Przejdź do zawartości

Żywoty pań swowolnych/O miłości panien

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Pierre de Bourdeille
Tytuł Żywoty pań swowolnych
Wydawca Polska Drukarnia w Białymstoku
Wydanie czwarte
Data wyd. 1926
Druk Polska Drukarnia w Białymstoku
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Vies des dames galantes
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ARTYKUŁ DRUGI.
O MIŁOŚCI PANIEN.

Zaczym, idąc za porządkiem Bokacyusza, naszegu przewodnika w tey rozprawie, przechodzę do panien, o których, wierę, trzeba wyznać, iż z natury swoiey zrazu są barzo lękliwe y nie śmieią ustąpić tego co maią w wielgiey cenie, a to dla ustawnych perswazii a zalecań iakie im czynią ich oćcowie, matki, bracia, krewni y ich zwierzchne panie z barzo surowemi pogróżkami; tak iż, chociaby miały y nawiętszą chuć pod słońcem, strzymuią się ile mogą, a także z obawy iż ów złośliwy zdrayca żywot hnetby ie w tym oskarżył, bez czego ugryzłyby rade z onego smacznego kąska. Wżdy nie wszytkie maią tę powściągliwość: ba, zamykaiąc oczy na wszytkie rozważania, idą k’temu śmiele, nie zespuszczoną głową, ieno z podniesioną sielnie do góry; w czym błądzą wieldze, bowiem niesława rozwiązłey dziewczyny iest barzo znaczna, y sto razy więciy waży, niżeli u niewiasty zamężney abo wdowy; taka bowiem, skoro zbędzie swoiego skarbu, hnet za to iest osławiona, zohyzdzona, ukazowana palicem od całego świata y traci barzo zacne partyie małżeńskie, chocia znałem siła takich, którym się zawżdy nadarzył iakowyś dudek, co, z woley abo z podrywki, abo z wiedzą abo nieświadom[1], abo z przymusu, zapląta się im miedzy nogi y zaślubi, iako powiedałem inędy, takową panienkę, chocia nadwerężoną, przedsię ieszcze powabną.
Znałem siła takich panów y panien, który tą drogą doszli do małżeństwa; zwłaszcza iedną, która, z wielgiem zgorszeniem świata, dała się y pozwoliła zapędzić w ciążę iednemu xiążęciu we świecie, nie ukrywaiąc się ani osłaniaiąc swoiego połogu; owo, gdy ią odkryto, odpowiedziała ieno: „Cóż miałam robić? nie trzeba mię ganić za to, ani moiey winy, ani świerzbiączki moiego ciała, ieno moią zbyt opieszałą przezorność; gdybych bowiem była chytra y szczwana, iako nawięcey moich kompanionek, które czyniły tak samo iako ia, wierę gorszey, wey które umiały barzo dobrze zapobiedz swoiey ciąży y rodzeniu, nie byłabych teraz w tey niedoli y nikt nie byłby nic uznał“ Kompanionki iey barzo się boczyły na nią za to słowo; tak iż pani iey odpędziła ią ze swego orszaku, mimo iż powiedano że to ona sama iey pani rozkazała iey powolną bydź chuciom onego xiążęcia; miała bowiem do niego iakowąś sprawę y trza iey było go pozyskać. Po nieiakim czasie nalazła mimo to zacną partyią y wydała się barzo bogato; z którego małżeństwa wywiodło się barz godne potomstwo. Oto więc, gdyby ta uboga dziewczyna była chytra iako iey kompanionki, abo ine, nie byłoby się iey to trefiło: wierę bowiem widywałem w moiem życiu dziwczęta tak w tym chytre a obrotne iako naystarsze niewiasty zamężne, ba nawet bywały z nich barzo szczwane, przebiegłe rayfurki, które nie zadawalniały się własnem dobrem ba stręczyły ie drugim.
Była na naszym dworze iedna panna, która wymyśliła y dała do odegrania oną piękną komedyią nazwaną Ray miłośny; wystawiono ią w sali Burbońskiey, przy zamkniętych drzwiach, gdzie nie było ieno sami komedyanci a komedyantki, czyniący razem pokazuiących y spektatorów. Ci, którzy wiedzą o co idzie, rozumie mnie dobrze. Grało ią sześć osób, z których trzech mężczyzn, a trzy białe głowy: z tych ieden xiążę, y miał swoią damę, wielgą także, wżdy nie tak iak on; wszelako miłował ią barzo; drugi był to pan, y ów grał z iedną więigą damą z bogatego domu: trzeci był to pan, y ów grał z iedną wielgą damą z bogatego domu: trzeci był szlachcic: ów sparzył się z panną którą późni zaślubił; bowiem ta ucieszna dziweczka naparła się grać swoią rolę niegorzey inych. Iakoż zwyczaynie autor komedii gra swoią osobę, abo też prolog, iako uczyniła ta, która, wierę, mimo iż była panną, zagrała ią nie gorszey, abo, możebna, lepiey niżeli te mężate. Bo też widziała ze świata coś więcey niżeli swoią dziedzinę, y była rafinada en Secobia, czyszczona w Segobiey, co iest iszpańskie przysłowie, ile że zacne sukna czyszczą się w Segobiey.
Słyszałem y powiedano mi o wielu pannach, które, służąc za konfidentki swoim paniom a zwierzchniczkom, rade były y same posmakować ich kąsków. Takie panie są często niewolnicami swoich panien, lękaiąc się by ich nie wydały y nie ogłosiły ich amorów, iakom powiedał uprzednio. Słyszałem raz iedną pannę, która powiedała, iż to iest wielga mózgowczość u panien, iż pokładaią cześć w swoim przodku, y że, ieśli głupie robią sobie z tym skrupuły, ona nie troska się o to, y że w tym wszytkim iedyne zło iest zgorszenie; natomiast sztuka trzymania swoiey rzeczy taiemnie y ukrytey ocala wszytko; y że są głupie y niegodne żyć na świecie, te które nie umieią sobie radzić y przypomagać.
Iedna dama iszpańska, mnimaiąc iż córka iey obawia się gwałtu pirszych małżeńskich pokładzin, gdy miała iść k’temu, zaczęła ią napominać a przedkładać, iż to nie iest nic, y że nie będzie ią boleć, y że z szczyrego serca chciałaby bydź na iey miescu, aby iey to lepiey dać poznać; aż panna: Bezo las manos, sennora madre, de tal merced, que bien la tomare yo por mi: „szczyrze dziękuię, pani matko, za taką usługę, z którą wszelako sama sobie sumniennie dam rady“.
Słyszałem o pannie barzo wysokiego rodu (która, wierę, nie żałowała sobie w czyrpaniu rozkoszek), iż była mowa aby ią wydać za mąż do Iszpaniey. Owo ieden z naypoufalszych przyiacieli rzekł iey pewnego dnia, trefnuiąc, iż dziwi się iey barzo, która tak lubiła wschód, iż miała żeglować ku zachodowi (bowiem Iszpania leży na zachodzie). Aż panna: „Tak, wierę, słyszałam od marynarzy, którzy wiele podróżowali, iż podróż ku wschodu iest barzo ucieszna y luba; y często iey doświadczyłam, wedle oney bussoli iaką mam zwyczaynie przy sobie; wszelako wspomogę się kiedy będę na zachodzie, aby poiachać prosto ku wschodu“. Dobrzy tłómaczowie będą umieli snadnie wyłożyć tę allegoryią y odgadnąć ią bez moiey pomocy. Możecie się domyślać z tych słów, czyli ta panna zawżdy ieno odmawiała godzinki w kościele Maryackim.
Iną mi nazwano, która słysząc iż opowiedano cuda o mieście Wenecyey, y osobnościach y swobodzie iaka w niem była dla wszytkich osób a nawet dla dziwek y kortezan: „Ha, móy Boże! (rzekła do iedney z kompanionek) oby Bóg dał, abychmy mogły przenieść tam całe nasze mienie skryptem bankowym, y abychmy się tam nalazły, aby wieść ono życie kortezańskie, radośne a szczęśliwe, do którego żadne ine się nie umyło, chociabychmy nawet były cysarzowemi całego świata!“ Oto mi ucieszne a poczciwe życzenie. Iakoż w rzeczy mnimam, iż te które chcą wieść taki żywot, nigdzieby nie mogły czuć się lepiey niźli tam.
