Czy znasz ty gaskońskie zapusty? I w noc i we dnie
Wesołe — szalone — przednie! Choć worek pusty, Gdy żyd pożycza,
My pjani trunkiem Lokusty —
Nie zgadniesz troski oblicza! Szał nędzę kryje, A kto chce wiedzieć
Za co pan hula i pije? To odpowiedzieć
Śmiechem i krzykiem:
„ — Precz drapichrusty! My żyjem szykiem!“
Czy znasz ty gaskońskie zapusty?
Cóż ztąd, że Niemiec nas gniecie, Kiedy wspaniale
Pozwala nam w karnawale
Bawić się przecie?
Dla oficerek[1]
Złóżmy mu za to w ofierze
Choćby ostatni papierek Dzielne Stańczyki: Przegląd, Czas stary
Zagłusza uliczne krzyki Wrzawą bez miary: — „Won demokracya! Precz drapichrusty! To dyplomacya!“
Czy znasz ty gaskońskie zapusty?
Lecz niech nam naszej zabawy, Ulicznej jędzy
Nie psują: ciągły płacz — wrzawy O chłopów nędzy! Sami w potrzebie
Ledwie dość mamy pieniędzy
Na strój i szampan dla siebie. Ważniejsze dziury, Zapchać nam trzeba;
Dla Sztatthalterów stawim marmury![2]