polakami dążyli naprzeciw Krzyżakom; obadwaj mistrzowie inflancki i pruski tém bardziej cofać się zaczęli i zostawili Andrzeja na łaskę losu. Książęta oblegli Łukomlę i zdobyli ją wysiekłszy rycerstwo niemieckie i ruskie buntowniki, innych powiązali, rozproszyli i Łukomlę swojemi osadzili. Potém pod Mścisławiem rozbili Świętosława, który poległ. Ztąd do Połocka szli i dobywszy łatwo miasta „swawolnych i tych którzy byli przyczyną wojny i zdrady” mieczem na gardle i na majętności skarali. Rychło uspokoili Ruś całą. Andrzej dostał się do niewoli i odesłany do Polski, skazany był przez króla na dożywotnie więzienie, które odsiadywał w Chęcinach, w ciemnej wieży, ale tylko przez trzy lata. Skirgiełło albowiem i Włodzimierz bracia rodzeni, a Witold i Fedor stryjeczni, dali za niego porękę królowi i wtedy był wypuszczony na wolność. Jest o tém tranzakcyja datowana w Dolatyczach z r. 1394 (we środę po niedzieli Circumdederunt). Król wtedy w odzież zaopatrzył księcia, jak o tém przekonywają rachunki podskarbich (Życie domowe Jadwigi i Jagiełły str. 46 — 47). Sprawił mu suknię codzienną z szarego sukna i drugą z bruxelskiego, płaszcz, pokrycie do wozu, żupan atłasowy, żupan z parcianki, nabiodrki, siodła, strzemiona, popręgi, brzuszki z wiewiórek na podszycie sukni, płótno na prześcieradła, ręczniki i obrusy, tłumoczek i t. d., był tedy to cały posag udzielnego księcia. Widać pozwalano mu wtedy przejeżdżać się, był albowiem książę w Krakowie wtedy zapewne raz pierwszy, w Korczynie, Wiślicy: podejmowano go wszędzie ze skarbu. Książęta bracia zjeżdżali się witać,,Andrzejka,“ tak go rachunki urzędowe nazywają; przy Andrzejku też dosyć plątało się służby, jednego książę słał aż do Wielko Polski do króla z Wiślicy, dokąd przyjechał 16 Maja 1394 r., zkąd 15 Lipca pojechał do Ś. Krzyża. Tutaj urywa się historyja o Andrzejku. Na tych przejściach skończył burzliwe swoje życie książę Andrzej, który już teraz wiernie Witoldowi służył. Naruszewicz powiada, że podobno z greckiego przeszedł na obrządek łaciński, ale rzecz dziwna, niezna jego imienia, jakie nosił w pogaństwie. Zginął w wyprawie przeciw Tatarom, w potrzebie z Edygą nad Worsklą w roku 1399. Syn jego Iwan Andrzejewicz był jakiś czas księciem pskowskim, wspomniany jest także w tranzakcyi z Września 1431 r. o czem Naruszewicz w tablicach genealogicznych książąt litewskich. — Nie trzeba plątać tego księcia Andrzeja Wigunta, z innym Wiguntem Alexandrem także Olgierdowiczem, przyrodnim bratem (ob. Alexander Wigunt). Jul. B.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Bartoszewicz.