Takoż podoba mi się życzenie, iakie uczyniła iedna pani w ubiegłym czasie, która kazała sobie opowiedzieć ubogiemu ieńcowi, wydartemu z ręki Turków, wszytkie cirpienia a zło iakie czynili iemu y inym biednym krześciianom, gdy ich trzymali w iassyrze; zaczym ów były ieniec opowiedał iey siła y wszelakich rodzaiów okrucieństwa. Wpadło iey na myśl zapytać go, co czynili białym głowam. „Ha! pani miłościwa (rzecze) tyle im czynią tę rzecz, aż umiraią z tego. — Dałby tedy Bóg (odparła pani), abych tak męczeństwie mogła umrzeć za wiarę“.
Trzy wielgie panie, z których iedna niezamężna, będąc iednego dnia razem, ięły uradzać o różnych życzeniach. Iedna rzekła: „Chciałabych mieć takową iabłoń, iżby co rok dawała tyle iabłek ze złota, ile daie pospolitych owoców“. Druga: „Chciałabych, aby mi łąka rodziła tyle pereł a kamieni, ile rodzi kwiatków“. Zasię trzecia, która była panną: „Chciałabych mieć gołębnik, którego dziuple przyniesły by mi tyle, ile owa iedney paniey, fawority nieiakiego króla, którego nie nazwę; wszelako pragnęłabych, aby moią dziuplę nawiedzało więcey gołębi iako iey“.
One damy nie są podobne iedney paniey iszpańskiey (żywot iey opisany iest we chronikach Iszpaniey), która, iednego dnia, gdy wielgi Alfons, król Haragoniey odbywa wiazd do Saragossy, przyszła rzucić się przed nim na kolana y żądać sprawiedliwości. Gdy król zgodził się ią wysłuchać, żądała mówić z nim na osobności, co też przyzwolił; zaczym użaliła się na męża, który trykał się z nią po trzydzieści dwa razy tak we dnie iak w nocy, nie daiąc iey wytchnienia, ani folgi y odpoczynku. Król posłał hnet po męża, y dowiedział się, iż w rzeczy tak się działo, w czym tamten nie myślał iż źle czyni, skoro była iego żeną. Zaczym zebrała się Rada królewska dla tey sprawy, y król orzekł y rozkazał, iż nie ma iey tknąć iak ieno sześć razy; przyczyni dziwił się sielnie (tak powiedał) wielgiey gorącości a potędze tego człowieka, y zbytniemu chłodowi a strzemięźliwości tey żeny, wbrew przyrodzie wszytkich inych (powieda chronika), które ze złożonemi rękami błagaią swoich mężów y inych samców, aby to uzyskać, y trapią się kiedy tamci daią inym co się im przynależy.
Nie była podobna tey damie iedna panna, z poczciwego domu, która, nazaiutrz po zaślubinach, opowiedała niektórym kompanionkom przygodę ubiegłey nocy: „Iakto (powiedała) to ieno tyle? Toćże słyszałem od niektórych pomiędzy wami, y od inych niewiast y od mężczyzn, którzy tak udaią zuchów a rycerzów, y obiecuią cuda y złote góry, a owo co? na moią cześć, towarzyszki moie, ten człowiek (mówiąc o swoim mężu) który tak okazował rozgorzałego miłośnika, y dzielnego y tak srogiego w gonitwie do pirzścienia, całego kramu uczynił ieno cztyry razy, iako to biega się zwyczaynie trzy do pirzścienia a iedno ieszcze dla dam: a ieszcze miedzy temi czterma więtsze czynił wytchnienia niżeli wczoray czyniono na wielgim balu“. Mnimacie, iż skoro się użalała na tak mało, życzyłaby mieć tuzin; wszelako nie każdy iest podobien onemu iszpańskiemu szlachcicowi.
Oto iako one dworuią sobie ze swoich mężów; tak uczyniła iedna, która na początku, y z pirszego wieczora zaślubin, gdy mąż chciał iey dosieść, ięła przedstawiać dziką y barzo oporną takowey ieździe. Wszelako mąż powziął myśl, by iey powiedzieć, iż, skoro weźmie swoy wielgi puginał, insza to będzie zabawa y dopiroż przyczyna do krzyku; zaczym ona, lękaiąc się tego wielgiego którym iey zagroził, pozwoliła hnet sobie wszytko uczynić; aż nazaiutrz ona iuż nie miała trwogi y nie zadawalniaiąc się małym, zażądała, od samego początku, gdzie iest ów wielgi, którym iey groził poprzedniego wieczora. Na co mąż odpowiedział, iż niema go wcale, y że ieno sobie dworował: wżdy trzeba iey się zadawalniać tą niewielą przyboru iaki ma na sobie. Aż ona: „A godziż to się tak sobie dworować z biedney y głupiutkiey dziewczyny?“ Nie wiem, czy należy mienić oną dziewczynę głupią a prostaczką, abo też chytrą a podstępną, która iuż posmakowała tego wprzódzi. Zdaię się w tym na uczone wykładacze.
Wiele więtsza prostaczka była ina panna, która uskarżała się przed sądem, iż gach użył iey przemocą; owo, gdy iego przesłuchano w tey sprawie, iak odparł: „Panowie, zdaię się na nią czy to prawda, y czy nie wzięła moiey rzeczy y nie włożyła własną dłonią do swoiey. — Ha, pany sędzię (rzekła dziweczka), to szczyra prawda, przedsię któżby nie był tego uczynił? skoro mnie bowiem położył y podkasał, przytknął mi swoią rzecz sztywną a kończystą iak patyk do brzucha, y tak mię nim szturchał iż bałem prz się że mię przebiie y dziurę mi zrobi. Ba! wtedyż wzięłam mu go y włożyłam do dziury która iuż była gotowa“. Czy owa dzieweczka była tak głupia czy podawała się bydź taką, niech ini osądzą.
Rzeknę wam dwie powiastki o dwóch niewiastach zamężnych, prostaczkach iako ta, abo też barzo chytrych, iako kto woli. Chodzi tu o iedną barzo wielgą damę, którą znałem, barzo cudną y dla tego sielnie pożądaną od wielu. Owo, iednego dnia, pewien barzo wielgi xiążę prawił iey o miłości, zgoła nawet nagabywał ią mocno, przyrzekaiąc barzo piękne y wielgie godności, z zaszczytami y bogactwami dla niey y iey męża[2], tak iż ona, słysząc te słodkie pokusy, użyczyła im dość łagodnie ucha; wżdy od pirszego razu nie chciała mu ustąpić, ieno, iako niewinna, świeżo y młodo zaślubiona, niewiele ieszcze znaiąc świata, odkryła wszytko mężowi y zapytała o radę, zali ma to uczynić. Mąż odparł wraz: „Nizacz nie, moia miła. Iezu! cóż ty chcesz uczynić, y o co się radzisz? o haniebny postępek, na wieki nie do naprawienia dla ciebie y dla mnie — Ha! ale, panie a mężu, (odparła pani) toćże będziesz tak wielgim a ia tak wielgą, iż nikt nie będzie śmiał nam przyganić“. Iakbądź, mąż nie chciał przyzwolić; wszelako pani, która zaczęła wreszcie nabierać serca, y w głowie oleiu, nie chciała stracić tey okazyey y podięła ią z onym xiążęciem y z inemi ieszcze, niechaiąc swoiego głupiego prostactwa. Słyszałem tę opowieść od kogoś, kto ią wiedział od onego wielgiego xiążęcia y od oney paniey, którey ów xiążę barzo to zganił y pouczył, iż w takich rzeczach nie lza się nigdy pytać męża y że są ieszcze ini raycy na dworze.
Owa dama była taka prostaczka, abo więcey, iak ina o którey słyszałem: tey, iednego dnia, godny szlachcic oświadczał się ze swemi służby, dosyć w pobliżu męża, który podczas zabawiał się rozmową z iną damą. Wreszcie szlachcic włożył iey swoią ostrogę, abo czyściey mówiąc, swóy instrument do rąk; ona zaś wzięła go y ściskaiąc barzo ciasno y obracaiąc się ku mężowi, rzekła doń: „Móy mężu, popatrz iaki mi piękny podarek ochwiaruie ów rycerz; mamż przyiąć, powiedz?“ Bidny szlachcic, tak zaskoczony, cofa swóy przybór z taką nagłością, iż natknąwszy się na ostrze dyamentu, iaki miała na palicu, rozdarł go sobie od iednego do drugiego końca tak srodze, iż mnimał iż zbędzie się go ze wszytkim, y, nie bez wielgich boleści, wierę w nieprzezpieczeństwie żywota, wybiegł drzwiami dosyć śpiecznie, polewaiąc kownatę krwią, która ociekała na wsze strony. Przedsię mąż nie pogonił za nim, aby mu uczynić iaką zniewagę z tey przyczyny; ieno zaczą śmiać się mocno tak dla prostactwa niebożątka swoiey połówki, iako dla oney piękney darowizny; iakoż tamten dosyć sam był za nią ukarany.
