Doktór Muchołapski/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Erazm Majewski
Tytuł Doktór Muchołapski
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1892
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Julian Maszyński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.

Zaginiony turysta.
separator poziomy
W



W jednym z numerów czerwcowych „Poczty Karpackiej” — pisma węgierskiego, poświęconego sprawom letnich gości tatrzańskich, zamieszczono artykuł pod nagłówkiem „Zaginiony turysta”. Czytamy w nim co następuje: „Mamy do zanotowania tajemniczy i niezwykły w kronice życia naszego wypadek. Tydzień temu, jeden z przewodników i dwóch jego pomocników przybyli do kancelaryi węgierskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Szmeksie z oświadczeniem, że zgubili turystę, Anglika. Przed kilku dniami udali się oni z podróżnym przez Polski Grzebień na Żabie wirchy. Nieznajomy okazał się w drodze wytrwałym i doświadczonym turystą. Ponieważ wzięto namiot, na pierwszą noc rozłożono się obozem u stóp Litworowych wodospadów, w pobliżu niegościnnego, bo zawsze zamkniętego Schroniska Salomona.
O świtaniu podróżny oświadczył, że pragnie przyjrzeć się górom o wschodzie słońca i oddalił się w kierunku Białej Wody. Nie przeczuwając nic złego, towarzysze oczekiwali cierpliwie na powrót jego do godziny 9‑ej rano. Dopiero wtedy, zaniepokojeni, czy powierzony ich pieczy nie zbłądził, rozbiegli się na wsze strony.

Kilkagodzinne wszakże nawoływania nie wydały żadnych rezultatów. Wtedy udano się aż do Roztoki, ale w Schronisku Pola odpowiedziano, że od dwóch dni nikt tam nie zaglądał. Podobnie niepomyślną odpowiedź otrzymali przewodnicy w Jaworzynie i w Zakopanem, gdzie nikt opisywanego Anglika nie zauważył.
Wyczerpawszy wszelkie sposoby odszukania zaginionego cudzoziemca, strapieni przewodnicy powrócili do Szmeksu, meldując władzy o zagadkowem zniknięciu.
Węgierskie Towarzystwo Tatrzańskie, przypuszczając nieszczęśliwy wypadek, zarządziło ścisłe poszukiwania, ale i teraz na najmniejszy choćby ślad zaginionego nie natrafiono. Co więcej, nazwisko jego pozostało tajemnicą, gdyż nieszczęśliwy przybył bez bagaży i nie nocował w żadnym hotelu. Widziano go tylko dwa razy w jednej z pierwszorzędnych restauracyj. Jedyną torbę podróżną, którą przy nim zauważono, zabrał ze sobą, zresztą wszystkie potrzebne do wycieczki przedmioty i namiot zakupił na miejscu, płacąc hojnie.
Jedni przypuszczają, że był to desperat, który w tajemniczy sposób odebrał sobie życie, inni domyślają się w nim jakiegoś przestępcy, którego celem było zmylenie śladów pogoni”.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Erazm Majewski.