Zabawki poetyckie rozmaitym wierszem polskim napisane/Satyra na urażaiących się satyrami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Onufry Rutkowski
Tytuł Zabawki poetyckie rozmaitym wierszem polskim napisane
Data wyd. 1775
Druk Antoni Piller
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

SATYRA

NA

URAŻAIĄCYCH SIĘ SATYRAMI.

Nie maſz gorſzego nic na wielkim świecie,
Częſto ſię to złe daie widzieć przecie;
Że kłamſtwo chwalim, ktore nam pobłaża,
Prawda iak w oku ſol wſzyſtkich uraża.
Kto bakę świeci, y wſzyſtkim ſię liże,
Kto dla podchlebſtwa y goli, y ſtrzyże,
Łatwo dla ſiebie wſzyſtkich ſerca złowi;
Lecz ktory iſtną komu prawdę powi,
Tak go urazi y ſłoweczko iedno,
Jakobyś go tknął w niezgoione ſedno.

Przecie to mnieyſza. Nie tak mię ta dziwi
Tych ludzi prędkośc, ktorzy ſą dotkliwi,
Kiedy im w oczy kto prawdę wyrzecze,
Zwłaſzcza przy drugich, bo boli nie przeczę;
Ale tych gniewy exkuzy nie maią,
Co ſię na wyſzłe Satyry dąſaią,
Bo poſpolicie te wydaią druki
Nie dla iednego, lecz wſzyſtkich nauki.
Spoſob poprawy ludzi ten w zwyczaiu
Był u Rzymianow y dziś kwitnie w kraiu
Każdym Europy. Jakoś ia nie zbłądzę,
Kiedy za mądrych tych ludzi oſądzę,
Co ukrywaiąc przed światem nazwiſko
Złe obyczaie (z ktorych pośmiewiſko
Dla kraiu u tych, co nań zawſze czuią)
Wolnym w Oyczyznie piorem krytykuią.
Nieuważaiąc na zdanie pułgłowka,
Co że do niego oſądzi przymowka,
Ktory rzeczone ſłowo poufale
Na chimeryczne wywinduie ſzale
Swego rozumu. Ledwie ſię nie wſciecze
Mowiąc: że ten mu przymawia, y piecze.
O takim ſłuſznie ſądzić można człeku.
Ktory bodayby nie był w naſzym wieku,
Że o Satyry kiedy tak gniewa ſię,
Do w nich wytkniętych rzeczy poczuwa ſię,
A tak dla niego uroście ohyda.
Wſzak uderzony ſtoł nożyce wyda.

Nigdy Satyry tych końcow nie miały,
By wſzczegulności kogo przegryzały,
Lecz by rozumną naturą bydlęca
Nie kierowała w nas, Satyr zachęca,
By zyſk wypędzić z Polſki zdierſtwa brzydki,
Powściągnąć wſzędzie panuiące zbytki,
Wiedzieć iakiego w tym czaſie, y z wiela
Dobrać do ſerca ſobie przyiaciela,
Jakie ćwiczenie dawać dziatkom, puki
Mogą przyimować z pożytkiem nauki,
Jak przyiaciela y kochać, y bronić,
Od Libertynow iak troſkliwie ſtronić,
Tego wyciąga, tego ſobie życzy
Satyra umyſł od nas przewodniczy.
Z tąd wnieść: że komu Satyry nie w guście,
Podoba mu ſię wiek trawić w roſpuście,
O! sliſki pieniądz, y pełny ohydy
Biegać w zawody z łakomemi Żydy,
Nie kochać innych, y nie bydź kochanym,
Bydź w zbytkach po ſwe uſzy zagrzebanym;
Wiek trawić marnie gdzie bez chwały w końcie,
Lub ziemię kraiać lemieſzem na grońcie,
Słowem: oſzaleć, kiedy złość obrzydła
Życia ludzkiego te chce znieść prawidła.
Raz przeieżdżaiąc przez wieś do Szlachcica
Wſtąpiłem, dokąd błędna mię ulica
Sama wepchnęła, gdy ſię z nim witałem,
Pyta mię, z kądby, y dokąd iechałem?
Rzekłem: z Warſzawy iadę do Lublina;

Nie uroſłaſz tam rzekł: iaka nowina,
(Bo tam świeżego coś ſię zawſze ziawi)
Czym ſię też teraz iuż Warſzawa bawi?
Czy też wychodzą iakie Xiążki nowe,
Maiące w ſobie ſentymenta zdrowe?
Odpowiedziałem Jegomości na to,
Że Polſka w Xięgi nie była bogatą,
Jako za tego, Krola panowania,
Wſzyſtkich to twierdzą iednogłośnie zdania,
Y na nieſzczęście moie przytoczyłem,
Że y ia kilka Xiążek tłomaczyłem.
Tego pragnąłem rzecze: więc Autorem
Waść ieſteś Xiążek, co nas dyzhonorem,
Y Kray naſz karmią: co gdy ſię nie mylę,
Wy Satyrami, my zowiem paſzkwile..
Chciałem coś mowić, ale głowa puſta,
Zamknął mi pyſkiem wyparzonym uſta,
Zdał mię z regeſtru oſtatniego ſłowy,
Nawet y ſpalić mnie by był gotowy,
Nieborakowi by nie brakło laſu,
Takiego w Domu narobił hałaſu,
Że wſzyſcy wyſzli; Ja też znioſłſzy wrzaſki
Zmartwiony wielce wſiadłem do kolaſki.
Przez całą drogę w moiey głowie tkwiła
Wielka zniewaga, ktorą mię zelżyła
Proſtota tego, ktory choć ſtoſuie
Do ſiebie wſzyſtko, ſwych niepoprawuie
Jednak wyſtępkow. Mniemam lepiey czyni;
Ktorego cnota będąc Ochmiſtrzyni

Wzbudza go, aby rowną idąc drogą
Błędną Satyra niezaczepiał nogą.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Onufry Rutkowski.