Trzebaż mi ieszcze przyczynić oną wsioską opowiastkę, bowiem nie iest z namniey uciesznych: kiedy iedną dziewczynę kmiecą prowadzono do ślubu do kościoła, z bębenki a flety, w piękney ceremoniey, trefunkiem nadszedł na to iey miłośnik z dziewczyńskich czasów, na którego zakrzyknąwszy, tak go zagadnęła: „Byway, byway, Piotrusiu! (tak nazywał się ów galan) iuż mi nie będziesz tego czynił. Matusia mnie wydali“, powiedaiąc to słowo prosto z mosta. Prostactwo było tu równie dobre, iako ona żałość czasu minionego.
Wspomnimy ieszcze y iną, skoro zaszliśmy do wsi: piękna, młoda dziewucha przyniesła brzemię drzewa na targ; pytano iey ile ie ceni; że zaś wciąż uwyższała cenę w miarę iak iey kupuiący dawali, rzekł ieden z nich: „Dostaniesz tyle, y ieszcze cię zi.... na przydatek. — Dobrze to wam płuży, odparła, iżeście rzekli to grzeczne słowo: za mnieybych wam nie dała, wżdy za tę cenę, biercie“.
Oto dziwczęta y niewiasty barzo proste, y drugie im równe (trefią się ich bowiem dosyć), nie będące podobne do bezliku inych, chodzących po świecie, które są barziey chytre a szczwane iako te; y tamte nie pytaią o radę mężów, ani też nie ukazuią im takich podarków, gdy im ie ktoś uczyni.
Słyszałem w Iszpaniey o iedney pannie, która w pirszą noc po ślubie, gdy mąż silił się a znoił aby wyszczyrbić iey fortycę, nie bez wielgiego udręczenia dla siebie, zaczęła się śmiać y rzekła: Sennor, bien es razon qua seays martyr, ques que io soy virgen: mas pues que io tomo la paciencia, bien la podeys tomar. „Panie, słuszna to, iżeś iest męczennikiem, skorom ia dziewicą; przedsię skoro ia zachowuię cirpliwość, y wy możecie zdzierżyć“. Owa, przez odwet tamtemu, który dworował sobie ze swey żeny, dworowała sobie sielnie z męża; iako, wierę, siła panien ma przyczynę dworować sobie oney nocy, zwłaszcza ieśli wprzódzi wiedziały co to iest, abo dowiedziały się od inych, abo same z się podeźrzewały y przedstawiały sobie ów wielgi moment rozkoszy, który mnimaią bydź barzo znacznym a trwałym.
Ina była Iszpanka, która, nazaiutrz po weselu, powiedaiąc o cnotach swego małżonka, wymieniła ich mnogo, oprócz (powiedała) que no era buen contador aritmetico, porque no sabia multiplicar: „iż nie iest mocny w liczeniu arithmeticznym, bowiem nie umie mnożyć“.
Panna zacnego rodu y z dobrego domu (którą znałem y słyszałem iey ozwanie się) w wieczór po ślubie, gdy każdy wedle obyczaiu był na czetach a podsłyszkach, a iey mąż przypuścił pirszy szturm y spoczął sobie nieco (nie wszelako aby spać), zapytał iey zali życzyłaby ieszcze; aż ta mu wdzięcznie odrzekła: „Ile tylko żądacie, panie“. Możecie mnimać, iż po takiey odpowiedzi ów dworny mąż musiał bydź barzo zaskoczony y drapać się po głowie.
Owe panny mówiące tak k’rzeczy niebawem po ślubie, mogą łacno przyprawić o strapienie swoich ubogich mężów y wzbudzić w nich podeźrzenie, iż nie są pirsi, którzy zgłębili ich dno swoią kotwicą, ani też ostatni tego dokonali; niema bowiem wątpienia, iż kto się nie wytęża y tchu z siebie ostatniego nie wyprze, obrabiaiąc swoią żenę, temu nie omieszka ona przyprawić rogów, iako powieda stare francuzkie przysłowie:

Wżdy gdy iey nie zaspokoi,
indziey szuka racii swoiey.

To pewna, iż gdy biała głowa wyciąga wszytko co może z mężczyzny, hnet go zagładzi, to znaczy iż z tego umiera; y iest to stare przysłowie: że nie trzeba dobywać ze swego miłośnika tyle kiloby się chciało, y trzeba go oszczędzać ile można, wszelako nie męża, z którego trzeba wyciągnąć wszytko aż do kości. Owo dlaczego powieda przyśpiwka iszpańska, que el primero pensamiento de la muger, luego que es casada, es de embiudarse: „Pirsze pomyślenie białey głowy mężatey, iest myśl aby się uczynić wdową“. Ta przyśpiwka nie u wszytkich się schodzi, iako nadziwam się wywieść inędy, przystała wszelako do niektórych.
Bywaią takie panny, które, nie mogąc długo strzymać swoiey krewkości, oddaią się snadnie, lecz ieno xiążętom a panom możnym, ludziom barzo sposobnym do tego aby ie nadwerężyć, tak przez swoie łaski y podarki, a także dla miłości ich wydworney maniery, wszytko bowiem iest w nich piękne a wyborne, chociaby nawet był niektóry y czysty mydłek, iako się widywało. Ine zasię nie szukaią takich y uchodzą sielnie przed nimi, z przyczyny ich reputacyey, iż łatwo podaią ie w osławę, będąc wielgiemi samochwalcami, mało taiącemi y srogiemi pyskaczami; te radniey widzą szlachciców statecznych a diskretnych, których liczba wszelako iest skąpa; szczęśliwa, wierę, która takiego napotka a przyhołubi. Zaczym, aby temu wszytkiemu zapobiedz, wybieraią (bogday niektóre) swoich pokoiowców, miedzy którymi iedni są urodni, inni nie, iako znałem takich którzy to im świadczyli; y nie trzeba o to długo prosić onych pokoiowców; pomagaiąc im bowiem we wstawaniu, w układaniu do snu, rozdziewaiąc ie, obuwaiąc, rozzuwaiąc, y podaiąc koszulę (iako widywałem siła panien na dworze y indziei, które w tym nie czyniły żadney przeszkody ani skrupułu) nie iest możebna, iżby oni, widząc w nich mnogo pięknych rzeczy, nie mieli pokuszenia, y aby wiele z onych panien nie czyniło tego z umysłu; tak owo, skoro oczy spełniły dobrze ową służbę, trzebaż aby y ine członki ciała też wypełniły swoią.
Znałem iedną pannę we świecie, piękną iak tylko można bydź, która uczyniła pokoiowca swego spólnikiem możnego xiążęcia, który ią sobie trzymał y który mnimał sam bydź szczęśliwcem a posiadaczem; wżdy ów pokoiowiec szedł w tym na równi z nim: umiała też go dobrze wybrać, był bowiem barzo urodny y barzo wdzięczney postawy; tak iż w łożu abo też przy tey robocie niktby nie uświadczył żadney różnicy. Ba, zgoła ów sługa w wielu pięknościach przewyższał owego xiążęcia, któremu te amory a konfidencye pozostały nieznane aż do czasu gdy ią opuścił aby poiąć żenę; owo dlatego nie patrzył krzywiey na onego pokoiowca, ba owszeyki rady go widział; y kiedy patrzył nań przechodzącego, powiedał ieno: „Możebnaż to, aby ten człowiek był moim współmiłośnikiem? Wierę tak, bowiem, odiąwszy moią wielgość na stronę, przewyższa mnie w czym inym“. Wey miał to samo imię co ów xiążę, y był barzo biegłym krawcem y szacowanym na dworze; tak iż nie było pani ani panny, któreyby nie odziewał, gdy chciała bydź dobrze odziana. Nie wiem czy ie odziewał tym samym kształtem co swoią panią, przedsię nie krzywdowały w tem sobie.
