Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Czwarta/Rozdział II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Czwarta
Rozdział Rozdział II.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Czwarta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ II.
Naucza retoryki; łączy się nieprawym związkiem z jedną niewiastą; ofiarami pewnego wieszcza pogardza.

W upływie owych lat uczyłem retoryki, sprzedawałem zwycięzką świegotliwość, sam będąc chciwością zwyciężony. W tym atoli zawodzie, ty wiész Panie, wolałem jednak mieć, jak ich zowią, uczniów dobrych, a w szczéréj prostocie uczyłem ich chytréj przewrotności i podstępu; nie w tym celu, aby kiedykolwiek na życie niewinnego nastawać mieli, ale by w obronie głowy sprawiedliwością na smierć skazanéj, stawali. Tyś jednak mój Boże widział zdala pełzającego mnie po téj śliskiéj drodze, i rozpoznawałeś w pośród kłębiącego się dymu przewrotności, przyiskrzającą szczérość i rzetelność moję, któréj w owém mistrzowstwie udzielałem „miłośnikom próżności i kłamstwa szukającym[1],” których byłem współtowarzyszem.
W przeciągu tych samych lat, miałem jednę niewiastę, którą nie święte związki małżeńskie zemną złączyły: ale nierostropny i niestały zapał żądzy dla mnie wyśledził. Z tą tylko jedną spólne prowadziłem życie, i dla niéj chowałem wierność przyrzeczoną; z tąd wlasném mojém doświadczeniem pojąłem całą różnicę, która oddziela przystojność prawego małżeństwa, mającego za cel odradzanie się w potomstwie, od prywatnego związku roskosznéj miłości; z którego mimo życzenia rodzi się potomek, aczkolwiek do tak urodzonego, niemniéj z miłością się przywięzujemy.
I to sobie odświéżam w pamięci; gdym chciał iśdź w zawody o nagrodny wieniec śpiéwów dramatycznych, kazał mnie zapytać się wieszcz nieznany, jaką ofiaruję mu nagrodę, bym odniósł zwycięztwo; lecz brzydząc się z pogardą tak haniebnemi świętokradztwy, odpowiedziałem: iż chociażby szło o wieniec złoty i wiecznotrwały, na zabicie jednéj muchy dla mojego zwycięztwa nie zezwoliłbym. Wiedziałem, że miał zabijać bydlęta na ofiarę, i tém uczczeniem uzyskać dla mnie czartowskiéj pomocy; ale i tą sromotną ofiarą, nie pogardzałem z czystéj ku tobie miłości, Boże znawco serca mojego! albowiem jeszcze nie umiałem cię wtedy kochać, ile że myśl moja tylko blaskiem ciał w ówczas była zajęta. Do takich więc próżności dusza wzdychając, izaliż nie przeniewierza się tobie, opierając się na kłamstwie, staje się nierządnicą i pasie wiatry [2]. Nie chciałem by za mnie ofiarę djabłom czyniono, którym sam z siebie moim zabobonem codziennie ją czyniłem. Nie jestże to paść wiatry, karmiąc naszemi błędami tych duchów piekielnych, które sobie z błędów naszych roskoszną ucztę z uśmiéchem czynią?







  1. Ps. 4, 3.
  2. Oze. 12, 1.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.