Przekazała na pamięć nam grecka kronika
Pewnego filozofa dziwaczny postępek.
Czy była w nim konieczność, czy podły występek? —
Nie wiem… A więc zdam to na sąd czytelnika!
Słynny tyran Syrakuz, Dionizjuszem zwany,
Cynika Arystyppa na swój dwór zaprosił…
Mędrzec mieszkał na dworze, lecz swoje łachmany
U króla na audjencyjach, jak i w przódy nosił…
Nie olśniły go dworu królewskiego zbytki;
Choć dworzanie się śmieli, a król głową kiwał, On wciąż zachowywał
Surowy sposób życia i swój kostjum brzydki!
Kapryśny tyran pragnął upór mędrca skruszyć,
A więc do ostatniego ucieka się środka:
Miał pałac, który blaskiem musiał serce wzruszyć;
Niech się cynik z tym blaskiem niespodzianie spotka,
Niechaj ujrzy potęgę, przelaną w bogactwo, — A rzuci żebractwo!
Plan był świetny… Arystypp nie dotrzyma placu!
Pragnąc rozkaz tyrana wykonać z pośpiechem,
Simus, królewski skarbnik, z figlarnym uśmiechem
Sam oprowadza mędrca po nowym pałacu!
Radzi spojrzeć po stronach, na dół i do góry: Wszędzie marmury!
Wszędzie ozdób wymyślnych zbiór dziwnie bogaty:
Złotem kapią kolumny i świetne komnaty, —
Posadzki różnobarwną czarują mozajką, — Pałac jest bajką!
Simus mędrca prowadzi — przystaje co chwilę — Tłomaczy mu szumnie,
Ilu to niewolników i przez roków ile
Pracowało pod batem przy każdej kolumnie…
Arystypp wciąż w milczeniu przez komnaty sunie: Wtem zaszła rzecz dzika:
Filozof naraz z całej mocy plunie, Prosto w twarz przewodnika!
Pobladł skarbnik królewski i za twarz się chwyta; — „Co to jest?!“ zapyta.
A filozof, jak gdyby zmięszany potroszę, Odrzecze: „Nie gniewaj się, proszę!…
„Że Go chciałem obrazić, napróżno Pan mniema…
„Kierowała mną tylko uważność ostrożna:
„Toć w całym tym pałacu nigdzie miejsca niema Gdzieby plunąć można!