Na samym środku fal, gdzie niezgłębiona toń,
Stanęła nasza łódź i wielkiej słucha ciszy —
I wstał towarzysz mój i, w mokrą patrząc błoń,
Okrzyknął w cały głos, czy też go kto usłyszy: Hej, hej!
Popłynął jego głos — po nocy w ciemny bór —
I odbił się od drzew, od sosen, iw i buków —
I wrócił ku nam znów, w stokrotny wrócił wtór.
Stokrotnym gromem ech i gwarów i rozhuków Hej, hej!
Z płużyńskich ciemnych puszcz z Świtezi srebrnych fal
Zabrzmiała niegdyś pieśń, skrą bożą rozpalona —
I, grzmiąc, płynęła w świat — na siół i borów dal —
Stokrotnym gwarem ech brzmiąc w piersiach miliona. Hej, hej!
Z Świtezi srebrnych fal, z płużyńskich ciemnych puszcz
Stokrotnym echem gra i żywi pierś miljona —
Potężnej pieśni grom, płomienny Boga kuszcz,
Nieugaszony Znicz na przyszłych dni plemiona Hej, hej!