Znałem iedną pannę z poczciwego domu, która, miawszy pacholika w weku czternastu lat y uczyniwszy zeń swoiego trefnisia a błazenka, w onych igrach a błaznowaniach nie czyniła by iakiey przeszkody, aby się dać całować, dotykać a macać od niego, tak poufale iak gdyby to była biała głowa, y barzo często przed ludźmi, wymawiaiąc wszytko rzeczeniem iż to był mózgowczy a ucieszny błazenek. Nie wiem zali przestąpił tę granicę, wszelako to wiem, iż późni, y iako zamężna y wdowa, y znowu zamężna, była ta pani barzo niezwyczayną k...ą. Pomyślcie, iż zapaliła swoią hubkę od tey pierwszey głowienki tak dobrze, iż nie chybiła iey nigdy na przyszłość w więtszych pożarach a sielnieyszych ogniach. Patrzałem przez rok na ową pannę; wszelako kiedym ią uźrzał w iey poufałościach w obliczu swoiey matki, która miała reputacyą naybacznieyszey y naysurowszey świętoszki swego czasu, a która śmiała się ieno z tego y barzo była temu rada, przewidziałem zaraz, iż z oney małey igry przydzie się do więtszey, barziey świadomey y że z tey panienki będzie kiedyś tęga wycirucha, iakoż się y stało.
Znałem dwie siestry, z barzo poczciwego domu pikteńskiego, obie panny, o których dziwnie mówiono, z przyczyny wielgiego pachoła baskiiskiego, który był u ich oćca. Ten, pod osłoną iż tańczył barzo dobrze, nie telko swoie tańce oćczyste, ale y wszytkie ine (tak iż wiódł zwyczaynie tańce a nawet ich uczył), tańcował często z niemi y nauczył ie trzęsionki k..ewskiey, z czego przylgnęło do nich niemałe zgorszenie; wszelako nie omiszkały dobrze wydać się za mąż, były bowiem bogate; owo, usłyszawszy o bogactwie, ludzie nie patrzą na insze y bierą wszytko, by nawet ieszcze gorętsze y barziey piekące. Znałem późni onego Baska grzecznym żołnirzem, y dwornego obyczaiu, tak iż snadnie można się było po nim spodziewać takiey sztuki. Odprawiono go z domu, aby uciszyć zgorszenie. Był żołnirzem w gwardyey pana Sztroca.
Znałem równie ieden dom we świecie, ba z nawiętszych, którego pani chowała wpodle siebie nieco poczciwych dziwcząt, miedzy inemi krewniaczek swego męża; owo ta pani była barzo chorowita y często miała sprawę z medykami a aptekarzami, których było zwyczaynie pełno w domu; że zaś panny często są podległe chorobom, iako bladaczce, upławom, frybrom y inym, zdarzyło się, iż dwie miedzy inemi zapadły na frybrę kwartanę; zaczym przyzwano aptekarza iżby ie pielęgnował. Wierę, pielęgnował ie swoiemi ziołmi a likami swego wyrobu lecz nayzdatnieysze z nich było, iż przespał się z iedną (patrzcie mi obwiesia!), miał bowiem sprawę z tak piękną y zacną panną naszey Francyey, iż sam wielgi król byłby się nią barzo godnie zadowolił; owo trzebaż było, aby ów pan aptykarz musiał iey wściubić swoią seryngę do brzucha. Znałem ową pannę, która, wierę, warta była inego ogiera; potym wydano ią za mąż, y iak ią dano za prawicę tak też ią za taką przyięto. W czym uważam iż była barzo przemyśna: skoro bowiem nie mogła strzymać swoiey wilgoci, zwróciła się do tego ktoby iey wraz dał antidota aby ustrzedz ią od ciąży, tego bowiem dziwczęta obawiaią się nabarziey: owo bywaią w tem tak doświadczeni mistrzowie, którzy daią im zioła chroniące ie barzo dobrze od zastąpienia; abo też, ieśli zastąpią, spędzaią im ciążę tak subtylnie y roztropnie, iż nikt się nie postrzeże y nie więcey poczuie iako ten wiatr; iako to słyszałem o iedney pannie, która wprzódzi była dworką nieboszczki królowey Nawary, Margarety pirszey. Tey zdarzyło się przypadkiem lub z umysłu zayść w ciążę, bez zamiaru wszelako z iey strony. Owo nalazła biegłego aptykarza, który sporządziwszy iey iakowyś odwar, spędził iey płód (który miał iuż sześć miesięcy), sztuka po sztuce, kawałek po kawałku tak łatwo, iż przez cały czas tey zabawy nigdy nie uciuła przy tem cirpienia ani boleści, a potem wydała się grzecznie za mąż, tak iż mąż nie uznał bynamnieyszego śladu. Co za biegły lekarz! tacy bowiem daią owym pannom likarstwa, aby mogły uchodzić za panny a prawice, iak wprzódzi: które przytoczyłem w rozprawie o rogalach, a zwłaszcza iedno, o którym powiedał mi dawnego czasu ieden empiryk: iż trzeba wziąć piiawki y przystawić ie do przyrodzenia, y dać im tedy y owędy wyciągnąć a wyssać nieco krwie; zaczym piiawki, ssaiąc ią, zostawiaią y czynią małe pęcherzyki y fistułki pełne krwie; tak iż gdy dzielny mąż dosiądzie w poślubny wieczór swoiey paniey, rozdziera iey one pęcherzyki, z których krew się wysącza y broczy, co iest z wielgą radością dla oboyga; owo tak l’onor della citadella e salvo[3]. Zda mi się to likarstwo dobre a wszechmogące, ieśli iest prawdziwe, a ieśli nie skutkuie, iestci sto inych, lepszych ieszcze, iako ie umieią barzo dobrze zalecać, obmyślać y praktikować panowie medycy, uczeni y biegli aptykarze. Oto dlaczego ci panowie maią zwyczaynie cale ładne y grzeczne fortonki, bowiem umieią ranić y goić iako niegdy lanca Peleusza.
Znałem onego aptykarza o którym właśnie powiedałem, k’czemu dodam ieszcze iedno słówko przechodząc mimo: uirzałem go w Genewie, za pirszym razem kiedy byłem we Włoszech, wówczas bowiem droga tamtędy była zwyczayna Francuzom y więdła po przez Szwaycaryą a Gryzony, z przyczyny woien. Wraz zapytałem go coby porabiał w tem mieście y czyby tu bawił aby kurować piękne panny iako czynił we Francyey. Odpowiedział iż przybył tu, aby czynić pokutę. „Iakżeto! (rzekłem) zali nie iadacie tu tak smacznych kąsków iako tam? — Nie, Wasza Miłość (odparł mi), a to dlatego, iż Bóg mnie przyzwał a oświecił mi umysł, tak iż obecnie mam poznanie iego świętego słowa. — Tak (rzekłem), toć iuż wówczas należeliście do oney religiey, y paraliście się kurowaniem ciała y duszy, y kaznodzieiliście a dawali nauki dziwczętom. — Ha, Wasza Miłość, w tey godzinie lepiey poznałem moiego Boga (tak odparł ieszcze) niż wówczas, y nie chcę iuż grzyszyć“. Przemilczę siła inych rozmów iakieśmy wiedli w tym przedmiocie, tak statecznych iako i błaznuiąc conieco; wszakoż prawda iest, iż ów obwieś posmakował tego kąska, który wiele barziey był godny iakiego poczciwego człowieka niż iego. Wszelako barzo miał rozum, iż opuścił ów dom co rychley, niczego bowiem dobrego nie byłby się doczekał.
Owo zostawmy to. Niechay będzie przeklęty dla nienawiści a zazdrości, iaką mam ku niemu, iako powiedał pan Romsar do iednego medyka, który przychodził zazierać na iego miłą rano a wieczór, aby iey obmacać piersi, łono, brzuch, biedra y piękne ramiona, więcey niż aby leczyć ią z frybry iaką cirpiała, na co uczynił pan Romsar barzo wdzięczny sonecik, zamieszczony w drugiey xiędze iego Amorów, który się zaczyna:

Ha! iakaż sroga zazdrość y gniw we mnie płoną
Przeciwko medykowi, co, późniey czy raniey,
Zachodzi po próżnicy obmacywać łono,
Brzuch, cycuszki a biedra moiey wdzięcznoy paniey

Toż samo żywię wielgą zazdrość ku medykowi, który podobne sztuki świadczył z iedną cudną wielgą panią, którą miłowałem y u którey nie miałem takiey y podobney konfidencyi, a byłbych iey barziey pragnął niźli małego królestwa. Tacy ludzie, wierę, są barzo mile widziani u panien y niewiast, y trefiaią się im ładne potrzeby, ieśli chcą się o nie zabiegać. Znałem dwóch medików na dworze, którzy zwali się ieden pan Kasztelan, lekarz królowey matki, a drugi imć Kabryan, medyk pana Niewierskiego y który był wprzódzi u Fernanda Gonzagi. Obay mieli przygody miłośne (wedle tego co powiedano) takie, iż co nawiętsi na dworze oddaliby duszę dyabłu (iako się mówi), aby być ich współmiłośnikami.
