Album kandydatek do stanu małżeńskiego/Przedmowa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Michał Bałucki
Tytuł Album kandydatek do stanu małżeńskiego
Podtytuł z notat starego kawalera
Wydawca Wydawnictwo „Harapa“
Data wyd. 1877
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



PRZEDMOWA.




Na każdego śmiertelnika — bez różnicy płci — przychodzi chwila, w któréj, przykrząc sobie samotność, poczyna oglądać się tęsknie za dopełnieniem się drugim rodzajem i zamyśla o małżeństwie. U panien peryod ten rozpoczyna się już w piętnastym roku i trwa do późnéj starości, że nie powiem do deski grobowéj; u mężczyzn trwa on nierównie krócéj, a rozpoczyna się dopiéro w dwudziestym którymś roku. Nie rozumiem przez to, żeby w męskiej połowie rodzaju ludzkiego tak późno budziły się sercowe sentymenta, owszem wielu młodzieńców w epoce kiełkowania pierwszych włosków pod nosem, a nawet, jak teraz, dużo wcześniéj uczuwa skłonność do tak zwanej studenckiéj miłości, którą prześladuje gremijalnie młode pensyonarki a czasem i przekwitłe guwernantki; ale taka miłość nie dochodzi nigdy do owocu, tj. do małżeństwa. Młodzieniec kocha, aby kochać. Gdy przeciwnie płeć piękna od najwcześniejszéj młodości umie już zdawać sobie sprawę z budzących się uczuć, chce wiedzieć kogo kocha i wie dlaczego. Jemu dość, gdy ją może nazwać: ona! Ona zaś dowiaduje się zaraz kto on, czem on, aby mogła o nim powiedzieć mój! Ale jakkolwiek późniéj o lat kilka, jednak i jemu przychodzi potem pragnienie nazywania jéj swoją.
Otóż kiedy ta chwila przyjdzie na ciebie, dostojny młodzianie, i pilnie a bacznie rozglądać się zaczniesz po świecie za towarzyszką życia, weźmij to Album do ręki, a znajdziesz w niem nie pendzlem wprawdzie, ani aparatem fotograficznym, ale słowami wymalowane niektóre typy i postacie, które ci wielce pomocne być mogą w oryentowaniu się wśród téj mnogości kandydatek do stanu małżeńskiego. Jeżeli małżeństwo porównywują niektórzy do loteryi, to album niniejsze będzie odgrywało rolę sennika, które stawiać ci będzie przed oczy różne kombinacye na ambo, na wzór profesora von Orlice.
Niech was to nie odstrasza, że sam autor nie wygrał żadnéj stawki na téj loteryi i dziś solo extracto pędzi starokawalerskie życie zależne od łaski i fantazyi stróżki staréj Wojciechowéj, która mu ziółka gotuje i kataplazmy odgrzéwa. Za moich czasów nie było jeszcze takich podręczników do szukania małżeństw, grało się na chybił trafił — ta i przegrywało. Zostało się w zysku jedynie doświadczenie niebardzo już przydatne na moje stare zęby; dlatego spisuję je dla drugich w téj nadziei, że może znajdzie się taki, który za moją instrukcyą w grze małżeńskiéj trafiwszy ambo, albo terno jakie (bo i ta liczba trafia się w małżeństwie), wypisze mi w inseratach Czasu solenne za to podziękowanie.

Kraków, d. 30 Sierpnia 1876.

Marek Kochliwski
weteran kawaleryi.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Bałucki.