Zaręczyny Jana Bełzkiego (Weyssenhoff, 1920)/Warszawa, dnia 15-go kwietnia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Weyssenhoff
Tytuł Zaręczyny Jana Bełzkiego
Rozdział Warszawa, dnia 15-go kwietnia
Pochodzenie Nowele
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1920
Druk Wł. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa; Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Warszawa, dnia 15-go kwietnia.

Wiele bardzo zwątpień i nadziei przeżyłem wyobraźnią podczas mojej dzisiejszej podróży, na wszystko starałem się przygotować, ale tego nie zgadłem, że Celina, zawiadomiona telegramem o moim przyjeździe, ucieknie pierwszym pociągiem do Prądników.
I cóż to znaczy ten list, zostawiony dla mnie w hotelu? Zaledwie kilka słów chwiejnych i (niewyraźnych, kiedy ja czekam na wyrok.
Boli ją strata przyjaciela, boli jeszcze bardziej to, żem ją mógł posądzić o taką przewrotność i pokierować losy nasze do sytuacyi bez wyjścia. Pisze: »postępowaniem swojem zakończył pan naszą historyę«. — Więc koniec wszystkiemu? Ale znów dodaje: »...nie chciałam pana spotkać zaraz, boję siię tego spotkania dla nas obojga... Odnowienie wspomnień jest niebezpieczeństwem dla naszego spokoju...« Co znaczy to zdanie? Czyżby zachowała swe uczucie dla mnie i walczyła z sobą? O, gdyby to mogło być!
Przypisek zapowiada jeszcze paczkę, zostawioną dla mnie u Krotoskiego. W gorączce wyjazdu z Wiednia zapomniałem telegrafować do Krotoskiego i, jak na złość, niema go w Warszawie: wraca dopiero pojutrze. Nie śmiem zgadywać, co mieści ta paczka. Zawiera może istotną treść listu, albo list inny, dłuższy i szczerszy, podczas gdy ten służy tylko za przygotowanie i zawiadomienie w hotelu.
Czekałem długo, to i te dwa dni jeszcze poczekam. Tymczasem zobaczę się tu z matką. Choć wiem, że mi już przebaczyła i nie boję się jej złotego serca, — nie chce jej jeszcze przyznać, że miała słuszność wówczas, nazajutrz po moich zaręczynach. Muszę wprzódy ostatecznie sam się rozmówić z Celiną. Wypadki, niestety, nieodwołalne, w które ją zawikłałem, przyniosą mi jedną korzyść — odkryją mi do głębi to serce kobiece. Z dzisiejszej próby to serce wyjść nie może inaczej, jak poznane przeze mnie. Straszna ciekawość, której zaspokojenie może być śmiercią wszystkich nadziei.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Weyssenhoff.