Rozmawialiśmy iednego dnia, nieboszczyk baron Wito[4] y ia, z panem Legrandem, wielgim medykiem parizskim, grzecznym w obcowaniu y barzo bystrego dowcipu, gdy ten odwidził rzeczonego barona, chorego na iakieś cirpienie miłośne; zaczym gdyśmy go oba wyciągnęli na różne pogwarki a sprawy białogłowskie, na mą duszę, opowiedział tego co niemiara, y przytoczył z tuzin opowiastek, od których przyroda człowiecza dęba stawała; y zapamiętał się w nich tak, iż, za uderzeniem dziewiątey godziny, rzekł, wstaiąc ze siedzenia: „Dalibóg, więtszy ze mnie głupiec, niźli wy, którzyście mnie tu zatrzymali dwie dobre godziny na blazgonieniu z woma, wżdy podczas przepomniałem o sześci czy siedmi chorych, których trzeba mi odwidzić“; zaczym, pozdrowiwszy nas, odchodzi, my zasię krzyczymy za nim: „Ha! panowie medycy, wy tam znacie a wyczyniacie dobre sztuki, zwłaszcza wy, panie, którzyście rozprawiali o tem, wierę, mistersko“. Odparł nam, pochylaiąc głowę: „Day wam Boże! day Boże, ha, tak, tak, wiemy y świadczymy dobre sztuki, wiemy bowiem sekrety których cały świat nie wie; wszelako teraz, kiedym iuż stary, pożegnałem się iuż z Wenerą a iey synaczkiem. Haha! Ostawiam to wam, którzy iesteście młodsi“.
Iny rodzay ludzi, którzy dużo napsuli dziwcząt, kiedy się ich weźmie aby ie uczyli nauk, to są bakalarze; ci łatwo mogą zło czynić, kiedy zapragną: przy takich bowiem lekcyiach, będąc sami z niemi w kownacie abo w kabinecie, możecie mnimać iakie dogodności maią y iakie historye, baśnie y powiastki mogą im w porę podsuwać, aby ie wprawić w żarkość, y skoro ie uźrzą w takowey alteracyi y appetycie, iak umieią chwycić okazyią za połę.
Znałem pannę z bardzo dobrego domu, y znaczną, powiedam wam, która zepsowała się y stała się k...ą, ztąd, iż usłyszała od swego bakałarza historyą, a radniey rzkąc baśnię o Tyrezyaszu, który, iż kosztował iedney y drugiey płci, obran był za sędzię przez Iupitera y Iunonę w sprawie miedzy niemi dwoygiem, a mianowicie: kto ma y doznaie więcey rozkoszy w społkowaniu y uczynku wenericznym, mężczyzna czy biała głowa? Tenci umocowany sędzia rozsądził przeciw Iunonie, iż biała głowa; zaczym ona, z urazy iż ią odprawił swoim wyrokiem, uczyniła ubogiego sędzię ślepcem, y odięła mu zwrok. Nie trzeba się zdumiewać iż oną pannę przywiędła na pokuszenie takowa opowieść; wżdy słyszała bowiem często abo od kompanionek abo inych niewiast, iże mężczyźni byli tego tak chciwi y naydowali w tym tak wielgą lubość, zaczym mnimała, iż białe głowy (zważywszy osąd Tyrezyasza) musiały naydować ieszcze wiele więtszą; owo dlatego trzeba wyprobować, powiedaią. Ha! czyż takowych lekcji godzi się, wierę, udzielać dziwczętom? Zali niema iuż inych? Wszelako ich mistrzowie powiedzą, iż chcą wszytko wiedzieć, y że, skoro są przy nauce, skoro trefi się na ustępy y historye, które potrzebuią bydź wyłożone (abo też wykładaią się same), trzeba im ie wyłożyć y odczytać, nie przeskakuiąc ani przewyrtaiąc kartki; zasię ieźli ie przewyrtną a zaś tamte zapytaią o przyczynę, y rzecze się im iż miesce to iest mało obyczayne, hnet staią się barziey chciwe poznać ie y napieraią barzo sielnie swego mistrza iżby ie wyłożył; iako że przyroda ich iest pożądać tego co im zbronione, y czego się im nie chce powiedzieć, ile panien studiuiących zgubiło się, czytaiąc ową historyę którą opisałem, y ową o Biblis, o Kaunusie, y siła inych podobnych, opisanych w Metamorfozach Owidego, lub też w xiędze iaką ów napisał o Sztuce miłowania; dorzućcie ieszcze bezlik inych sprosnych baiek y lasciwnych słówek inych poetów, których wydano drukiem, tako francuzkich, łacińskich, iako greckich, italskich, iszpańskich! Owo tyż, powieda przyśpiewka iszpańska, de una mula que haze hin, y de una hija que habla latin, libera nos Domine.[5] Y Bóg wie, iak ci bakałarze, kiedy chcą zło czynić, y daią takie lekcyie swoim uczenicom, iak umieią to przypieprzyć a podlać sosem, iż naypoczciwsza we świecie dałaby się znęcić. Czyż nawet święty Augustyn, czytaiąc czwartą księgę Eneidy, w którey się mieszczą amory a śmierzć Dydouy, nie wzruszył się współczuciem y boleścią? Chciałbych mieć tyle setek talerów, ile było panien tak świeckich iako y zakonnych, które się niegdy wzruszyły, zmazały a zbyły dziewictwa przez czytanie Amadysa z Galliey? Możecie zgadnąć, co zdolne są wskórać xięgi greckie, łacińskie y ine, wykładane, kommentowane a obiaśniane przez ich mistrzów, szczwanych lisów y wygów, wielgich nicponi, w ich sekretnych kownatach a kabinetach wśrzód onych wywczasów.
W żywocie świętego Ludwika, w historycy Pawła Emiliana czytamy o iedney Margerycie, grebini Flandryey, siestrze Iohany, córki pirszego Baldwina, cysarza Greków, która po niey nastąpiła, ile że tamta nie miała potomstwa; owo powieda o niey historyia to: dano iey w pirszey młodości bakałarza zwanego Wilhelmem, człowieka szacowanego za swóy święty żywot y który złożył iuż nieiakie śluby kapłańskie, co mu niiak nie przeszkodziło spłodzić dwoyga dzieci swoiey uczenicy, które nazwano Iehanem y Baldwinem; co odbyło się tak sekretnie, iż niewiele ludzi się w tym postrzegło, wszelako potym byli uznani iako prawi dziedzice iey od papieża. Co za wyrok y co za pedagogus! Czytaycie w historyey.
Znałem na dworze iedną wielgą damę, która miała reputacyą iż daie sobie wygadzać swemu lektorowi a bakałarzowi; tak iż Szykot, trefniś królewski[6], wycylował w nią iednego dnia uszczypek przed I. K. Mością y mnogiemi inemi osobami ze dworu, powiedaiąc iey, zali nie wstyda się dawać sobie wygadzać (tu rzekł całe słowo) tak brzydkiemu a szpatnemu samcowi y nie ma tyle rozumu aby sobie wybrać pięknieyszego. Kompania zaczęła się sielnie śmiać, zasię dama płakać, podeźrzewaiąc iż to król kazał iey wyrządzić tę posługę: zwyczayny bowiem był takich igrów. Ine znałem barzo wielgie damy y znaczne xiężniczki, które co dnia zabawiaiąc się w swoich kabinetach pisaniem, abo, lepiey rzekłszy, udaiąc tę zabawę, wygadzały sobie sumniennie ze swemi sekretarzami, których znałem; zasię kiedy nie wołały ich do pisania, nie maiąc przyczyny potemu, kazały im czytywać, aby lepiey ubarwić wszytko, powiedaiąc, iż gdy czytaią same, zwrok im się niszczy.
Owe damy które czynią wybór tego rodzaiu ludzi, nie zasługuią na wymówkę, owszeyki na wielgie potępienie, ile że maią wszelaką swobodę a dogodność uczynienia wyboru iaki im przypada do smaku. Wszelako ubogim pannom, które są niewolnemi ieńczyniami oćców a matek, krewnych a opiekunów, abo pań swoich, y żyią w lękliwości, mus iest podiąć każdy kamień iaki naydą na drodze, aby się brać do roboty, nie bacząc czy iest gorący czy zimny, czy pieczony czy gotowany, y przeto, wedle tego iak się okazyia nastręczy, posługuią się nayczęściey swoimi pokoiowcami, preceptorami a bakałarzami, onemi psuycami papieru, graykami na fletni, skrzypkami, tancmistrzami, malarzami, prosto tymi od których uczą się onych sztuk a rzemięsł, ba nawet czasem duchownemi kaznodzieiami a mnichami, iako o tem mówi Bokacyusz y królowa Nawary w swoich Opowieściach; bierą też czasem y paziów (widziałem takie) y lokaiów, komedyantów, iako znałem dwie panny na dworze, rozmiłowane w dwóch a zażywaiące więtszey mnogości; poetów także, iakoż znałem ich wielu, którzy pouwodzili piękne panny, niewiasty a wdowy, takie bowiem osoby barzo rade widzą hołdy pochlebstwa y łapią się na tę wędę; prosto bierą wszytkich, których naydą pod ręką y mogą dołapić. Adwokaci a prokuratorowie są takoż barzo nieprzezpieczni. Y oto dlaczego tenże sam Bokacyusz, y ini z nim, nayduią, iż panny są barziey wytrwałe w miłowaniu y barziey w tym ustawiczne niżeli niewiasty a wdowy, ile że są podobne osobom które są na wodzie w tonącym statku: ci co nie umieią zgoła pływać, chytaią się pirszych gałęzi iakich się mogą uczepić, y dzierżą się ich stale a uparcie, aż kto nie przydzie, ine zasię, umieiące dobrze pływać, rzucaią się we wodę y dzielnie pływaią, póki nie zawiną do brzegu: tak samo panny, skoro ułapiły iakiego służkę, trzymaią go y strzegą wytrwale tego którego pirszego wybrały, tak iż nie chcą go wypuścić y miłuią go stale, z obawy iżby mogły nie mieć swobody a okazyey ziednania sobie drugiego, iakby chciały, natomiast niewiasty zamężne a wdowy, które przeźrzały chytrości miłośne y są w nich misterkiniami, y maią do syta swobody a dogodności pływać po wszytkich wodach bez nieprzezpieczeństwa, bierą taki towar iaki im smakuie; y, ieśli sobie omierżą iakiego służkę, abo go utracą, umieią hnet naleźć drugiego, abo też dadzą się obsłużyć dwom, dla nich bowiem, na iednego straconego, hnet naydą się dway nowi. Co więtsza, panny niebożątka nie maią ani sposobów, ani maiętności, ani talerów, aby sobie sprawiać codziennie nowych służków: wżdy wszytko, co mogą dać miłośnikowi, to iakieś ubogie pamiąteczki ze swoich włosków abo liche perełki, abo paciorki, abo naramienniczki, iakieś ubogie pirzścionki abo szarfeczki, y ine drobne liche podarki, nie kosztuiące zgoła; chociaby bowiem panna, iako widziałem takie, była nabarziey znaczną, z możnego domu a bogata dziedziczka, zawżdy iey ociec, matka, krewni a opiekunowie trzymaią ią tak kuso z iey zasobem, iż nie ma sposobu użyczyć ich swoiemu służce, ani też szyrzey rozwiązać swoią taszkę, cheba ieno oną od przodku; a także iż same z się są skąpe, chociaby ieno dla tey dobrey przyczyny, iż nie maią z czego bydź rozrzutne; szczodrość bowiem zawisła y zależy od śrzodków; zasię niewiasty a wdowy mogą swoiemi namiętnościami rozrządzać barzo swobodno, ieźli ie maią; zwłaszcza kiedy czuią chuć ku mężczyźnie y rozmiłuią się w nim a rozdurzą, sprzedałyby a oddały wszytko aże do koszuli, radniey niżby miały go nie posmakować; tak iako łakomce a tacy co nadmierne smaki maią w gębie, kiedy maią ochotę na dobry kąsczek, muszą go posmakować, choćby niewiedzieć co kosztował na targu. Bidne panny nie maią tey samey wolności, ieno, wedle tego co im się trefi, dobre czy lichsze, mus im iest na tym poprzestać.
Przyczyniłbych niezmierną mnogość przykładów onych ich amorów y różnych ich appetitów a cudacznych rozkoszek; wszelako nigdybych nie skończył: przytem takie powieści nie wiele miałyby smaku, gdyby ich nie nazwać po imieniu a nazwisku, czego nie chcę uczynić dla powszechnego dobra, bowiem nie życzę ich podawać w osławę, a przyrzekłem sobie unikać w tey xiążce wszelakiego zgorszenia, tak iżby mi nikt nie mógł przyganić niiakiey omowy. Owo gdy się przytacza nieiakie powiastki a zaś zmilcza imiona, niemasz w tym żadnego zła; wey pozwalam odgadywać światu osoby o które chodzi: zgoła barzo często będą myśleli ludzie iedną a to będzie cale ina.
Owo, tak iako widzi się drzewo takiey y odmienney przyrody, iż iedno pali się cale zielone iako iesion a buk; ine zasię które, chociaby były suche, stare a połupane oddawna, iako wiąz, olcha y ine, palą się dopiero barzo powolnie, zasię siła inych (iako to iest powszechna przyroda wszytkich drzew suchych a starych), skoro wyschną a postarzeią się, płoną tak nagle iż zdadzą się raczey strawione a spopielone niżeli spalone, tak samo rzecz się ma z pannami, niewiastami a wdowami: iedne, skoro tylko są w zieloności swoiego wieku, płoną łacno y tak dobrze, iż rzekłbyś, z żywota matki wyniesły gorącość miłośną a stateczne k..ewstwo; iako piękna Lais wzięła to po Tymandrze, swoiey matce, k..wie barzo niepospolitey; y sto tysięcy inych, które wzięły to po tęgich maciach wyciruchach, iż nie czekaią nawet wieku swoiey źrałości który przypada w dwunastu abo trzynastu leciech, aby nadpocząć owocu miłości, ieno rychley imaią się tego, iako zdarzyło się przed niespełna dwunastu laty w Pariżu z iedną córką pasztetnika, którey trefiło się popaść w ciążę w wieku dziewięci lat; zaczym gdy zaniemogła na skutek swoiey ciąży y ociec zaniósł iey urynę medykowi, ów medyk hnet zaświadczył, iż nie może tu bydź iney słabości, ieno iż zastąpiła. „Iakżeto, panie! (odparł ociec) toć nie ma więcey dziewięci lat“. Któż owo był zdumiony? wierę ów pan medyk. „To iedność (rzekł); pewne to, iż iest w ciąży“. Y zwizytowawszy ią szczegółowiey, nalazł iż w rzeczy tak było; zaczym, skoro wyznała z kim miała sprawę, ukarano iey galana śmierzcią z wyroku sądowego, iż wszedł z nią w porozumienie w wieku tak nieźrałym y zapłodnił ią tak z młoda. Barzom iest nierad, iż mi wypadło przytoczyć ów przykład y pomieścić go tutay, ile że dotyczy osoby pospolitey y nizkiego stanu; intencyą bowiem moią było nie marnić papieru dla tak lichych osób, ieno dla znacznych a wysokich.
Odbieżałem w tym nieco od zamiaru; wszelako wymawia mnie to, iż opowieść iest barzo rzadka a niezwyczayna; wey nie znałem też iney aby się taki cud wydarzył (to iest rozumiem aby wyszedł na iaw) u naszych wielgich dam, o których dobrze znam, iż wierę w takim wieku y w dziewięci, dziesięci, dwunastu y trzynastu leciech, nosiły a cirpiały barzo snadnie samczyka, czy to w porubstwie czy też w węźle małżeńskim, iakobych mógł przytoczyć siła przykładów o wielu zbawionych dziewictwa w takowem dziecięctwie, a wżdy nie pomarły z tego, ani nawet nie omdlały z udręczenia, ieno cheba z lubości.
K’czemu przypominam sobie opowieść o iednym bywałym a dzielnym panie, iak tylko może bydź iaki żyw we świecie, zmarłym iuż; owo ten użalał się iednego dnia na przestroność przyrody u panien y niewiast z któremi miał sprawę. Powiedał iż w końcu mus mu będzie szukać dziwczątek nieletnich y iakoby wyszłych świżo z kolebki, aby w nich nie czuć się tak przestrono iakoby na pełnoem morzu, iako mu się to zdało z inemi, y dla więtszey rozkoszy pływania w ciasnem miescu. Gdyby był zwrócił te słowa do iedney godney a wielgiey paniey znaiomey mi, byłaby mu dała tę samą odpowiedź, iaką uczyniła iednemu szlachcicowi zkądsiś; temu, gdy do niey przyszedł z temi samemi żalami, tak odparła: „Nie wiem, komu lza radniey się użalać, czy wam mężczyznom na naszą obszyrność a przestroność, czy nam białym głowam na waszą małość a nikłość, abo radniey na wasze małe y misterne przybory; tyleż bowiem przystało nam się użalać na was, co wam na nas. Owo gdybychcie mieli waszą miarę sposobną do naszego kaliberu, nicbychmy sobie nie mieli do przyganiania wzaiem“.
Owo ta dobra pani miała szczyrą racyią; y dlatego to nieiaka wielga dama, iednego dnia na dworze, patrząc a poglądaiąc na onego wielgiego Heraklesa z bronzu, wzniesionego na studni, we Fontenelbie (a prowadził ią pewien godny szlachcic, trzymaiąc ią pod pachę), rzekła mu, iż ten Herakles, mimo że barzo dobrze odrobiony a wyobrażony, wszelako nie iest tak dobrze ukształcony we wszytkich swoich członkach iakoby było potrzeba, a zwłaszcza ten od śrzodka iest nazbyt mały y nierówny a mało zgodny naprzeciw iego olbrzymiemu ciału. Szlachcic odpowiedział, iż nie ma na to co rzec, iedno iż trzeba mnimać, iako w onym czasie białe głowy[7] nie miały swoiey rzeczy tak przestroney iako w czasie dzisieyszym.
Iedna barzo wielga pani a xiężniczka dowiedziawszy się iż niektórzy okrzcili iey imieniem barzo wielgą a grubą kolubrynę, zapytała o przyczynę tego. Nalazł się ktoś, kto iey odpowiedział: „Owo, pani, z tey przyczyny, iż iest więtszego a obszyrnieyszego światła niźli ine“.
Prawda iest wszelako, iż nalazły dosyć likarstw, y nayduią ich codziennie dosyć, aby uczynić swoie wrota barziey wązkiemi, ściśnionemi a opornieyszemi do wniścia; których lików niektóre używaią, ine zasię nie: wszelako mimo to, kiedy droga iest dobrze ubita y wyieżdżana często przez ustawiczne społkowania a obcowania, abo przechody dziecek, otwór u wielu iest coraz więtszy a przestronieyszy. Zgubiłem się nieco a zabłąkałem w tey rzeczy; wszelako iże było to zgodne z przedmiotem, niemasz w tym złego; owo wracam do moiey drogi.
Wiele inych panien bywa, które daią minąć oney wielgiey młodości a zieloności swoich lat y czekaią więtszey źrałości a wysuszenia, czy to że z przyrody swoiey są barzo zimne z samego początku y doźrzewania (bywaią bowiem y trefiaią się takie) bądź że to są krótko trzymane, iako barzo iest potrzeba u niektórych; bowiem, iako powieda przyśpiewka iszpańska, vinas e ninas son muy malas a guardar, „winne grona a dziwczęta barzo trudne są do ustrzeżenia“, aby bogday iaki przechodzień, kraian abo obcy, ich nie posmakował; a zwłaszcza kiedy poczynaią czuć przyrodzoną wilgotność swoiego ciała; wżdy ine bywaią, które są tak nieczułe, iż wszytkie akwilony a wichury zimowe nie zdołałyby ich wzruszyć a zachwiać. Ine bywaią tak głupie, tak prostacze, tak grubaśne a nienauczone, iż nie chciałyby nawet usłyszeć owego imienia miłości; iako słyszałem o iedney białey głowie, podaiącey się za surową y reformatkę, która gdy usłyszała iż mówiono o iakiey k...ie, hnet wpadała w omdlenie; owo kiedy opowiedziano tę wiadomość iednemu wielgiemu panu przed iego żeną, ów odparł: „Niechże tedy ta pani nie przychodzi tutay, ieźli bomem iuż mdleie iż usłyszy gdy mówią o k...ie, hnetby na miescu pomarła skoroby uźrzała taką“.
Bywaią wszelako panny, które, skoro zaczną nieco czuć wolą bożą, oswaiaią się tak dobrze, iż hnet przychodzą iadać z ręki. Ine są tak nabożne a sumnienne, tak lękaiące się przykazań Boga naszego Pana, iż precz od się oddalaią przykazanie miłości. Przedsię widziałem mnogo takich świętulek a oćczenaszek, wylizuiących obrazki y mieszkanek ustawicznych kościołów, które pod tą obłudą żywiły a chowały swóy ogień, aby przez takowe fałsze a udania świat się na nich nie obaczył, y miał ie za barzo wstydliwe, wierę nawpół święte, iako ową świętą Katarzynę Sieneńską. Iakoż barzo często oszukały świat y ludzi, iako słyszałem o iedney wielgiey xiężniczce, ba królowey, zmarłey iuż, która, kiedy chciała nagabnąć kogoś wedle amorów (barzo bowiem była im podległa), zaczynała swoie rozmówki zawżdy od miłości Bożey iaką mu iesteśmy winni, y hnet przeprowadzała ie ku miłości świeckiey, y na swóy zamiar żądania iey od tego z którym więdła rozmowę, z czego potem przychodziła iuż do wielgiey sprawy, abo, co namniey, do quintey esencyey. Oto, iako owe dewotki abo raczey bigotki nas mamią; rozumiem tych, którzy, będąc mało bystrzy, nie przeznali ich obyczaiu.
Słyszałem iedną opowieść, niewiem czy prawdziwa: kiedy w niedawnych leciech odbywała się procesyia w iednem mieście we świecie, poiawiła się biała głowa (mnieysza z tem wielga czy mała), boso y w wielgiem umartwieniu, kaiaiąca się a zawodząca więcey niż dziesięć inych; a było to w post. Owo gdy ztamtąd odeszła, poszła obiedować z gachem, pożywaiąc ćwierć iagnięcia y szynkę: od czego zapachy szły aż na ulicę; zaźrzano do wnętrza y naleziono ich przy takim festynie. Poymano ią y skazano, aby się przechadzała po mieście ze swoią ćwiartką iagnięcia na rożnie na ramieniu a szynką uwieszoną u szyie. Nie dobrzeż to wymyślono, aby ią ukarać w takim sposobie?
Ine bywaią białe głowy dumne, wyniosłe, które, rzecby można, zieią wzgardę dla nieba y ziemi, poniewiraią mężczyzn y ich miłośne przymówki, y pędzą ie precz daleko; wszelako przeciw takim trzeba ieno zyskiwać na czasie y mieć cirpliwość a wytrwanie, z tym wszytkim bowiem y z czasem dostaniesz ie y uiarzmisz zgoła aż do pokory, iako iż przyrodzeniem iest hardości a pychy, skoro iuż pokazała swoie sztuki y wyniesła się barzo wysoko, iż zstępuie y podupada. Owo właśnie z owych hardych siła takich widziałem, które, nagardziwszy się tyle miłością a tymi którzy im o niey prawili, hnetki spokorniały a miłowały, ba nawet poślubiały ludzi nizkiego stanu y zgoła w niczym im nie równych. Tak sobie dwornie z nich amor y karze ie za hardość y rad napastuie uparciey niż ine, ile że zwycięztwo tym chlubnieysze skoro przezwycięża samą chlubę.
Znałem niegdy na dworze pannę tak wyniosłą y wzgardliwą, iż, gdy iaki kawaler a galan nagabnął ią y chciał coś uradzać o miłości, hnet odpowiedała mu tak hardzie y z taką wzgardą dla spraw miłosnych, słowami tak wyniosłemi a nieznośnemi (była bowiem ostrego ięzyka), że iuż nie ważył się wracać; a zaś gdy trefunkiem niekiedy kto chciał ią nagabnąć y zaczypić, hnet odprawiła takiego y zmyła do czysta y słowem y postawą ze wzgardliwemi minami, iakoż była barzo ostro kuta. Wreszcie miłość zagarnęła ią a pokonała; y podała się tak sielnie ku iednemu, iż zaszła czysto w ciążę trzy niedziele przed swoiem zamęźciem, a wżdy ten ktoś cale nie mógł iść w paragon z mnogością iney godney szlachty, która żądała iey sługiwać. W czym trzeba powiedzieć z Horacym: sic placet Veneri, „tak spodobało się Wenerze“, y to są owe iey cuda.
Przyszła mi raz ochota na dworze sługiwać iedney cudney y godney pannie, barzo bystrego dowcipu, z wieldze poczciwego domu, wżdy barzo hardey y wyniosłego umysłu; wszelako rozmiłowałem się w niey nadmiernie. Umyśliłem iey sługiwać y przemawiać do niey tak samo górnie a z piętra iako ona mogłaby mi mówić y odpowiadać; niechże, iako to mówią, trefi kosa na kamień. Nie czuła się przez to bynamniey zelżona, bowiem, poczynaiąc sobie z nią takowym strychem, schlibiałem iey przy tem sielnie, ile że niemasz nic, coby snadniey zmiękczało twarde serce białogłowskie iako pochwały tak iey cudności y wybornośei, iako iey pychy; wierę prawiłem iey, iż to iey przystało barzo dobrze, ile że przez to nie iawiła nic pospolitszego, y że panna abo pani, gdy się okazuie nazbyt łaskawą a przystępliwą, nie niesącą się górnie y nie wspiraiącą się na hardey reputacyey, nie iest godna iżby iey pilnie służono; wżdy przez to szacowałem ią iakoby więcey ieszcze, y nie chciałem iey inaczey nazywać ieno moia chluba. W czym sobie tak podobała, iż równie y ona chciała mnie nazywać swoim harogantem.
Iadąc tak wciąż daley, sługiwałem iey długo, y owo mogę się poszczycić iż miałem w iey łaskawości udziału tyleż, abo więcey, niźli iakibądź wielgi pan na dworze, z tych co żądali iey sługiwać? wżdy ieden, barzo ulubiony od króla, wierę dzielny a sierdzity szlachcic, wydarł mi ią, y za łaską królewską mi ią sprzątnął y poślubił. Wszelako, póki żyła, takowe porozumienie trwało ciągle pomiędzy nami, y zawżdym ią wieldze szacował. Nie wiem zali mi kto przygani, iż umieściłem tu tę opowieść, powiedaią bowiem snadnie, iż wszelka opowieść o sobie nie iest smaczna; wszelako tym razem złapałem się w tym, mimo iż w tey xiędze wiele zamieściłem opowieści o sobie wszelakiego rodzaiu, wszelako zmilczałem imię.
Bywaią ieszcze ine panny tak wesołey przyrody, y które są tak ucieszne, takie figlarki y wesołeczki, y nie maią iney rzeczy w myśli iak ieno śmiać się, spędzać chwile na trefnowaniu, tak iż nie maią czasu posłuchać ani pomyśleć o czym inym, iak ieno o swoich igraszkach. Znałem siła takich, które radsze byłyby słyszeć skrzypki, abo tańczyć, abo skakać, abo biegać, niźli wszytkie pogwarki miłośne; ine znów polowanie, tak iż można ie było snadniey nazwać siestrami służebnemi Dyiany niżeli Wenery. Znałem iednego dzielnego a sierdzitego szlachcica (pomarł iuż), który tak się zatracił przez miłość do iedney panny, potym zasię wielgiey paniey, iż ginął od tego: „bowiem, powiedał, kiedy ia iey chcę okazać moie chucie, ona prawi mi ieno o psach a łowach; tak iż radbych z szczyrego serca przeczarować się w iakiego pięknego charta abo ogara, y żeby dusza moia weszła do ich ciała, wedle mnimania Pythagorasa, aby ta panna mogła zatrzymać się chwilę przy moiey miłości, zasię ia zleczyć się z moiey rany“. Wżdy potym poniechał iey, nie był bowiem z niego dobry doieżdżacz ani myśliwiec, y nie mógł iey nadążyć y towarzyszyć iey wszędy, gdzie iey puste żądania, ucieczki a igry ią powoływały.
Owo trzeba zważyć iedną rzecz: iż takie panny, skoro iuż zbyły się swego źrebięcego stanu y poczuły iuż swoią przyrodę (iako to się powieda o źrebiętach y źrebięcicach), y skoro się tak wyigrały w pomnieyszych igrach, chcą aprobować oney więtszey, chocia późno; y młodość taka podobna iest oney u młodych wilczków, które są wszytkie ładne, wdzięczne a ucieszne czasu swey mleczney sierci, wszelako przyszedłszy do wieku, zmieniaią się w złoczyńcę a utrapieńce. One panny, o których powiedam, czynią tam samo; dobrze się naigrawszy a nasyciwszy swoie chętki w ucieczkach y figlach młodości, w łowach, balach, gierkach, kurantach, pląsach, późni zasię chcą się imać wielgiego tańca y onego słodkiego korowodu bogini amorów. Prosto (aby zrobić ostateczny koniec), nie zdarza się widzieć panien, niewiast, abo wdów, aby wcześni lub późni wszytkie nie zapłonęły, abo w swoim czasie abo poza swoim czasem, iako wszytkie drzewa, za wyiątkiem iednego, nazwanego modrzewiem, do którego one cale nie są podobne, mimo iż wielu życzyło by ie widzieć podobnemi.
Ów tedy modrzew to iest drzewo, które nigdy nie płonie, y nie daie ognia, ani płomienia, ani węgla, iako doświadczył tego Iuliusz Cezar. Powracaiąe z Galliey polecił mieszkańcom Piemontu, aby mu dostarczyli żywności y przygotowali postoie na gościńcu iego marszu. Usłuchali go wszytcy, iedno niektórzy, z zamku zwanego Modrzewiówka, nie, gdzie zamknęło się conieco ledaiakich nicponiów, którzy bawili się w opornych a buntowników, tak iż Cezar musiał zawrócić a iść ich oblegać. Zbliżaiąc się do fortycy, uźrzał iż była warowna ieno drzewem, z czego hnet począł sobie dworować, powiedaiąc iż wraz ich dostanie. Zaczym kazał naznosić siła drewek y słomy, aby zażedz ogień; iakoż buchnął tak wielgi, y płomień dał tak znaczny, iż hnet nadziwano się uźrzeć zgliszcza a gruzy; wszelako kiedy ogień się strawił a płomienie przycichły, wszytcy byli barzo zadziwieni, uźrzeli bowiem fortycę w tym samym kształcie iako była wprzódzi, y w całości, zgoła nie spaloną ani w niwecz obróconą; zaczym trzeba było Cezarowi wspomódz się inym likarstwem, ba czystym podkopem, co było przyczyną, iż ci z wewnątrz weszli w układy a poddali się; od nichto poznał Cezar cnotę owego drzewa modrzewiu, od którego nosił ów zamek nazwę Larignum, był bowiem zeń zbudowany y obwarowany.
Siła iest oćców, matek, krewniaków a mężów, którzy chcieliby, aby ich córki a żeny podane były na przyrodę tego drzewa, aby płonęły sielnie bez śladu y bez skutku; z czego byliby bardziey spokoynego umysłu, y czoło nie swędziałoby ich tak często, y nie byłoby tyle iawnych k... w, y tylu odkrytych rogalów. Wszelako to nie iest godziwe ani w ten ani w, iny sposób, bowiem świat barziey stał by się wyludniony, y ludzie żyliby na nim iakoby z marmoru, bez żadney rozkoszy ani lubości, iakoto powiedali ieden y iedna (których wiem), y Natura byłaby niedoskonała, zasię tak iest barzo doskonała; za którą idąc, iako za dobrym hetmanem, nie obłądzimy się nigdy z dobrey drogi.




  1. Taż sama wspomniana kilkakrotnie panna de Limeuil.
  2. Cent Nouvelles nouvelles, opowieść XXV.
  3. Honor fortecy jest ocalony.
  4. Baron de Vitteaux.
  5. Od muła który parska, i od dziewczyny która mówi po łacinie, wybaw nas, Panie.
  6. Chicot, ulubiony błazen Henryka III-go
  7. Katarzyna Medycejska.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Pierre de Bourdeille i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.